Choć za oknami jesień, na ekranie tv - pełnia lata. Wszystko za sprawą Forza Horizon 2 i letniego, imprezowego oraz słonecznego klimatu gry. Czy nie zapomniano jednak o wyścigach i motoryzacji?
Choć za oknami jesień, na ekranie tv - pełnia lata. Wszystko za sprawą Forza Horizon 2 i letniego, imprezowego oraz słonecznego klimatu gry. Czy nie zapomniano jednak o wyścigach i motoryzacji?
Forza Horizon 2 nie zrezygnowała z głównego konceptu na rozgrywkę. Ponownie bierzemy udział w motoryzacyjnym festiwalu, na którym główną rolę odgrywają wyścigi i muzyka. Pierwsze chwile spędzamy co prawda we flagowym modelu Lamborghini, ale już moment później przesiadamy się do znacznie wolniejszego auta i to właśnie w tym miejscu rozpoczyna się właściwa zabawa. Pniemy się po wyścigowej drabinie poprzez branie udziału w kolejnych mistrzostwach i otrzymywanie kolejnych opasek symbolizujących poszczególne "stopnie wtajemniczenia". Zmieniła się trochę zasada brania udziału w kolejnych mistrzostwach, bo gra pokazuje nam dostęp tylko do tych, które pasują do aktualnie wybranego auta. Ponadto wyścigi odbywają się w określonych lokacjach - przybywamy tam wraz z festiwalową kawalkadą, bierzemy udział w kilku zawodach, po czym ruszamy dalej. I tak na okrągło. Początkowo jest to nawet fajne, z czasem ma się dość przymusowych wycieczek, ale jest to generalnie głębszy problem całej gry, bo w pewien sposób początkowo przytłacza nas ogrom nowości, ale po pierwszych godzinach zabawy twórcy nie mają już nic więcej do zaoferowania. A szkoda.
Pewnym rozczarowaniem było dla mnie to, że część aktywności, których możemy podjąć się w wolnym czasie, została żywcem przeniesiona z poprzedniej części. Rozbijanie tablic reklamowych w zamian za zniżki do ekspresowej podróży, szukanie zaginionych wozów, nabijanie wyników na fotoradarach - to wszystko jest doskonale znane fanom Forza Horizon. I fakt, że sprawdziło się to w przypadku pierwszej części gry wcale nie oznacza, że trzeba przenieść to żywcem do kontynuacji. W zamian oczekiwałbym aktywności podobnych, ale nowych. Tych niestety pod względem trybów zabawy troszkę brakuje. Mamy co prawda nowy rodzaj wyścigów, w których jedziemy na przełaj przez pola, łąki, lasy, gospodarstwa czy cokolwiek, co akurat stanęło nam na drodze, a pozwoli na skrócenie trasy, ale mimo wszystko nadal jest to w sumie jazda po dość ściśle wyznaczonej trasie. Pojawiły się zadania specjalne, w których musimy dojechać na czas w określone miejsce, nabić odpowiednio wysoką prędkość na fotoradarze czy poszaleć danym samochodem, ale coś podobnego było obecne także w Forza Horizon. Ponownie mamy możliwość ścigania się z samolotami (tym razem odrzutowymi) czy innymi środkami transportu, ale poza efektywnością niewiele ma to wspólnego z prawdziwą rywalizacją. Chociażby odrzutowce - latają tak, że nie wiadomo kto tak właściwie prowadzi, raz są z przodu, raz z tyłu, co nie zmienia kolejności wyświetlanej na HUD. Koniec końców jeśli czegoś koncertowo nie spieprzyliśmy, to i tak okazuje się, że minimalnie w zawodach zwyciężamy. I to z grubsza wszystko.
Forza Horizon 2 pochwalić może się także większym od poprzedniczki zestawem samochodów. Jest ich dwieście, a zestaw ten zaspokoi nawet najwybredniejszego fana motoryzacji. Jest tam wszystko - amerykańskie muscle, i to zarówno w nowym, jak i starym wydaniu, europejskie i japońskie youngitmery, supersamochody, pojazdy terenowe, jak i SUV-y. Pojazdów jest masa, decyzja, którym kupić czy aktualnie jeździć z reguły przychodziła mi z dużym trudem, tym bardziej, że samochody możemy dodatkowo tuningować. I mowa tu zarówno o kupowaniu nowych części do modyfikacji silnika i wyglądu, jak i wybieraniu nowego koloru i malowania, aż po grzebanie z ciśnieniami w oponach, kątem nachylenia kół czy balansem hamulców. To tu najbardziej widać, że Horizon jest spokrewniony z Forza Motorsport i gry pochodzą z jednej stajni.
Narzekać z całą pewnością nie można na model sterowania, bo ponownie jest on świetny. Typowo zręcznościowy, ale nie oderwany od rzeczywistości - wyraźnie czuć różnicę pomiędzy przeciętnymi przednionapędowcami, a sportowymi samochodami z napędem na tylną lub obydwie osie. Oczywiście nie czyni to z Forza Horizon 2 symulatora, bynajmniej, ale Playground Games ponownie udało się wstrzelić w to przyjemne miejsce, w którym szybka i bezwypadkowa jazda jest wymagającym wyzwaniem, które jednak nie jest frustrujące. Tym bardziej, że w każdym momencie możemy skorzystać z cofnięcia czasu, a początkujący mają do dyspozycji dodatkowo takie wspomagacze jak asysta hamowania, linia wyznaczająca idealny tor jazdy czy włączenie ABS-u czy systemu kontroli trakcji. Dzięki temu poziom trudności łatwo dostosować do indywidualnych wymagań - dodatkowo czym więcej pomocy wyłączymy, tym więcej zarabiamy kredytów, gra zachęca więc do rozwoju i podnoszenia sobie poprzeczki, a jest w grze wyścigowej i fajne, i potrzebne.
Co ważne, twórcy zachęcają nas do korzystania z trybu wieloosobowego i ułatwiają to jak tylko mogą. Przejście z singla do multi odbywa się w bardzo płynny sposób, bo nie musimy czekać w żadnym lobby. Dołączamy do trwającej zabawy i od razu rzucamy się w jej wir. Twórcy przygotowali dla graczy zarówno wspólne wyścigi, jak i przejażdżki oraz zabawy (np. w berka nazwanego tu królem). Jeżeli gracie z paczką znajomych fajną opcją jest możliwość założenia własnego klubu i rywalizowania wewnątrz niego. To świetna opcja i dodatkowy motywator do zabawy, o ile grają z nami prawdziwi znajomi, z którymi mamy kontakt poza Xbox Live.
Wizualnie Forza Horizon 2 to spory krok naprzód i na ten moment najładniejsza gra wyścigowa na Xbox One. Jesienne kolorki zamieniono na pełnię lata, na czym mocno zyskała stylistyka. Poprzednia część momentami wyglądała jak komiks, tym razem ustrzeżono się tego efektu, dzięki czemu grze bliżej do fotorealizmu. Najpiękniejsze są oczywiście auta - dopieszczone w najmniejszych detalach, zachwycające wprost, którymi trudno nacieszyć oczy. Przydaje się tryb fotografowania, bo samochody w grze naprawdę nadają się do podziwiania, i to nie tylko te najlepsze, ale także te zwyczajne, spotykane nawet na polskich ulicach. Każdy pojazd ma także śliczne wnętrze, a wraz z kolejnymi kolizjami poddawany jest ograniczonej destrukcji. Model zniszczeń można zaliczyć grze na plus. Wszystkie wgniecenia czy deformacje poszczególnych części wyglądają dość realistycznie. Pękać mogą także szyby. Oglądanie ulubionego Ferrari w takim stanie to prawdziwa przykrość, co oznacza, że w kwestii zniszczeń twórcy odwalili dobrą robotę.
Podobnie ma się sprawa w kwestii audio. Dźwięki samochodów mają odpowiedniego pazura. Soundtrack z kolei rozszerzono aż do 150 piosenek podzielonych na siedem radiowych stacji. Grają tu nie tylko muzykę elektroniczną, ale chociażby klasyczną. Lecz ponownie pomiędzy utworami swoje suche żarty opowiadają w naszym rodzimym języku radiowi DJ-e. Niewiele się pod tym względem poprawiło, ale ich wypowiedzi drażniły mnie odrobinę mniej niż w poprzedniej części, co mogę policzyć Forza Horizon 2 jako mały plus. Następnym razem wolałbym jednak w tej roli profesjonalnych dziennikarzy, a nie aktorów z głosami rodem z bajek dla dzieci.
Zbierając wszystko do kupy nie da się ukryć, że Forza Horizon 2 to świetna gra wyścigowa, z otwartym świtem, łatwym dostępem do trybu multi, zestawem 200 aut i możliwością szerokiego ich modyfikowania. W grze znajdziemy wiele wyścigów (ponad 700 pojedynczych) i kilkanaście mistrzostw, a także atrakcje poboczne, ale to właśnie w tym miejscu najbardziej brakuje nowości i urozmaicenia, ponieważ po kilkunastu godzinach zabawa staje się trochę monotonna. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet wtedy Forza Horizon 2 to kawał świetnej, wyścigowej zręcznościówki i na ten moment najlepsza gra z tego gatunku dostępna na Xbox One. I już za sam ten fakt, można polecić ją w ciemno wszystkim fanom wirtualnego ścigania się. W porównaniu do pierwszej części jest to krok do przodu, ale w Forza Horizon 3 bez dużych nowości w trybie dla pojedynczego gracza się już nie obejdzie.