W minioną sobotę Toruń stał się skupiskiem Mocy.
W minioną sobotę Toruń stał się skupiskiem Mocy.
Tegoroczna edycja największego polskiego zlotu fanów gwiezdnej sagi Lucasa (tudzież Disneya) pokryła się z ważnym dla nich wydarzeniem, czyli premierą nowego serialu Star Wars: Rebels. Emisja pierwszego odcinka nastąpiła półtorej godziny przed początkiem zlotu, więc lokalni fani mogli bez problemu zaliczyć obie atrakcje. Imprezę zainaugurowała tradycyjna już parada uczestników zlotu, przechodząca spod Urzędu Marszałkowskiego na starówkę, by ostatecznie trafić do toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu". Trzypiętrowy, nowoczesny gmach centrum w niektórych pomieszczeniach z trudem mieścił wszystkich odwiedzających, ale wysoka frekwencja powinna wyłącznie cieszyć.
Tym niemniej wciśnięcie się do budynku od razu po zakończeniu parady było nie lada wyzwaniem. Kiedy zdołałem już przekroczyć próg Centrum, na wejściu przywitała mnie imponująca replika Banhty z jeźdźcem Tusken na grzbiecie (skala 1:1), wkomponowana w niewielki obóz Ludzi Pustyni. Dzieło belgijskiego Prospectors Squad, które przywiozło ponadto do Torunia między innymi figury członków zespołu Maxa Rebo. Na miłośników tego typu fanowskiej działalności czekało jeszcze wiele innych atrakcji, które umieszczono na wyższych poziomach Centrum. Parter budynku był bowiem zarezerwowany przede wszystkim dla najmłodszych fanów Gwiezdnych Wojen.
Na dzieciaki czekało tam stoisko z klockami Lego (nie tylko Star Wars), kilka gotowych modeli do podziwiania i rzeczywistych wymiarów R2D2, który nie mógł się opędzić od paparazzich. W dalszej części sali można się było zapisać do Akademii Jedi i wziąć udział w szkoleniu, podziwiać pokazy walki oraz uczestniczyć w licznych konkursach z nagrodami. Uwagę przykuwała również Astroarena, czyli przenośne Planetarium Astronomiczne ustawione przed wejściem do strefy szkolenia młodziutkich padawanów.
Kręte schody zaprowadziły mnie na pierwsze piętro, które zostało opanowane przez Madalorian z obozowiska Manda'Yaim oraz członków słynnego 501st Garrison. Przemykając między szturmowcami i wojowniczymi mieszkańcami planety Mandalora, trafiłem do pomieszczeń wypełnionych wszelkiej maści modelami, replikami filmowymi i innymi cudami dla kolekcjonerów. Jedna z sal pierwszego piętra była ponadto zarezerwowana dla graczy biorących udział w mistrzostwach w grze figurkowej X-Wing o Puchar Marszałka Województwa Kujawsko-pomorskiego. Rozgrywki nie były co prawda zbyt widowiskowe dla przypadkowych obserwatorów, ale dla niektórych była to świetna okazja do zapoznania się z zasadami gry.
Na pierwszym piętrze można się było również natknąć na gościa specjalnego StarForce 2014, Iana Listona, który przed swoim późniejszym wystąpieniem rozdawał tam fanom autografy. Pan Liston wystąpił w filmie Imperium Kontratakuje w dwóch rolach. Raz wcielał się w Wesa Jansona, rebelianckiego pilota uczestniczącego w bitwie o Hoth, by w kolejnych dniach zdjęciowych stanąć po drugiej stronie barykady jako jeden ze strzelców na pokładzie imperialnego AT-AT.
Oprócz Iana Listona zaproszono między innymi Jacka Drewnowskiego, redaktora świętej pamięci Star Wars Komiksu i Staszka Mąderka, znanego z krótkometrażowej produkcji Stars in Black z 2000 roku. Spotkania z gośćmi, prelekcje i konkurs kostiumowy dla dzieci odbywały się w wydzielonej części drugiego piętra. Niestety początkowo (mniej więcej do godziny 14) ta prowizoryczna aula nie nadawała się do jakichkolwiek publicznych wystąpień, ponieważ organizatorzy nie zadbali o nagłośnienie. W praktyce wyglądało to tak, że ciekawie poprowadzona prezentacja kostiumów 501. Garnizonu była atrakcyjna wyłącznie dla widzów siedzących w pierwszych rzędach, bo tylko oni mogli usłyszeć prelegenta bez mikrofonu. Nagłośnienie wjechało na salę 2-3 godziny później, w połowie konkursu kostiumowego dla dzieci, który nota bene z niejasnych przyczyn został opóźniony o kilkadziesiąt minut. Co w przypadku obecności kilkudziesięciu maluchów uzbrojonych w miecze świetlne, blastery i kusze, nie powinno mieć miejsca. Na plus konkursu należy zapisać postawę organizatorów, którzy zapewnili upominki dla każdego uczestnika (czapka Star Wars: Rebels i komiks) oraz całkiem bogate zestawy nagród dla pięciogra najlepiej/najciekawiej przebranych dzieci.
Cosplay uczestników był zresztą jednym z fajniejszych elementów całego zlotu. Po Centrum Sztuki Współczesnej przechadzali się bowiem profesjonalnie wyglądający Szturmowcy, rycerze Jedi, Tuskeni, Sithowie czy imperialni oficerowie. Gdzieś przemknęła mi świetnie wyglądająca Twi'lekianka, a Mandalorianie robili częste wypady ze swojego obozu na pierwszym piętrze. Kontrastem dla tych cosplayerów była armia młodych fanów Star Wars, którzy nosili fantazyjne kostiumy zorganizowane przez rodziców. Wszędzie dało się zauważyć Darthów Vaderów z maską na gumce albo kartonowym hełmem, jeden Jedi wystąpił w szlafroku i z mieczem, który zapewne dzień wcześniej był kijem od mopa. Furorę zrobiła też dziewczynka w kartonie oklejonym srebrną folią z niebieskimi dodatkami oraz wyraźnym "R2D2" na plecach. Nieważne więc, czy ktoś dzierżył dokładną replikę miecza świetlnego, czy wystąpił z pomalowaną na zielono twarzą jako Yoda - każdy uczestnik bawił się wyśmienicie i mógł obcować z innymi miłośnikami gwiezdnej sagi.
Rodzinny (i darmowy) charakter StarForce 2014 sprawił, że do Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" przybyło mnóstwo dorosłych ze swoimi pociechami. Trudno orzec, jaki procent z nich faktycznie interesuje się Gwiezdnymi Wojnami, ale to mało istotne. Na zlocie praktycznie każdy mógł znaleźć dla siebie rozrywkę, wydać fortunę na gwiezdne gadżety u kilku sprzedawców (sam nabyłem czapkę z dewizą "I blast Ewoks" i bobble-heada C-3PO, którego upatrzył sobie mój syn) lub po prostu podziwiać zaangażowanie innych fanów.
Z drugiej strony, StarForce 2014 miało wiele do zaoferowania prawdziwym miłośnikom Star Wars, którzy wpatrywali się z podziwem w filmowe repliki Katarzyny Anuszewicz-Kulesza, Adama i Marka Kulesza, brali udział w licznych prelekcjach czy mieli okazję zamieć słówko z aktorem występującym w Imperium Kontratakuje.
StarForce 2014 to multum atrakcji, wysoka frekwencja i wyjątkowo słoneczna, jak na październik, pogoda. Pierwszy raz zawitałem z rodziną na toruński zlot i nie żałuję przebycia prawie dwustu kilometrów, by uczestniczyć w kilkugodzinnej imprezie. Za rok z pewnością stawimy się tam ponownie, a tymczasem już szukam pomysłów na starwarsowy cosplay. Niech Moc będzie z Wami.