Kilka dni temu pojawiła się na naszym portalu recenzja Cienia Mordoru, która powstała w oparciu o wersję konsolową. Doszliśmy jednak do wniosku, że warto również przyjrzeć się nieco bliżej pecetowej wersji gry.
Kilka dni temu pojawiła się na naszym portalu recenzja Cienia Mordoru, która powstała w oparciu o wersję konsolową. Doszliśmy jednak do wniosku, że warto również przyjrzeć się nieco bliżej pecetowej wersji gry.
Na wstępie dodam jeszcze, że niemal całkowicie pominę tutaj ocenę zawartości, czy fabuły - te są przecież takie same - skupiając się raczej na czysto technicznych kwestiach. Ocenę pozostałych elementów gry znajdziecie oczywiście w naszej recenzji.
Pierwsza i bardzo oczywista sprawa, to sterowanie. W tym przypadku niemal każdy użytkownik peceta powinien być zadowolony - Cień Mordoru możemy obsługiwać zarówno za pomocą myszki i klawiatury, jak i gamepada. Olbrzymim plusem systemu walki jest fakt, że do osiągnięcia pełnej efektywności nie musimy wykorzystywać zbyt dużej liczby przycisków/klawiszy. Nawet przy standardowych ustawieniach komend bez większego problemu szybko nauczymy się korzystania z każdej dostępnej w grze kombinacji. Ten swoisty minimalizm oparty na kontekstowych działaniach sprawia więc, że każdy pecetowiec, wyposażony jedynie w podstawowe "narzędzia pracy" powinien po chwili ćwiczeń szybko przywyknąć do systemu sterowania.
Mimo wszystko polecałbym jednak - jeśli dysponujecie takim urządzeniem - podłączenie do komputera gamepada. Sterowanie za jego pomocą jest wyraźnie bardziej intuicyjne, a walki - mogące kojarzyć się z serią gier o Batmanie, czy Sleeping Dogs - od razu nabiorą znacznie większej płynności. Podstawową kwestią jest tutaj ruch kamery; być może to tylko moje subiektywne odczucia, ale bardzo trudno było mi znaleźć odpowiednią kombinację systemowej czułości myszy i dpi, zapewniającą naprawdę wygodną pracę kamery. Zazwyczaj przy niższych ustawieniach obrót był zbyt powolny, by sprawdzać się w walce, przy wyższych wartościach dpi będąc z kolei za bardzo "nerwowym" w trybie eksploracji. Dla osób nie posiadających wygodnie umieszczonego przycisku pozwalającego przełączać wartość dpi na myszce, może to być pewna niedogodność. Oczywiście problem ten jest zupełnie nieodczuwalny w przypadku sterowania analogową gałką pada.
Szkoda tylko, że w wersji na PC nie udostępniono nam możliwości edycji obłożenia przycisków gamepada z poziomu gry. Jest ono relatywnie intuicyjne, ale w kilku przypadkach chętnie zmieniłbym niektóre opcje, jak na przykład spusty odpowiedzialne za skradanie się/strzał z łuku. Jest to jednak w gruncie rzeczy mało znacząca niedogodność.
Cieszy też fakt, że dość bogate menu gry możemy całkowicie obsłużyć za pomocą myszki. Wydawałoby się, że to rzecz normalna i naturalna, ale uznałem ją za wartą wspomnienia i pochwały, gdyż nie każdy producent pamięta o tak podstawowych kwestiach (vide NFS: Rivals). Samo menu zostało też skonstruowane w taki sposób, że udało się zminimalizować konsolowy "efekt zakładek" i mozolnego przebijania się przez kolejne ich warstwy.
Pora na garść wrażeń estetyczno-technicznych, czyli przyjrzenie się oprawie graficznej i dostępnym opcjom. Zapewne dla wielu osób może być sporym zaskoczeniem, że gra działa na silniku LithTech Jupiter EX, którego rdzeń pochodzi z 2005 roku (ma więc tyle lat co gram.pl!), a który powstał z myślą o pierwszej grze z serii F.E.A.R. oraz Condemned. Oczywiście w 2014 roku mamy do czynienia z mocno zmodyfikowaną i uzupełnioną o nowe technologie (okluzja, teselacja) jego wersją, wyposażoną również w będący solą ziemi w Cieniu Mordoru system Nemezis.
Przyznam szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczony tym, jak dobrze silnik ten sprawuje się w grze o relatywnie otwartej strukturze świata, pełnym generowanych w czasie rzeczywistym wydarzeń. Osobiście nie trafiłem na żadne błędy wygenerowane przez system, nie widziałem też, by problemy takie były często zgłaszane przez użytkowników.
Na pewno wszystkim graczom pecetowym spodoba się menu zaawansowanych opcji graficznych, które oferuje bardzo duże możliwości dostosowania ich do naszych potrzeb oraz oczywiście mocy przerobowych posiadanego peceta. W zasadzie możemy tutaj ustawić niemalże dowolny parametr, choć zabrakło możliwości samodzielnego ustawienia antyaliasingu. Nie powinno to jednak być problemem dla bardziej zaawansowanych użytkowników, którzy mogą to uczynić z poziomu sterowników karty graficznej. Generalnie rzecz biorąc mamy tu jednak naprawdę duży i satysfakcjonujący wybór dostępnych opcji. Bardzo cieszy też opcja dodania do gry wewnętrznego benchmarku, który szybko i skutecznie, na silniku gry pozwoli nam przetestować zadane ustawienia.
Jak Cień Mordoru sprawuje się w praktyce? Na powyższym screenie znaleźć możecie ustawienia na jakich gram na swoim kilkuletnim już pececie, wyposażonym w procesor Intel i7 950, 12 GB RAM i referencyjny model GTX 580. Mimo dość wysokich ustawień, komputer bardzo dobrze radzi sobie z silnikiem gry, osiągając we wbudowanym benchmarku średnio 52 fps. Mniejsze wartości pojawiały się zresztą jedynie podczas scen ze znacznym oddaleniem kamery, co sprawia, że w samej grze nawet przy niemiłosiernie gęstej zadymie (przynajmniej kilkunastu przeciwników) rozgrywka jest satysfakcjonująca i płynna.
Co ciekawe, posiadacze najpotężniejszych graficznych potworów mogą też ściągnąć i zainstalować dodatkowy pakiet tekstur wysokiej rozdzielczości (pisaliśmy o tym niedawno), który uczyni grę jeszcze piękniejszą. Nie omieszkałem tego zrobić, jednak po zainstalowaniu tekstur i ustawieniu tegoż parametru na ultra spadek wyświetlanych klatek był dość drastyczny, gra w benchmarku osiągnęła średnią zaledwie 26 fps, a w samej grze brak płynności niemal uniemożliwiał rozgrywkę.
Co jednak ważne i ciekawe, warto eksperymentować, nie zważając na podane przez twórców gry, co również widać na screenie z ustawieniami, zalecane wymagania odnośnie VRAM karty graficznej. Teoretycznie mój GTX 580 powinien obsługiwać jedynie niskie ustawienia, radzi sobie natomiast całkiem dobrze na wysokich. Warto tutaj bowiem pamiętać, że silnik gry wyposażono w automatyczny system skalowania ustawień (głównie odnoszący się właśnie do tekstur), który nawet mimo wybrania wyższych opcji, stara się dostosować jakość wyświetlanej grafiki do aktualnego obciążenia i wydajności naszej karty graficznej. "Po teksturach" dostają więc w pierwszej kolejności najbardziej oddalone obiekty, różne elementy otoczenia, czy podłoża. Stąd też możliwe i często budzące pytania różnice w rozdzielczości tekstur na naszym bohaterze i choćby skale, obok której właśnie stoi.
Na koniec rzecz może mało ważna, ale również świadcząca o przyłożeniu się twórców do wersji PC. Gra doskonale znosi kombinacje klawiszy Alt + Tab, a także wręcz wzorowo zwalnia zasoby po zminimalizowaniu. W takiej formie ogólne obciążenie procesora nie przekracza u mnie 13-15%, dodatkowo gra zajmuje około 1 GB pamięci RAM, co pozwala na komfortową i bezproblemową pracę z innymi, nawet wymagającymi aplikacjami bez konieczności zamykania gry.
Podsumowując muszę stwierdzić, że pecetowa wersja Cienia Mordoru od strony czysto technicznej zasługuje jak najbardziej na wyrazy uznania. Gra działa nad wyraz stabilnie (nie wysypała się ani razu), bogate opcje graficzne pozwalają dostosować ją do możliwości niemal każdego komputera, co gwarantuje płynną rozgrywkę, cieszy też wbudowany benchmark oraz relatywnie wygodnie menu. I choć na gamepadzie gra się moim zdaniem wygodniej, niż za pomocą myszki i klawiatury, to i za ich pomocą możemy bez najmniejszego problemu rzezać orkowe hordy. Pozostaje nam więc tylko cieszyć się, że gra studia Monolith nie tylko przełamuje skutecznie stereotyp "słabizny opartej na filmowej licencji", ale również "badziewnego portu z konsoli".