Ale czy nie można tak było od razu? Cały czas mi się kołatało w głowie to pytanie, gdy oglądałem prezentację i słuchałem twórców Company of Heroes 2 z Relic, opowiadających o drugim samodzielnym dodatku, Ardennes Offensive. Nie musiałem w niego nawet grać, żeby od razu zobaczyć, że pomysł jest fajny, wykonanie przemyślane i przede wszystkim ta nowa singlowa kampania jest czymś świeżym, nowym i ciekawym. Czyli zupełnym przeciwieństwem kampanii z podstawowej wersji Company of Heroes 2. Nie była ona jakaś szczególnie słaba, nie, ale bardziej czuć od niej było rzemiosłem niż natchnieniem. Rzemiosłem na wysokim poziomie, ale jednak. Tak naprawdę poza zmianą frontu zachodniego na wschodni i dodaniem tych kilku mechanizmów związanych z zimą i polem widzenia, niczym istotnym się ten zbiór liniowych scenariuszy nie różnił od tego, co oferowało pierwsze Company of Heroes sześć lat wcześniej. To było rozczarowanie, prawda? Zamiast czegoś nowego i fajnego, do czego nas Relic przyzwyczaił, dostaliśmy stare, dobre, sprawdzone i niestety niezbyt porywające już rozwiązania. A przecież można było inaczej, co widać właśnie na przykładzie Ardennes Assault
Bardzo dobrze pomyślane jest też w Company of Heroes 2: Ardennes Assault rozwijanie i specjalizowanie naszych kompanii. Każda z nich jest inna - Able to spadochroniarze, Baker to czołgiści, a Dog to wsparcie i artyleria.Teoretycznie w bitwie każda z nich może korzystać z tych samych jednostek i wyposażenia, znanego już fanom CoH2 dzięki armii amerykańskiej z pierwszego, multiplayerowego dodatku Western Front Armies. W praktyce jednak różnice pomiędzy kompaniami są znaczne i w toku rozgrywki dalej się pogłębiają. Każda z nich ma specyficzne dla siebie jednostki dodatkowe - spadochroniarzy, niszczycieli czołgów czy moździerze, a także szereg zdolności specjalnych i pasywnych modyfikatorów. I właśnie te jednostki, zdolności i cechy rozwijamy płacąc rekwizycją pomiędzy misjami. Jak to wygląda dokładnie? Weźmy kompanię Able i jej specjalną zdolność, czyli atak Thunderbolta z lotu koszącego. W wersji podstawowej myśliwiec przelatuje nad polem bitwy i puszcza salwę rakiet po określonej ścieżce. Po rozwinięciu dostaniemy drugi myśliwiec, który przeprowadzi atak w chwilę po pierwszym, na wszelki wypadek. Po kolejnym rozwinięciu obydwa myśliwce dostaną rakiety przeciwpancerne, które mogą zepsuć dzień nawet panterze czy tygrysowi. I tak dalej, i tym podobne. Każda cecha specjalna, każda zdolność i unikalny oddział można w ten sposób zmodyfikować i ulepszyć, odmieniając czasem sposób, w jaki z nich korzystamy i całą naszą taktykę w kolejnych misjach. I oczywiście zwiększając relatywną siłę danej kompanii, co jest o tyle ważne, że jak już wspomniałem, Niemcy spychani do kolejnych regionów są coraz silniejsi i coraz trudniej jest ich pokonać. Naprawdę.
Miałem okazję rozegrać tylko jedną z misji, Houffalize, ale za to na różnych poziomach trudności i na różnych etapach całej kampanii. Sama misja jest całkiem zgrabna, to trzeba przyznać. My jako gracz stanowimy w niej jedno z ramion kleszczy, które mają zamknąć okrążenie - jak w historycznym pierwowzorze tejże potyczki. Od północy atakują nasi sojusznicy, a my wychodzimy na niemieckie tyły od południa. Naszym zadaniem jest zdobyć dwa stanowiska artylerii i za ich pomocą pomóc atakującym od północy odpierać szalone niemieckie kontrataki, a następnie wedrzeć się do centrum miasteczka i wziąć obrońców w dwa ognie. W międzyczasie mamy także okazję wykonać różne zadania dodatkowe - każda kompania, którą grałem miała inną misję poboczną, ale nie są one sztywno przypisane, bo grając dwa razy pancerniakami, miałem dwa różne takie zadania, przy czym żadne z nich się nie powtórzyło u spadochroniarzy i artylerzystów. Misja jest fajna, mapa ciekawa i ogólnie jest przyjemnie, jeśli rozgrywamy ją na wczesnym etapie kampanii, gdy Niemcy mają tam tylko jeden czy dwa znaczniki. Ale gdy do tego samego zadania podejdziemy później, po uprzednim zajęciu innych regionów, gdy znaczników jest pięć albo i więcej, to spokojne zadanie zmienia się w piekło. Serio. Niemców jest więcej, mają lepszy sprzęt, są bardziej doświadczeni. To jedno. Drugie to większa aktywność - skubańcy nie tylko potrafią diabelnie skutecznie kontratakować, ale też świetnie wykorzystują w tym celu ukształtowanie terenu, nieustannie zagrażając naszym tyłom i zmuszając do rozproszenia sił. Walka w centrum Houffalize we wczesnym stadium kampanii to była widowiskowa, emocjonująca potyczka dużych sił. A na późnym etapie? Armageddon prawdziwy. Próbowałem trzy czy cztery razy różnymi kompaniami, korzystając z różnych konfiguracji rozwiniętych zdolności i za każdym razem dostałem od Szwabów ostro po schabach, na najwyższym poziomie trudności. A Company of Heroes znam na wylot i kampania na "hardzie" od lat nie sprawiała mi problemów, bo i tak była dużo łatwiejsza od rozgrywek sieciowych. A tutaj musiałem pokornie zmniejszyć poziom trudności, żeby wygrać tę jedną bitwę, wcale nie najważniejszą i największą w całej grze. Bomba, jak dla mnie i pewnie również dla innych weteranów CoH szukających wyzwań. W Ardennes Assault wyzwania z pewnością znajdą.
Ogólnie Company of Heroes 2: Ardennes Assault robi naprawdę pozytywne wrażenie. Po pierwsze, będzie inaczej i ciekawiej. Po drugie, będą wyzwania. Po trzecie wreszcie, będzie można tę składającą się z prawie dwudziestu misji kampanię przechodzić kilka razy na kilka różnych sposobów, korzystając z innych kompanii w danych starciach i rozwijając te kompanie odmiennie niż poprzednio. Panowie z Relic sami się śmiali, że próbowali wyliczyć ile jest unikalnych sposobów na rozegranie całej kampanii w Ardennes Assault i po zastosowaniu skomplikowanych równań oraz zapisaniu dwóch dużych tablic wyszło im, że kombinacji czy tam innych permutacji jest ładnych kilka milionów. Różnią się pewnie szczególikami, ale podejrzewam, że i tak będzie można przejść całość z trzy czy cztery razy, zwłaszcza jeśli uprzemy się żeby "maksować" którąś z kompanii, zamiast korzystać ze wszystkich w wyważony sposób.
Krótko mówiąc - pozycja obowiązkowa dla fanów, trzy lub cztery razy lepsza i ciekawsza od kampanii w podstawowym Company of Heroes 2. Tylko...
Czy nie można było tak od razu?