W SingStarze śpiewać każdy może - od niedawna także przy użyciu smartfona. Pierwsze karaoke na PlayStation 4 czaruje takimi nowościami, ale to za mało, by godnie uczcić dziesięciolecie serii.
W SingStarze śpiewać każdy może - od niedawna także przy użyciu smartfona. Pierwsze karaoke na PlayStation 4 czaruje takimi nowościami, ale to za mało, by godnie uczcić dziesięciolecie serii.
SingStar Mistrzowska Impreza to najnowsza płytowa składanka karaoke dla konsol PlayStation 3 i 4. Przy okazji warto przypomnieć, że od dwóch lat seria jest dostępna w modelu free-to-play, czyli nie trzeba koniecznie kupować pudełkowych wydań gier z konkretnymi zestawami piosenek, by pośpiewać do mikrofonu połączonego z konsolą. Od października 2012 roku główne menu w zaktualizowanym PlayStation 3 posiada ikonkę darmowego SingStara, który działa z utworami kupionymi bezpośrednio w cyfrowej dystrybucji. Wraz z premierą SingStar Mistrzowskiej Imprezy taka sama opcja pojawiła się na PlayStation 4.
Nowa składanka przygotowana z myślą o konsolach obu generacji nie jest jedynie kolejną tego typu płytką. Debiut na PlayStation 4 wymusił na producentach wprowadzenie widocznych zmian i dodania nowych elementów, które będą podkreślały nowy etap w historii serii. I faktycznie, na pierwszy rzut oka, czyli po wejściu do menu, gra prezentuje się zupełnie inaczej niż dotychczas. Kafelkowe menu zjechało na dół ekranu, zostawiając dużo miejsca na zdjęcia rozśpiewanych postaci. Ilość opcji, które klikamy przed rozpoczęciem śpiewania, została mocno zredukowana, co wbrew pozorom nie musi być właściwym posunięciem. Ale o tym za chwilę.
Nowy interfejs zawiera bezpośrednie odnośniki do właściwej gry, sklepu z dodatkowymi utworami czy dedykowanego portalu społecznościowego, na którym użytkownicy SingStara zamieszczają swoje klipy i zdjęcia, oceniają innych, zakładają kluby etc. Nic, czego byśmy nie znali z PlayStation 3. Pierwsze zaskoczenie pojawia się po wybraniu opcji śpiewania, szczególnie gdy do konsoli są podpięte dwa mikrofony. Zaskoczenie, a raczej rozczarowanie, wiąże się z wycięciem znanych i lubianych trybów imprezowych, które stanowiły mocną stronę poprzednich SingStarów. Innymi słowy, śpiewanie/rapowanie w Mistrzowskiej Imprezie sprowadza się jedynie do występów solo lub w duecie, bez opcjonalnych urozmaiceń, a nawet możliwości wybierania skróconej wersji utworu. Oczywiście nowi użytkownicy nie będą sobie zdawali sprawy z tego, co ich ominęło, ale singstarowi weterani, do których w jakimś stopniu się zaliczam, z pewnością spędzą trochę czasu w menu na szukaniu brakujących trybów. Niestety bezskutecznie.
Pomijając dziwną decyzję o pozbyciu się elementów urozmaicających śpiewanie, SingStar Mistrzowska Impreza pod względem rozgrywki kontynuuje sprawdzony, dziesięcioletni już schemat. Po chwyceniu za mikrofon i wybraniu utworu, na ekranie telewizora wyświetla się odpowiedni klip ze słowami piosenki u dołu. Jednocześnie na środku widnieje pasek "wysokości dźwięku", w który musimy wcelować swoim śpiewem. Im wyższy poziom trudności, tym pasek jest cieńszy... OK, zagalopowałem się, bo nowy SingStar nie ma zróżnicowanych poziomów trudności. Widocznie nawet ten element stawiający przed graczem kolejne wyzwania przeszkadzał twórcom. Oprócz tradycyjnych, śpiewanych utworów, występują kawałki rapowane, w których punkty są naliczane w oparciu o trzymanie odpowiedniego rytmu. Podstawy pozostały więc niezmienione i każdy, niezależnie od tego, czy miał wcześniej styczność z SingStarem, powinien sobie poradzić z przyswojeniem zasad. Zresztą praktyka pokazuje, że w odpowiednich (czyt. imprezowych) warunkach nie trzeba się przejmować zasadami, by zabawa z karaoke na konsoli była pierwszorzędna.
SingStar Mistrzowska Impreza zawiera trzydzieści kawałków, w tym dziesięć z nich to przeboje rodzimych artystów. I tak, obok Carly Rae Jepsen, śpiewającej "Call Me Maybe" czy One Direction z "Best Song Ever", znalazł się Bednarek z "Ciszą", Agnieszka Chylińska, której przesłanie brzmi: "Nie mogę cię zapomnieć", a także Zakopower z "Boso". Wszystkie te hiciory bledną jednak w obliczu największego przeboju ostatnich lat na polskiej scenie muzycznej, czyli "Ona tańczy dla mnie" Weekendu. Dla miłośników starszych utworów wrzucono chociażby Lionela Richie "Hello" czy TLC "Scrubs". Lista piosenek jest jednak zdominowana przez relatywnie nowe przeboje, więc osoby uczulone na Lady Gagę, Enej czy Julę (to ta od "Za każdym razem") będą musiały poczekać na inne składanki.
Albo wybrać się do cyfrowego sklepu, który kontynuuje sprzedaż pojedynczych utworów (i tematycznych pakietów), zapoczątkowaną w erze PlayStation 3. Nowe piosenki w cenie 5,75zł za sztukę są pobierane tak samo jak tradycyjne DLC do innych gier. Oferowane kawałki reprezentują rozmaite gatunki i epoki, przy czym warto nadmienić, że w momencie pisania tej recenzji SingStore nie zawiera piosenek z polskiej sceny muzycznej. Osoby zasiadające do śpiewania na PlayStation 4, które stronią od utworów w obcym języku, są więc póki co skazane na dziesięć hitów z Mistrzowskiej Imprezy.
Przy okazji sprawdzania nowej wersji sklepu i całego SingStara, postanowiłem wrócić do kiedyś zakupionych piosenek. W czasach PlayStation 3 trochę się tego nazbierało (zasługa rozśpiewanej żony) i nie ukrywam, że mając w konsoli Mistrzowską Imprezę wolałem pośpiewać "moje" piosenki z e-sklepu, zamiast męczyć sąsiadów radosną interpretacją Weekendu czy innego Bednarka. I tutaj kolejny zgrzyt, bo o ile importowanie piosenek zakupionych dawno temu na innej konsoli jest możliwe, to całość przebiega bardzo topornie i nieintuicyjnie. Krótko mówiąc, pomimo usilnych starań nie dotarłem do opcji importowania pełnej listy kupionych utworów, na czym mi bardzo zależało. Po kilku minutach poszukiwań poddałem się i pobrałem na szybko kilka ulubionych kawałków, dodając je pojedynczo do koszyka, by mieć co pośpiewać do recenzji. Tym samym pojawił się kolejny powód do narzekania na nowy interfejs.
Jak wspominałem na wstępie, seria SingStar cały czas ewoluowała na przestrzeni dziesięciu lat. Wprowadzono e-sklep i platformę społecznościową, mikrofony utraciły przewody, pojawiło się wsparcie dla plastikowych gitar i opcja tańca z kontrolerem Move w dłoni. Wreszcie, pod koniec 2012 roku gra przeszła na model free-to-play, nie rezygnując z płytowych składanek dla kolekcjonerów. Pojawienie się SingStara na PlayStation 4 oznacza kolejny krok na drodze rozwoju serii, który polega na zastąpieniu tradycyjnych mikrofonów urządzeniami z systemem Android i iOS. Innymi słowy, dzięki odpowiedniej aplikacji (SingStar Mic) każdy posiadacz smartfona czy tabletu może go wykorzystać do grania w SingStara.
Aplikacja pobrana za darmo z Google Play lub AppStore zamienia przenośne urządzenie w mikrofon, który łączy się bezprzewodowo z konsolą z uruchomionym SingStarem. Warunkiem właściwego działania jest korzystanie z tej samej sieci przez oba urządzenia. Parowanie PlayStation 3 lub 4 ze smartfonem (sam testowałem aplikację na 10-calowym tablecie, co nie jest zbyt wygodnym rozwiązaniem) następuje po wstukaniu czterocyfrowego kodu, który wyświetla się na telewizorze. I tu kolejny zgrzyt, utrudniający życie użytkownika. Kiedy pierwszy raz łączyłem mój tablet z konsolą, nie zauważyłem malutkich cyferek znajdujących się w górnej części ekranu. Po kilku chwilach niewykorzystany kod zniknął i musiałem ponownie wybierać parowanie urządzeń. Zdaję sobie sprawę, że to jednorazowa uciążliwość dla nowych użytkowników, ale i tak wolałbym, żeby wyświetlany kod zajmował, bo ja wiem, 1/3 ekranu i znajdował się w centralnej jego części. A nie na wąziutkim pasku gdzieś na górze.
Użytkowanie takiego alternatywnego mikrofonu nie sprawiało mi problemów do momentu, gdy postanowiłem podłączyć moje stare, przewodowe mikrofony. Wtedy zaczęły się cyrki z rozłączaniem aplikacji i próba dotarcia do opcji, która pozwoliłaby jednemu graczowi korzystać z normalnego mikrofonu, a drugiemu ze smartfona. Po raz kolejny nowy interfejs mnie przerósł i po kilkunastu nieudanych próbach dałem sobie z tym spokój. W tej sytuacji pozostało mi przetestować drugi tryb działania przenośnej aplikacji, czyli możliwość ustawiania utworów na playliście. Fajny dodatek, ale żadna rewelacja czy nowość, ponieważ taki wariant występował już lata temu na PSP. I skorzystało z niego pewnie z piętnaście osób.
Zasiadając do SingStar Mistrzowskiej Imprezy, miałem nadzieję na powrót znanego modelu zabawy w nowym wydaniu. Byłem ciekaw, czy opcjonalne zastąpienie mikrofonów urządzeniami z Androidem i iOS-em ma sens, czy to tylko ciekawostka, która wygląda fajnie na reklamie. Nie ukrywam, że w przeszłości sporo się śpiewało w duecie z żoną i przy rozmaitych okazjach w większym gronie (spróbujcie znaleźć mój profil na singstarowym portalu). W szufladzie mam kilka płytowych składanek, a na dysku kilkadziesiąt DLC z SingStore. Z takim bagażem doświadczeń i sympatii do całej serii jest mi tym bardziej przykro mówić o nowej odsłonie w negatywnym tonie. Niestety, zmiany wprowadzone przez Mistrzowską Imprezę są krokiem w tył. A czasem wręcz strzelaniem sobie w stopę.
Nie mogę zdzierżyć nowego menu i wycięcia świetnych trybów. Brak jakiekolwiek kompatybilności z poprzednimi składankami na płytach to ogromna wada dla osób, które mają w swojej kolekcji takie publikacje. Szczególnie, że po wcześniejszej aktualizacji SingStar na PlayStation 3 bez problemu odczytuje płyty z piosenkami na PlayStation 2 (!). Dlaczego na PlayStation 4 nie może być podobnie? Czas pokaże, czy nowa konsola będzie skazana na dedykowane sobie składanki i utwory z e-sklepu, ale na razie nie jest w tym temacie zbyt ciekawie. Najmocniej reklamowana nowość SingStara, czyli zastąpienie mikrofonów smartfonami bywa wygodne i znajdzie wielu zwolenników, ale nie oszukujmy się, że duża frajda w konsolowym karaoke jest zasługą śpiewania do prawdziwego mikrofonu. Dlatego dalej będę wyciągał swoje przewodowe "kontrolery" z epoki PlayStation 2, nawet jeżeli są mniej wygodne od telefonu z aplikacją.
Końcowa ocena jest wynikiem mojego przywiązania do serii i rozczarowaniem, jakie przyniosły nowości pokazane w SingStar Mistrzowskiej Imprezie. Osoby, które zaczynają swoją przygodę z konsolowym karaoke na PlayStation 4 i nie mają mikrofonów, mogą ją ocenić znacznie wyżej. Bo nawet jeżeli okrojony, to nadal jest to SingStar.