Xbox One obchodzi pierwsze urodziny (w USA)!

Martin Skrzeczynski
2014/11/22 15:30

Jak wygląda sytuacja konsoli w Stanach? Jak to było rok temu? Oddajemy głos naszemu nowojorskiemu korespondentowi.

Xbox One obchodzi pierwsze urodziny (w USA)!

"W czym mogę ci pomóc?" - zapytał mnie nastoletni pracownik lokalnej sieci Gamestop, gdy po pięciu minutach łażenia w tę i z powrotem w końcu zatrzymałem się przed półką z grami na Xboksa One.

Zawsze po wejściu do Gamestopu najpierw zerkam na wszystko, niezależnie od platformy. Jakbym liczył, że znajdę coś nowego, coś o czym nie wiem, co przykuje moje oko i będzie moim nowym trofeum. Dopiero po chwili reflektuję się, że doskonale wiem, jakie gry zostały ostatnio wydane, i że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. W końcu przed przyjazdem spędziłem pół godziny sprawdzając stronę internetową, by zobaczyć co jest już dostępne. Ze spuszczoną głową wracam więc na początek sklepu, gdzie zazwyczaj ulokowane są produkty Microsoftu i wpadam w zadumę spoglądając na okładki gier.

Niejednokrotnie zastanawiałem się jak duży wpływ na sprzedaż gier i konsol ma lokalizacja produktu w sklepie. Każdy Gamestop niezależnie od wielkości można podzielić na 4 części. Przy wejściu z jednej strony znajdują się produkty Microsftu, z drugiej są produkty Nintendo, w głębszej części znajdują się gry na PlayStation. Część czwarta, umiejscowiona zazwyczaj na środku, to kasa przy której znajdują się półki z tabletami i komórkami. W większości używane, bo Gamestop stawia na rynek wtórny. Sama liczba gier używanych w sklepie to około 70% całego towaru.

Wyjątek stanowi Gamestop tuż przed Times Sqare w samym centrum Manhattanu, gdzie znajdziemy dwa piętra wypełnione grami. Tu produkty Microsoftu ulokowane są w dolnej części, ale też tak naprawdę pod ręką, gdyż schody prowadzące na dół znajdują się praktycznie przy samym wejściu.

W telewizorze leci po raz trzeci reklama Xboksa One kończąca się słowami "Now, only three fourty nine" , a ja podnoszę głowę spoglądam na sprzedawcę i swoją łamaną angielszczyzną mówię mu, że zastanawiam się czy wybrać Call of Duty, czy Assassin's Creed.

Wyczytuję z plakietki, że ma na imię Frank i przypominam sobie, że już z nim wcześniej rozmawiałem. Podczas premiery Destiny, gdy o północy dzielnie bronił drzwi wejściowych i upewniał się, że wszyscy ustawiają się w kolejce według przypisanych im numerów. Wygląda jak typowy amerykański nastolatek, który lubi Call of Duty. Nie dziwię się specjalnie, gdy mówi, że lepszym wyborem jest właśnie Call of Duty, bo Advanced Warfare jest naprawdę dobre w tym roku. Może nie tak dobre, jak stare Call of Duty, ale lepsze od Ghosts. Szybko odpowiadam, że nikt nigdy nie zrobi CoD-a na poziomie Modern Warfare, i że ja chciałem tak naprawdę Asasyna, bo mam Destiny i Halo do grania online, więc kolejny shooter nie jest mi potrzebny, ale mam spory dylemat ze względu na jakość tegorocznej odsłony. Widzę błysk w oku Franka, który szybko podchwytuje temat i zaczyna pytać o Halo. Mówi, że pewnie do końca roku kupi Xboksa One i wtedy na pewno kupi Master Chief Collection. Dodatkowo nie może doczekać się premiery Halo 5, jednak szybko okazuje się, że nie wie nic o tym, że pod koniec grudnia ma być beta. W ogóle nie wie, że miała być beta. Ot, nie pierwszy raz muszę edukować pracowników tej sieci.

Kontynuuję jednak rozmowę, bo mam do niego konkretne pytania. Tak naprawdę nie przyjechałem po grę, (chociaż koniec końców wyjdę z Gamestopu z zafoliowanym Call of Duty - Frank dopiął swego). Przyjechałem dowiedzieć się jak Xbox One sobie radzi, jak konsola sprzedaje się po obniżce 5 listopada o kolejne 50 dolców. Czy schodzi, jak ciepłe bułeczki, czy może dalej zalega na pólkach sklepowych? Pierwsze 11 miesięcy należało przecież do Sony. Ostanie wyniki NPD po raz kolejny to udowodniły. Wpis Yusufa na stronie news.xbox.com mówiący o 10 milionach konsol wysłanych do sklepu był tylko tzw. "damage control". Chodziło o podanie jakiejś dobrej pokolorowanej informacji, by trochę przyćmić kolejny sukces Sony.

Xbox team przeszedł przez ostatnie miesiące duże zmiany, to nie ta sama firma, która pod wodzą Dona Matricka mówiła nam, że potrzebujemy być stale podpięci do internetu, że nie możemy wymieniać gier, że sensor Kinect jest nam niezbędny do życia. Obecnie to dywizja Microsoftu, która za swój priorytet uznała naprawę wizerunku. To oni przez ostanie miesiące pod wodzą Phila Spencera słuchają graczy i starają się przekonać ich do zakupu konsoli Xbox One za pomocą obniżki cen, świetnej biblioteki gier i praktycznie comiesięcznych usprawnień systemu operacyjnego konsoli.

W czerwcu doczekaliśmy się wersji Xboksa bez kamery Kinect, w cenie 399 dolarów. Microsoft po raz pierwszy stał się graczem, bo w końcu zrównał się cenowo z PlayStation 4. W tym samym czasie Phil Spencer zapowiedział wprowadzenie darmowych gier dla Xboksa One i zaoferowanie wszystkim posiadaczom konsoli usług, które do tej pory były limitowane tylko dla osób mających konto Gold. To jednak nie wystarczyło. Xbox One nadal sprzedawał się gorzej niż PlayStation 4. Przyszedł więc czas na kolejną obniżkę. W końcu listopad i grudzień to magiczny okres w USA. Jest to czas, gdzie każdy mieszkaniec niezależnie od statusu społecznego wydaje bajońskie sumy będąc przekonanym, że dokonuje interesu życia oszczędzając tysiące dolarów. Holiday season jest wyścigiem wszystkich sieci sklepów po klienta i liczeniem setek milionów dolarów przychodu. Koniec listopada ze sławnym Black Friday będzie jego punktem szczytowym. Już teraz wygrywa ten, który zdobędzie informacje, jakie promocje będą dostępne. Coraz więcej sklepów zamiast zmuszać Amerykanów do pobudki o trzeciej nad ranem w piątek po Święcie Dziękczynienia, jak to bywało jeszcze parę lat temu, zapowiada, że sklepy będą otwarte całą dobę przez weekend. Nie dziwi, więc, że Microsoft, który za punkt honoru przyjmuje zwycięstwo w wynikach NPD, już teraz szykuje się na batalię z odwiecznym wrogiem.

Pytam Franka jak wygląda sprzedaż konsol po obniżce, kątem oka obserwując pudełka z Xboksem One z olbrzymią naklejką "$349". Bez większego entuzjazmu mówi, że dobrze, jest lepiej, w końcu sprzedażowo PlayStation 4 i Xbox One się zrównały. Pytam czy spodziewa się, że konsola się wyprzeda. Twierdzi, że istnieje taka możliwość, ale oni też nie mają za dużo konsol na zapleczu. Naciskam pytając się jakie promocje szykują na Czarny Piątek, szybko informując, że właśnie wypłynęły informacje, że Best Buy ma sprzedawać One za 329 dolarów w zestawie z dwoma Asasynami, a Target ma dokładać kartę podarunkową o wartości 50 dolarów. Mówi, że nie wie, że jest za wcześnie.

Zmieniam temat. Ptam się, jakie ma konsole. Mówi, że na razie Playstation 4, ale pewnie do końca roku kupi Xboksa. Sarkastycznie pytam dlaczego? Bo nie ma gier? Mówi, że do tej pory to ogólnie z grami było słabo na obu systemach, dopiero teraz ludzie powinni kupować nowe konsole. Podczas premiery Destiny najwięcej sprzedali wersji na trzystasześćdziesiątkę i ogólnie to wersje na sprzęty Microsoftu były bardziej popularne. Ale ludzie bardziej są przekonani do PlayStation 4, bo Sony zrobiło lepszy marketing.

GramTV przedstawia:

Szybko kontruję, że to żaden wyznacznik w makroskali, bo w końcu w okolicy średnie zarobki domostw pewnie nie przekraczają 60 tysięcy dolarów. Wiadomo, że dzieciaki nie będą mieć kasy, żeby kupować nowe konsole. Widzę, że nie za bardzo wie, jak się do tego odnieść i z ulgą spogląda, że do sklepu wchodzą nowi klienci. Widząc, że to koniec naszej pogawędki, biorę kopię Call of Duty, dziękuję mu i jadę dalej.

Kieruję się do kolejnego Gamestopu. Pracuje w nim John, z którym zakumplowałem się przy okazji premiery Forza Motorsport 4, gdy okazało się, że źle przygotował mojego preordera i zamiast wersji limitowanej miał dla mnie przyszykowaną zwykłą. Od tego momentu zawsze gdy się tam pojawiam, od progu jestem witany "Hey, Martin. How are you?". Czuję się prawie jak VIP, przed którym zaraz rozłożony zostanie czerwony dywan. To właśnie ten Gamestop wybrałem, gdy składałem preordera na Xboksa One. Z jednej strony wiedziałem, że John po raz drugi nie wytnie mi takiego numeru, a z drugiej sklep jest ulokowany najbliżej mojej pracy. Gdy Microsoft zapowiedział Xboksa One mogłem wyrwać się na 30 minut z roboty, żeby złożyć zamówienie na konsolę, zanim ich liczba się wyczerpała. Wtedy przecież nikt nie zdawał sobie sprawy, że wersja Day One Edition będzie normalnie dostępna w sklepach na długo po premierze systemu.

Gdy Xbox One startował 22 listopada, ten właśnie Gamestop miał zamówienia jedynie na trzydzieści pięć konsol. To dwukrotnie mniej niż w przypadku preorderów na PlayStation 4. Z jednej strony dobrze, bo nie czekałem w liczącej ponad sto osób ludzi kolejce do drugiej nad ranem, a z drugiej była to pierwsza oznaka trendu, jaki zapanował na następny rok.

Pytam Johna co słychać? Wiem, że chłopak chce zostać nauczycielem i cały czas stara się dostać robotę w jednej z okolicznych szkół. Zawód nauczyciela w USA, to nie tylko dobra kasa, ale także ogromna liczba dni wolnych i całkiem przyzwoita wcześniejsza emerytura. Stąd też wielkim problemem jest znalezienie takiej pracy, w szczególności po kryzysie w 2008 roku. Sporo osób, które miały przejść na emeryturę po prostu zostały w zawodzie. John mówi, że bez zmian i szybko zmienia temat, pytając jaką grę dzisiaj kupuję. Mówię mu wprost, że już kupiłem i zdradzam prawdziwy powód swojej wizyty. Chcę wiedzieć jak sprzedaje się One. Czy coraz więcej ludzi się do niego przekonuje? Jest zdecydowanie lepiej, ale to PlayStation 4 nadal wiedzie prym. Sytuacja jest taka, że duża część ludzi, która wcześniej zdecydowała się na nową konsolę, teraz namawia swoich znajomych właśnie do tej platformy. Tak samo było w przypadku Xboksa 360.

Widzę, że mają w sklepie parę używanych peesczwórek, które sprzedawane są za horendalną cenę 379 dolarów. Pytam czy te konsole to efekt wymiany na Xboksa One? Mówi, że mają w tej chwili trzy używane i jedna na pewno była wymieniona na One. Pytam kto w ogóle były zainteresowany kupnem używanej konsoli, gdy może dopłacić $20 i kupić nową. Mówi, że nawet sobie sprawy nie zdaję, jak niektórzy ludzie lubią oszczędzać. Opowiadam mu, jak ostatnio próbowałem wymienić Watch Dogs w Gamestopie. Wersja używana sprzedawana jest za 39,99 dolarów. Chciałem dostać chociaż 25, bo wydawało mi się to rozsądną ceną. Sprzedawca jednak zaoferował mi 8,80, twierdząc, że to cena nałożona przez korporację i podyktowana liczbą egzemplarzy, zalegających w magazynie. Koniec końców grę wystawiłem na ebay i o dziwo poszła za 25 dolarów. John mówi, że taki mają model biznesowy, i że z grami na nową generację stosują ostrzejszą politykę cenową ze względu na możliwość kupna każdej gry online przez konsolę, co zmniejsza popyt.

Przypomina się od razu zapowiedź nowej konsoli Microsoftu i widmo braku możliwości wymiany gier. Sprawa odbiła się szerokim echem w społeczności graczy, do tego była w najgorszy możliwy sposób komunikowana przez firmę z Redmond. Pomimo, że Gamestop pewnie byłby jednym z pierwszych partnerów który miałby podpisaną umowę na trade in, to szefowie firmy pewnie odetchnęli z ulgą, gdy Microsoft wycofał się z wprowadzenia tej rewolucji.

Pytam Johna czy zauważył, że zmieniło się postrzeganie Xboksa One przez klientów. Odpowiada, że to zależy, bo istnieje nadal duża grupa, która na każdym kroku punktuje to, że Xbox jest konsolą słabszą i gry na nią prezentują się po prostu gorzej. Najbardziej bawią go dzieciaki, które składają dolar po dolarze, by kupić używaną grę, będąc przekonanym, że kupują tę najlepszą wersję, a pewnie grają na telewizorze, który nie jest nawet w stanie wyświetlić obrazu w 1080p. Magia marketingu! Żegnamy się, a ja w drodze do Best Buy dzwonię do Matta, który automatycznie przyszedł mi do głowy po krótkim komentarzu Johna.

Od premiery nowej generacji mówiłem Mattowi, żeby kupił Xboksa One, to będziemy razem grali. Pewnego dnia oświadczył mi dumnie, że kupił PlayStation 4 i pyta jak ją podłączyć do telewizora. Tłumaczę, że normalnie, wetknąć kabel HDMI, na co odpowiedział, że jego telewizor nie ma wejścia HDMI. Ręce mi opadły, bo chłopak oczywiście nie ma pieniędzy i w związku z tym zaniesie konsolę do kolegi i będzie grał u niego. I tak Matt od dwóch miesięcy chodzi do kolegi, by pograć na swojej PlayStation 4. Logiczne! Można się śmiać, ale udało mu się już wbić 25 level Titanem w Destiny. Gdy pytałem go dlaczego mnie nie posłuchał i kupił PS4, powtórzył znaną formułkę, że wszyscy jego znajomi mają ten sprzęt, i że jest mocniejszy.

Mówię mu, że powinien zacząć rozglądać się za nowym telewizorem. W Czarny Piątek powinno mu się udać wyrwać 32-calowego LCD za około 100 dolarów. Pytam ilu jego znajomych (oprócz mnie) ma Xboksa One. Okazuje się, że żaden. Wszyscy mają X360 albo PlayStation 4.

Dojeżdżam do Best Buy, potem sprawdzam Target i Costco. Best Buyowi chyba najbliżej do Saturna, Targetowi do Auchan albo Giant, a Costco to Makro Cash & Carry. Konsolę najlepiej kupić w Costco. Jest to specyficzny sklep, płaci się za członkostwo/robienie zakupów i wszystko kupuje się w dużych ilościach po obniżonej cenie. Najważniejszą jednak informacją jest to, że w Costco można zwrócić wszystko. Drukarkę, którą się kupiło pięć lat temu, albo krzesło, którego kolor jednak nie jest taki, jaki sobie wyobrażaliśmy. Nie potrzeba nawet paragonu, bo dzięki karcie członkowskiej miła pani z obsługi sprawdzi, kiedy produkt został kupiony i bez problemu przyjmie zwrot. Dodatkowo w Costco Xbox One kosztuje tylko 335 dolarów. I to dwa tygodnie przed Czarnym Piątkiem. Chętnych jednak musi brakować skoro towar zalega.

Od momentu zapowiedzi Xboksa One ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że dobrze robię kupując właśnie tę konsolę. Nie narzekałem tak jak wszyscy na wizję Microsoftu, nie przeszkadzał mi wymóg bycia non stop podpiętym do sieci, bo każde moje urządzenie od komórki, po telewizor, przez drukarkę do konsoli jest do niej cały czas podłączone. Lubię wygodę, lubię mieć możliwość wysłania e-maila do mojej drukarki, bo jestem otwarty na wszelkiego rodzaju zmiany i innowacje. Podoba mi się wizja firmy, która chce zamienić nasz pokój w centrum multimedialnej rozrywki. Podoba mi się, że wszystko jest dostępne za pomocą komendy głosowej czy przycisku na padzie. Burza wywołana rok temu w mediach growych przypomina mi panikę, jaką media obecnie wywołuję na temat wirusa Ebola. Microsoft dostosował się do wizji graczy i dzisiaj dostarcza najlepsze gry i świetne usługi multimedialne. Czy aż tak istotne jest, że Xbox One nie jest aż tak mocny jak PlayStation 4? Według mnie nie, ale każdy ma własne preferencje. Pomimo falstartu, konsola od firmy Redmond powoli nabiera rozpędu. Najbliższe tygodnie pokażą nam kto zarządził w okresie przedświątecznym.

Komentarze
36
Isildur
Gramowicz
27/11/2014 12:05
Dnia 27.11.2014 o 02:09, ZERATUL_PL napisał:

Ogolnie to zapraszam na swojego videobloga [m-I]

Ogólnie gram.pl to nie tablica reklamowa. - Ostrzeżenie.

Isildur
Gramowicz
27/11/2014 12:05
Dnia 27.11.2014 o 02:09, ZERATUL_PL napisał:

Ogolnie to zapraszam na swojego videobloga [m-I]

Ogólnie gram.pl to nie tablica reklamowa. - Ostrzeżenie.

Usunięty
Usunięty
27/11/2014 02:09

Ogolnie to zapraszam na swojego videobloga[m-I]




Trwa Wczytywanie