Pierwsze LittleBigPlanet było rewelacją 2008 roku. Sześć lat później nowi twórcy stawiają kolejny krok w rozwoju serii, nie unikając przy tym kilku poważnych błędów.
Pierwsze LittleBigPlanet było rewelacją 2008 roku. Sześć lat później nowi twórcy stawiają kolejny krok w rozwoju serii, nie unikając przy tym kilku poważnych błędów.
Przed zagraniem w LittleBigPlanet 3 nie obejrzałem ani jednego zwiastuna z nadchodzącej gry i unikałem czytania informacji prasowych na jej temat. Zamykanie oczu nie było łatwe, ale wynikało z prostego pragnienia - chciałem, żeby nowa przygoda Sackboya zaskakiwała mnie na każdym kroku tak, jak jego poprzednie występy.
Czy byłem zaskoczony? Bardzo. W pierwszej kolejności tym, że za grę nie odpowiada już Media Molecule, ale Sumo Digital. Brytyjskie studio udowodniło swoją wartość wielokrotnie (najbardziej cenię je za Sonic & All-Stars Racing Transformed), tym niemniej przejęcie tak znanej i specyficznej marki, jaką jest LittleBigPlanet, siłą rzeczy budziło obawy o efekt końcowy "trójki". Po wizycie na planecie Bunkum i poznaniu wszystkich nowości wprowadzonych do uniwersum Sackboya przez Sumo Digital, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że zmiana developera nie tylko nie zaszkodziła serii, a wyszła jej na dobre.
LittleBigPlanet 3 obsadza w głównej roli skocznego i lubiącego przebieranki Sackboya (tudzież Sackgirl), który w wyniku pewnych zdarzeń zostaje przetransportowany na nieznaną nam wcześniej planetę Bunkum. Poznajemy tam Newtona, podejrzanego jegomościa z żarówką zamiast głowy, który opowiada nam historię swojego świata i zapoznaje z pradawną przepowiednią. Jak się okazuje, Bunkum stało się niegdyś ofiarą trzech Tytanów, wysysających z każdej krainy wszelką kreatywność. Agresorzy zostali jednak powstrzymani przez trzech (motyw "trójki" przewija się jeszcze w kilku ważnych miejscach - w końcu to LBP 3) legendarnych bohaterów, którzy dosłownie zapuszkowali Tytanów w puszce po herbacie i przywrócili Bunkum kreatywne i kolorowe status quo ante. Według Newtona ten stan nie potrwa już jednak zbyt długo, gdyż zbliża się powrót Tytanów i tylko sterowany przez nas szmacianek może pomóc w uratowaniu Bunkum przed nieuchronną zagładą.
Bardzo szybko przekonujemy się, że nie wszystko prezentuje się dokładnie tak, jak mówił Newton. Nie zdradzając szczegółów zwrotu akcji, Sackboy faktycznie musi sobie poradzić z uwolnionymi z puszki Tytanami. Aby tego dokonać, wyrusza w podróż po trzech krainach, w których czekają na niego legendarni bohaterowie, potrafiący stawić czoła potworom z przepowiedni.
Tworząc LittleBigPlanet 3, Sumo Digital zachowało pierwotny kształt rozgrywki, polegający na przemierzaniu 2,5 wymiarowych poziomów i rozwiązywaniu zagadek zręcznościowych. Po raz kolejny Sackboy może się znajdować na jednym z trzech planów danej powierzchni (bliżej lub dalej ekranu). Jednocześnie nowe poziomy są często zbudowane dwutorowo, czyli tak, że odpowiednio poustawiane skocznie lub teleporty przenoszą nas w głąb etapu i z powrotem. Taki zabieg jest świetnie wykorzystany w kilku miejscach, nadaje poziomom złożoności i odpowiedniej dynamiki, gdy bardzo szybko skaczemy między jednym "torem" a drugim.
Poziomy zaprojektowane na potrzeby relatywnie krótkiej (około siedem godzin bez dogłębnego zwiedzania) kampanii są jednymi z lepszych, jakie pojawiły się w serii LittleBigPlanet. Nie będę zdradzał, co dokładnie Sumo Digital wymyśliło, bo zepsułbym wam sporą część zabawy. Powiem jednak wprost, że absolutnie nie ma tu miejsca na nudę, powtarzalność i przewidywalność. Każda z tematycznych krain ma własny charakter, jednocześnie przypisane im poziomy nie są stworzone na jedną modłę i zaskakują na każdym kroku. Świerzbi mnie, by napisać coś więcej, ale naprawdę nie w tym rzecz, byście poznawali najfajniejsze elementy przed samodzielnym zagraniem.
Z pewnością należy jednak napisać o nowych gadżetach, które szmaciany bohater znajduje na swojej drodze i używa w wyznaczonych miejscach. Cały proces wpisuje się w nurt metroidvanii, czyli zdobywania nowych umiejętności i docierania za ich pomocą do wcześniej niedostępnych miejsc. Ale do rzeczy. Pomponator przypomina suszarkę do włosów, która może dmuchać potężnym strumieniem powietrza, lub wsysać/przyciągać elementy znajdujące się poza zasięgiem Sackboya. Hakokask jest dosłownie tym, na co wskazuje jego nazwa i działa podobnie do hookblade'a z BioShock Infinite. Piłkoport to mój ulubiony gadżet, którym wystrzeliwujemy kule w kierunku specjalnych paneli teleportujących. Drugim zastosowaniem piłkoportu jest klasyczne strzelanie do nielicznie występujących wrogów. W dalszej części gry zdobywamy migokapcie, odpowiadające za podwójny skok i dopalacz podpatrzony u Iron-Mana.
Sackboy z arsenałem gadżetów zapewnia masę atrakcji i urozmaiceń rozgrywki, ale to tylko część pomysłów zrealizowanych przez developera. Ogromnie ważną, chociaż nie w pełni wykorzystaną (o czym za chwilę) rolę pełnią bowiem trzej zupełnie nowi bohaterowie, którzy towarzyszą szmaciankowi w jego podróży. Mowa oczywiście o wspomnianych wcześniej śmiałkach, potrafiących odesłać Tytanów do herbacianej puszki. Aby skorzystać z ich pomocy, Sackboy musi przemierzyć trzy krainy w poszukiwaniu trzech kul (każda ukryta na oddzielnym poziomie), co skutkuje przyzwaniem Oddsocka, Toggle'a i Swoopa.
Oddsock to czworonożna istota, która potrafi poruszać się o wiele szybciej od Sackboya i skakać po ścianach. A tym samym docierać w miejsca niedostępne dla standardowego bohatera. Toggle jest zbitką dwóch przeciwstawnych postaci, zmieniających swoją formę po wciśnięciu przycisku L1. Raz mamy do czynienia z dużym i wolnym grubasem, który potrafi rozwalać ściany i wciskać platformy, by po chwili przełączyć się na malutkiego i szybkiego jegomościa, włażącego w ciasne tunele. Taka mieszanka pozwoliła zaprojektować twórcom jedne z fajniejszych zagadek w całej grze. Trzecim legendarnym bohaterem jest latający Swoop. Gałgankowy ptaszek może się swobodnie poruszać po wyznaczonej przestrzeni etapu, a od czasu do czasu musi chwycić jakiś przedmiot i przenieść do odpowiedniego miejsca.
Wprowadzenie do uniwersum zdominowanego przez Sackboya i Sackgirl trzech zupełnie nowych i wyjątkowych bohaterów to genialne posunięcie ze strony Sumo Digital. Tym niemniej boli fakt zmarnowania ich potencjału w trybie fabularnym, w którym Oddsock, Swoop i Toggle odgrywają bardzo niewielkie role. Znaczna część rozgrywki została dedykowana Sackboyowi, zaś nowi bohaterowie mogę się poruszać wyłącznie po krainie, w której zostali odblokowani. Innymi słowy, twórcy mocno ograniczyli ich użyteczność. Najbardziej odczuwa się to grając w kilka osób (kooperacja dwóch-czterech zawodników to dla wielu fundament LBP), ponieważ na danej planszy możemy grać tylko jednym rodzajem postaci. A przecież przypisanie każdemu gałgankowi specjalnej umiejętności aż się prosi o rozwiązywanie pomysłowych zagadek w kooperacji. Niestety, twórcom zabrakło i/albo czasu/pieniędzy/pomysłów na rozwinięcie tego konceptu, co można uznać za jedną z największych wad LittleBigPlanet 3. Wszak kooperacja, tym bardziej pomysłowo zaprojektowana, to coś, czego nie może zabraknąć w grach z tej serii.
Dla odmiany złego słowa nie mogę powiedzieć o trybie tworzenia, który po raz kolejny pozwala realizować mniej lub bardziej sensowne wizje domorosłych projektantów gier. Twórcy oddają do naszej dyspozycji szereg niezbędnych narzędzi i dorzucają kilka nowych funkcji, rozwijając tym samym złożony edytor znany z LittleBigPlanet 2. Co ważne, wszystkie twory i elementy (na przykład kostiumy i naklejki z DLC) z gier Media Molecule na PlayStation 3 można zaimportować do "trójki" i wykorzystać je w zupełnie nowych projektach. Oczywiście od stworzenia czegoś wyjątkowego, czy chociażby grywalnego, dzieli nas ogromna przepaść. Aby ją przeskoczyć, trzeba spędzić w edytorze długie godziny, być pokornym i bardzo cierpliwym. Jeżeli nie macie czasu i odpowiednich umiejętności, lepiej nie zabierajcie się za tworzenie autorskich projektów w LBP 3.
Jeżeli jednak macie czas i chęci do zgłębienia możliwości edytora, to czym prędzej zapiszcie się do Akademii Popitu. Ten tryb został przygotowany z myślą o adeptach tworzenia, którzy chcą poznać tę niełatwą sztukę krok po kroku. Całość przypomina standardową kampanię z przygodami Sackboya, przy czym na każdym etapie/lekcji uczymy się kolejnych funkcji i narzędzi, które wykorzystamy w późniejszym realizowaniu swoich pomysłów. Wszystko jest tłumaczone na przykładach, dzięki czemu nie można narzekać na zasyp suchych informacji i żmudne czytanie instrukcji gdzieś w menu. Ukończenie Akademii Popitu nie jest obowiązkowe, ale jeżeli myślicie poważnie o poszerzaniu uniwersum LittleBigPlanet, to nie znam lepszego sposobu na rozpoczęcie kariery twórcy.
Możecie też (tak jak ja) polegać na pomysłowości i umiejętnościach innych graczy, którzy zapełniają serwery coraz bardziej wymyślnymi projektami. I nie chodzi wyłącznie o nowe poziomy, ale o całe gry, które z właściwym LittleBigPlanet 3 mają niewiele wspólnego. Dzięki narzędziom edytora ktoś stworzył mordobicie na wzór Street Fightera (dalekie od ideału, ale z puszczaniem fireballi!), walki na miecze świetlne z Darthem Maulem, dwuwymiarową strzelankę, miejskiego sandboksa z budynkami pełnymi wnętrz i grywalnymi samochodami. Oczywiście bardzo wiele z tych projektów to niedopracowane koszmarki, ale przy okazji przykład tego, że możliwości edytora są ogromne.
Little Big Planet 3 jako ogromne i ambitne przedsięwzięcie nie mogło się obyć bez kilku wpadek i niedoróbek. Niestety również takich, które w pewnym momencie skutecznie utrudniają dalszą grę. Z mniej uciążliwych, ale widocznych błędów trzeba wymienić wszechobecne przenikanie się obiektów. Sackboy przechodzący przez teksturę otoczenia to standard. To samo tyczy się przedmiotów trzymanych w rękach bohatera, które przenikają przez maskę na głowie i inne elementy ubioru. Od czasu pierwszego LBP nic się w tym temacie nie zmieniło i najpewniej żadna aktualizacja tego nie poprawi. Tym niemniej LittleBigPlanet 3 potrzebuje dalszych łatek, by nie dotykały was przedpremierowe "atrakcje", z którymi się borykałem. Na przykład jeden punkt kontrolny nie chciał mi za żadne skarby ożywić bohatera po upadku w przepaść, przez co kilka razy musiałem resetować etap i ostatecznie uważać, by nie popełnić błędu przed następnym checkpointem. Po napotkaniu na ten problem prześledziłem wątki na zachodnich forach i zajrzałem w amerykańskie recenzje, które jak jeden mąż wytykały grze Sumo Digital mnóstwo bugów utrudniających rozgrywkę. Na szczęście developer udostępnił od tego czasu aktualizacje, walczące z najbardziej uciążliwymi błędami. Tym niemniej nie udało się jeszcze wszystkiego załatać i wątpię, żeby przed polską premierą (26.11) wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
Mając na uwadze występujące błędy i zmarnowany potencjał nowych bohaterów, nie potrafię odmówić Sumo Digital stworzenia czegoś w wielu miejscach świeżego i zaskakującego. LittleBigPlanet 3 bazuje na sprawdzonym schemacie, zachęca do zbierania naklejek i zapraszania znajomych do kooperacji. Jednocześnie pokazuje, jak wiele możliwości tkwi w marce, której motto brzmi: Play, Create, Share. Hasło bardzo trafne i ze wszech miar aktualne.