Początkowo miałem w tym temacie pewne obiekcje. Grand Theft Auto V poznałem doskonale, główny wątek fabularny przeszedłem dwukrotnie, sporo czasu spędziłem także przy GTA Online, pobocznych misjach przygotowanych z myślą o jednym graczu czy nawet po prostu podziwiając Los Santos i korzystając z jego atrakcji. Łącznie ponad sto godzin z padem w dłoni, podczas których bawiłem się czasem wyśmienicie, czasem "tylko" dobrze, ale zawsze z uśmiechem. Ale powtórka z rozrywki tylko z delikatnie poprawioną grafiką mnie nie interesowała. Na całe szczęście studio Rockstar podeszło do sprawy uczciwie i udoskonaliło grę, która już wcześniej była świetna. Grand Theft Auto V na Xbox One to majstersztyk, obok którego trudno przejść obojętnie.
Dość powiedzieć, że przez pierwsze spędzone z grą godziny zająłem się tym, czego próbował każdy szanujący się gracz w świecie Grand Theft Auto - sunąłem leniwie swoim (dopiero co ukradzionym) samochodem po ulicach Los Santos przyglądając się temu jak spędzają czas mieszkańcy tej wirtualnej metropolii. Zatrzymywałem się na światłach, by podziwiać ruch uliczny i przechadzających się po chodnikach pieszych. Eleganckie panie z pełnymi torbami wychodziły ze sklepów mijając nie mniej szykowanych, goniących za karierą gentlemanów. Późnym wieczorem z kolei przyglądałem się, jak na ulice dzielnic wychodziły prostytutki oraz grupy ziomali z papierowymi torbami w ręce, siadając na winklu, racząc się specyfikami i rozmawiając. Zwiedziłem szerokie autostrady i wąskie uliczki obserwując jadące na sygnałach karetki czy policjantów goniących złodziei, przyglądałem się szybującym na niebie samolotom i biegającym po lesie sarnom, a podczas tego wszystkiego nie mogłem wyjść z podziwu, jak ślicznie prezentuje się Grand Theft Auto V na Xboksie One. A przecież znałem doskonale każdą z tych dróg i spędziłem w tym świecie tyle czasu, że na Xboksie 360 powolna jazda zgodnie z przepisami ruchu zbrzydła mi już dziesięciokrotnie, podobnie jak i bezcelowe kręcenie się po okolicy. W wersji na Xbox One ponownie dawało mi to radość.
Zachwyt spowodowany został przez dwa elementy. Pierwszy z nich to znacznie podbita jakość grafiki. Już Grand Theft Auto V na Xboksie 360 prezentowało się ładnie, ale dopiero wersja na Xbox One udowadnia, jak ślicznie może wyglądać ta gra, jeżeli twórcy będą mieli do dyspozycji dodatkową moc obliczeniową. Grafika w końcu renderowana jest w rozdzielczości full HD i widać to na pierwszy rzut oka. Ogromna cześć tekstur przygotowana zostało na nowo, dzięki czemu fasady budynków, trawy i roślinność, a także przechodnie czy samochody prezentują się o wiele lepiej. Do tego stopnia, że niektórych aut nie mogłem wprost poznać - wyposażono je w więcej szczegółów, a i karoseria lśni w zupełnie inny, o wiele lepszy sposób. Dodatkowo na nowo przygotowano modele głównych bohaterów i widać pomiędzy nimi znaczne różnice w porównaniu do poprzedniej wersji gry. To jeszcze nie wszystko, bo twórcy zwiększyli pole widzenia, dzięki czemu na horyzoncie da podziwiać się ogromny fragment mapy, a także przyglądać się budynkom znajdującym się na drugim końcu miasta. Poprawiono także oświetlenie i efekty pogodowe, bowiem deszcz wygląda teraz znacznie lepiej, a i zatrzymuje się na ulicach w postaci kałuż. Jednym słowem - cud, miód, malina.
Ale to tylko jedna strona medalu, drugą - równie ważną, jak nie może i najważniejszą - jest zupełnie nowa kamera, która pozwala podziwiać ten świat z perspektywy pierwszoosobowej. Rockstar w ten sposób łamie pewne konwenanse, bo GTA zawsze było sztandarowym wręcz przykładem gry, w której na świat patrzymy zza pleców bohatera. Jednocześnie twórcy spełnili oczekiwania graczy, którzy od dawna w postaci różnych modów wzbogacali grę o ten właśnie sposób rozgrywki. Okazało się to strzałem w dziesiątkę! Poruszanie się bohaterami, uliczne bijatyki, strzelaniny, wyjście do baru na piwo czy chociażby same misje i napadanie na sklepy czy banki zyskały zupełnie nową perspektywę. To samo z prowadzeniem pojazdów. Dużo mówi się o fajnie oddanych wnętrzach samochodów. Jest to prawda, choć oczywiście nie jest to poziom znany z Forza Horizon 2. Ale nie można zapomnieć też o innych pojazdach - przejażdżki rowerem górskim czy śmiganie po ulicach miasta motocyklem także nabrało teraz nowego wymiaru. Zmiana kamery spowodowała, że praktycznie każda czynność w GTA V odczuwana w inny, lepszy, bardziej osobisty sposób, a dzięki temu cieszą nawet drobnostki.
Przed premierą gry pytaniem było, czy kamera będzie działać tak jak trzeba. Twórcy poradzili sobie z tym świetnie i nie można mieć pod tym względem większych zarzutów. Chowanie się za przeszkodami wygląda bardzo naturalnie i nie utrudnia zabawy. Oczywiście zawsze mamy dostęp do kamery trzecioosobowej, a ponadto gra wyposażona została w szereg ustawień dotyczących sterowania i kamery, dzięki czemu czułość gałek czy układ poszczególnych przycisków dostosować można wedle własnych preferencji. Grand Theftu Auto V ustawić można tak, by gra automatycznie przełączała się w tryb TPP za każdym razem, gdy tylko przykleimy się do jakiejś przeszkody. Jeżeli do czegoś można by się przyczepić, to do dziwnie działających obrotów, które nie do końca działają tak jak powinny. No i z całą pewnością część graczy będzie miała problem ze sterowaniem pojazdami, bo jest ono teraz trochę trudniejsze. Osobiście zmieniłem celowanie, bowiem początkowo prawa gałka analogowa nie była zbyt czuła - bardzo łatwo lądowała przed lub za celem, na którym chciałem ją ustawić. Zmodyfikowałem także układ przycisków, ponieważ w zaproponowanym domyślnie ustawieniu nie znalazło się miejsce dla hamulca ręcznego. Na szczęście krótka wizyta w menu opcji pozwoliła na naprawę obu mankamentów.
Odnośnie zawartości to Grand Theftu Auto V nie doczekało się żadnych nowych misji fabularnych i choć jest to trochę szkoda, można to zrozumieć. Byłaby to zbyt wielka różnica względem wersji wydanej z myślą o konsolach poprzedniej generacji. Na szczęście twórcy dodali nowe misje poboczne, a także pakiet DLC wydanych do poprzedniej wersji, dzięki czemu w grze znalazły się chociażby nowe bronie. Dodatkowo gracze, którzy posiadali już grę na PlayStation 3 lub Xbox 360, otrzymują dodatkową zawartość - nowe zdarzenie losowe, kultowy samolot Dodo, karabin "rail gun"czy nowe wyścigi i samochody. Przy okazji, jeżeli podczas zabawy zdziwicie się na widok kota - nie, to nie halucynacja, a kolejna nowość wydanej właśnie wersji. Co więcej, w kota, a także inne zwierzątka, można się wcielić, jeżeli tylko skonsumujecie pewną halucynogenną roślinkę. To kolejna nowość wersji przygotowanej z myślą o PS4/X1 oraz - już niedługo - PC.
Wracając na moment do misji fabularnych, a właściwie braku nowych - nic jeszcze straconego, bowiem Rockstar cały czas pracuje nad dodatkiem, który trafi zarówno do posiadaczy wersji na PS3/X360, jak i niedawno wydanej, odświeżonej wersji. DLC ma być co najmniej wielkości dodatków do GTA IV, a więc The Lost and the Damned oraz The Ballad of Gay Tony i oferować od 12 do 20 godzin zabawy. Złą informacją jest ta, że jego premiera odbędzie się dopiero w drugim lub trzecim kwartale przyszłego roku.
Dla mnie olbrzymim plusem odświeżonej wersji GTA V jest także ponad setka nowych utworów w stacjach radiowych, wśród których znalazły się prawdziwe perełki. Pozwólcie, że wymienię kilka z nich, które szczególnie mile połaskotały mnie w ucho. Są to "Swimming Pools" Kendricka Lamara, "Alright" Jamiroquai, "Me & You " Cassie, "Feel Good Inc" Gorillaz, "Moves Like Jagger" Maroon 5, "Bad Girl" MIA, "Meet Me Halfway" Black Eyed Peas czy - dla mnie mega kultowe - "I Got 5 On It" Luniz. Mogłoby się wydawać, że to drobnostka, ale jednak w pojazdach spędzamy w grze wiele czasu. Słuchanie po raz kolejny identycznego zestawu utworów byłoby delikatnie mówiąc monotonne. Dzięki temu prostemu zabiegowi gra zyskała jeszcze więcej świeżości. No i jeżdżenie po ulicach Los Santos z "Meet Me Halfway" czy "I Got 5 On It" ma swój unikalny, niepowtarzalny klimat.
Nie jest jednak tak, że Grand Theft Auto V to produkt pozbawiony wad. Twórcy nie poradzili sobie chociażby z małym, acz ważnym detalem - lusterkami wstecznymi w pojazdach, które są jedynie atrapą i nijak nie można wykorzystać ich podczas cofania. Co więcej, przeniesienie gry do pierwszoosobowej perspektywy nadało jej świeżej i ciekawej perspektywy, ale filmiki przerywnikowe pozostawiono w trybie TPP, co wybija z rytmu historii, której jesteśmy przecież częścią. Także GTA Online, choć na Xbox One pochwalić może się zwiększoną liczbą graczy w jednej sesji (teraz maksymalna liczba wynosi 30), a ponadto dorobiło się trybu obserwatora, w którym maksymalnie dwie osoby mogą przyglądać się zabawie, nie uniknęło pewnych błędów, początkowo sprawiając graczom kilka problemów. Na szczęście wydana łatka naprawiła sytuację, a odświeżona wersja gry pozwoliła na skrócenie czasu dołączania do zabawy. Jest jednak kwestia, którą twórcy mogliby jeszcze podkręcić - ilość postaci niezależnych na mapie. Niby w GTA V na ulicach jest więcej przechodniów i samochodów, ale to jeszcze nie ten poziom, którego bym pragnął. Miasto nadal fragmentami wygląda na wymarłe i osobiście chciałbym, by było przynajmniej jeszcze raz tak zagęszczone, jak jest w tym momencie. A przecież mówimy już o wersji, w której aspekt ten został poprawiony.
Choć wydawało się to niemożliwe, Rockstar po raz kolejny przeskoczył sam siebie i przygotował grę lepszą od poprzedniczki. Tym razem zadanie było podwójnie trudne, bo w Grand Theft Auto V grały już miliony osób na PlayStation 3 i Xbox 360. Zachęcenie ich do ponownego zajrzenia do Los Santos i zaoferowanie czegoś, co skutecznie zatrzyma przed ekranami, nie było łatwym zadaniem. Na szczęście okazuje się, że ulepszona grafika oraz nowa kamera sprawiają, że rozgrywka nabiera świeżej perspektywy. Dodatkowo scenariusz jest na tyle dobry, że słuchanie kolejny raz tych samych dialogów czy przechodzenie znanych już zadań nie jest męczące i bawi, jakbyśmy robili to po raz pierwszy. Sam czasem dziwiłem się sobie słysząc dowcipy, które przecież już znałem, a mimo to szczerze śmiejąc się z nich na cały głos. Odświeżone Grand Theft Auto V to także ulepszenia w GTA Online oraz nowe piosenki w radiu, ekwipunek dodany do poprzedniej wersji w DLC oraz nowe sekrety. W tym świecie naprawdę jest co robić. Grand Theft Auto V wciąga równie mocno, co poprzednia wersja, a grę można postawić obok Metro 2033 Redux jako przykład idealnie opracowanego remastera. Oby więcej takich.