Never Alone to gra przypominająca nam o wielu prostych mądrościach życiowych, o których na co dzień zwykliśmy nie pamiętać.
Never Alone to gra przypominająca nam o wielu prostych mądrościach życiowych, o których na co dzień zwykliśmy nie pamiętać.
Wiedzieć należy, że Never Alone to nie tylko gra. Wraz z dotarciem do określonych miejsc w kampanii odblokowywane zostają krótkie filmy, pokazujące codzienne życie, kulturę, sposób myślenia i światopogląd ludności Inupiat. Nie są one jednak nahalnie wyświetlane, przerywając rozgrywkę komuś, kto nie ma ochoty poszerzyć swojej wiedzy na ten temat, tylko dalej prowadzić Nanę do celu jej wyprawy. Pojawia się jedynie informacja w rogu ekranu, a film można uruchomić bądź klikając odpowiedni przycisk, bądź też przechodząc do odpowiedniego działu w menu.
Jeśli zaś chodzi o samą rozgrywkę, to nie należy ona do najbardziej skomplikowanych. Never Alone opiera się na motywie pogoni i ucieczki. Nana i jej lisek polarny często muszą brać nogi za pas, gdyż na plecach siedzi im niedźwiedź polarny lub wyjątkowo nieprzyjemnie wyglądający człowiek z dzidą - a tacy raczej jeńców nie biorą. Przeszkodą bywają również zawieje. Gdy wiatr mocniej zadmie, trzeba się położyć i przeczekać, gdyż w innym wypadku zostaniemy cofnięci o kilka dobrych metrów. Czasem takie podmuchy bywają i sprzymierzeńcem, np. gdy trzeba skoczyć na dalszą odległość. Bywają też sekwencje, w których gdzieś trzeba się wspiąć, coś przestawić itd.Od czasu do czasu napotykamy na nieco bardziej skomplikowaną zagadkę logiczną, ale gdy już wpadniemy na rozwiązanie, zwykle wystarczy wykonać jakąś prostą czynność. Nie ma mowy o wielofazowości. Widać natomiast niemal na każdym kroku, że Upper One Games zaprojektowało Never Alone głównie z myślą o współpracy dwóch graczy. Często jest bowiem tak, że aby przedostać się w pożądane miejsce, trzeba najpierw pokierować Naną, następnie jej czworonogim towarzyszem, a na sam koniec wrócić do dziewczynki. Nie jest to oczywiście niewykonalne, gdy gra się samemu, ale idzie znacznie płynniej, gdy obok siedzi towarzysz.
Twórcy Never Alone jakby się zresztą nastawiali na fakt, że tytuł ten będzie przechodzony w parach. Nie zadbali bowiem o odpowiednią jakość sztucznej inteligencji postaci, którą akurat nie sterujemy. Zwłaszcza tuż po premierze gry był to bardzo doskwierający problem. A to ktoś spadł w otchłań, a to dał się złapać. Sytuacje, w których wracaliśmy do punktu kontrolnego przez nieudolność tej drugiej postaci zdarzały się wręcz nagminnie. Upper One Games dość szybko wydało jednak patch poprawiający zachowanie sterowanego przez SI towarzysza, ale nie wszystkie problemy udało się dzięki niemu rozwiązać.
Dla Never Alone znamienna jest jedna rzecz. Mechanizmy rządzące rozgrywką nie są zbyt skomplikowane, a momentami potrafią wręcz znużyć. Wygląda to tak, jak gdyby twórcy wstrzymywali rękę i nie odważyli się (a może nie mieli pomysłu) wdrożyć czegoś bardziej skomplikowanego, a przynajmniej ubarwiającego zabawę. Już po chwili rytm gry się jednak zmienia, a Upper One Games pozytywnie zaskakuje nowym rozwiązaniem. Nie utrzymuje zbyt wysokiego tempa rozgrywki, poza fragmentami, w których trzeba uciekać. Nie zmusza do łamania sobie palców na klawiaturze. Jest prosta w obsłudze, a jednocześnie daje satysfakcję z ukończenia.
Grafika nie stoi na najwyższym poziomie, zwłaszcza wygląd postaci jest nieco odrzucający. Znamienna jest natomiast surowość środowiska, świetnie oddająca mroźny klimat północnej części Ameryki. Efekt zamieci śnieżnych prezentuje się już pierwszorzędnie, a i inne zabiegi wizualne nie odstają. Stopy głównej bohaterki zatapiają się i lekko grzęzną w śniegu, jej kroki wydają się być nieco ociężałe, właśnie z uwagi na fakt, że nogi muszą się wydostawać spod warstwy białego puchu. Irytujące są natomiast pokrzykiwania czy też pojękiwania głównej bohaterki, gdy towarzysz jej wyprawy zginie. Twórcy chcieli - zresztą całkiem słusznie - podkreślić przywiązanie dziewczyny do czworonoga, ale kiepskim wykonaniem zamiast żalu wzbudzają zdenerwowanie.Never Alone to z pewnością gra godna polecenia. Jeśli do tej pory nie zwróciliście na nią uwagi, być może warto jeszcze raz to przemyśleć. Ja gorąco do tego zachęcam, zwłaszcza, jeśli macie partnera do co-opa, bo do tego trybu produkcja Upper One Games jest stworzona przede wszystkim - i nie trzeba się przejmować niedociągnięciami sztucznej inteligencji. Nie jest to gra specjalnie odkrywcza i porywająca, ale momentami zmusza do intelektualnego wysiłku. A przy okazji pokazuje życie zupełnie nieznanej kultury i przypomina o wartościach, które w szarzyźnie dnia codziennego czasem gdzieś zanikają, przeciekają przez palce. Scenariusz jest chwilami tak ciepły, że nawet skute lodem północne rubieże Stanów Zjednoczonych muszą odtajać.