Kooperacja to w zasadzie nic nowego, ale móc zapolować nocą na ocalałych? Temu warto przyjrzeć się nieco bliżej
Kooperacja to w zasadzie nic nowego, ale móc zapolować nocą na ocalałych? Temu warto przyjrzeć się nieco bliżej
Dying Light to nie tylko możliwość wcielenia się w głównego bohatera i samotnej walki z hordami przeciwników oraz wszelakimi przeciwnościami losu. Mało tego, gra od początku zaprojektowana została z myślą o czymś więcej. A czy jest coś, co może bardziej uatrakcyjnić i zróżnicować rozgrywkę, niż udział innych graczy? Dlatego też w produkcji Techlandu znajdziemy jedne z najciekawiej zaprojektowanych i wkomponowanych w strukturę rozgrywki trybów wieloosobowych.
Zanim przejdziemy do charakterystyki poszczególnych trybów, chciałbym na chwilę zatrzymać się właśnie przy tym ostatnim aspekcie. W większości gier mamy do czynienia z bardzo prostym podziałem - kampania dla pojedynczego gracza, często zupełnie osobny tryb współpracy i najczęściej rozgrywane na specjalnie do tego przygotowanych mapach tryby versus. W Dying Light zdecydowano się na kontynuowanie idei znanych choćby z Dead Island, czyli swoistego wkomponowania zarówno kooperacji, jak i trybu versus w normalną rozgrywkę podczas kampanii.
Możecie jednak być spokojni, gra do niczego nas nie zmusi. Twórcy udostępnili nam w panelu opcji możliwość dokonania wyboru, w jaki sposób, na jakich warunkach i czy w ogóle wpuścimy do rozgrywki inne osoby. Opcji jest naprawdę sporo. Możemy na przykład zdefiniować naszą grę jako całkowicie odciętą od innych, uczynić ją publiczną, prywatną lub tylko dla znajomych, nie zapomniano też o takim klasyku, jak LAN. Poza tym wybrać możemy częstotliwość wyzwań w kooperacji oraz udział innych graczy jako Łowców.
Najważniejsze jest jednak to, że wszystkie te możliwości nie wymagają od nas przerywania zabawy w kampanii. Wchodzenie innych do naszej gry (i odwrotnie) jest bardzo płynne i odbywa się w naturalny sposób, niezależnie od tego jaka jest pora dnia w świecie gry i co aktualnie robimy.
W trybie kooperacji może się jednocześnie bawić czterech graczy, przy czym najważniejszą jest host, czyli osoba będąca niejako gospodarzem sesji. Choć współdzielimy zadania i zawody (czyli wyzwania grupowe), to właśnie w "jego grze" się znajdujemy i jej jesteśmy poniekąd podporządkowani. Nie oznacza to przymusu ścisłej współpracy, w przeciwieństwie do Dead Island twórcy postarali się jednak o czynnik mobilizujący - wspólna zabawa jest po prostu dla wszystkich partycypujących w rozgrywce bardziej opłacalna.
Determinującym to czynnikiem jest przede wszystkim wspomniany już system zawodów. Na czym to polega? Otóż podczas wspólnego eksplorowania terenu, co jakiś czas (hostujący grę ustala jak często) pojawia się komunikat o dostępnych dla graczy zawodach. Mamy wtedy kilka sekund na to, by zdecydować się na przyłączenie do zabawy. Zawody pojawiają się zazwyczaj kontekstowo, czyli często są uzależnione od różnorodnych zdarzeń na mapie gry, bywa jednak, że są również powiązane z dostępnymi również w trybie solo wyzwaniami, takimi jak na przykład parkourowe wyścigi.
Jakie formy zawodów oferuje nam gra? Najczęściej spotykanym ze względu na kilka wariacji jest chyba zabijanie przeciwników na czas. W ciągu kilku minut na określonym obszarze naszym zadaniem jest unicestwienie jak największej liczby wrogów z zadanej kategorii (zarażeni, ludzie Raisa etc.), występujących w kilku "konfiguracjach", począwszy od najbardziej szeregowych, po wszelkie miksy z udziałem mini-bossów włącznie. Druga popularna kategoria to wyścig do oznaczonego na mapie punktu, przy czym wybór trasy należy tutaj do gracza. Co ciekawe, tę konkurencję można samodzielnie "sprowokować" poprzez zaznaczenie na mapie punktu docelowego, który często mechanizm gry może zamienić w cel zawodów. Inną ciekawą formą zabawy jest też zbieranie na czas... pieniędzy. Dokładniej zaś zarówno gotówki, jak i wszelakich wartościowych przedmiotów. Możemy więc skupić się na przetrząsaniu skrzynek, koszy, czy śmietników, jak i zabijaniu przeciwników oraz w dowolny sposób łączyć różne metody.
Zawody to bardzo prosty a zarazem skuteczny sposób na wprowadzenie ducha rywalizacji do standardowego trybu współpracy. Pojawiają się na dodatek na tyle często, by mobilizować nawet przypadkową ekipę do przebywania razem i działania w grupie. Dodatkową zachętą są tutaj oczywiście nagrody. I choć to zwycięzca zgarnia zawsze najwięcej, każdy z uczestników zawodów otrzymuje gratyfikację w postaci punktów przetrwania oraz pieniędzy.
Techland nie poprzestał jednak wyłącznie na kooperacji, decydując się na wprowadzenie dodatkowego trybu zabawy. Pozwala on pojedynczemu graczowi wcielić się w rolę nocnego łowcy, niezwykle sprawnego i posiadającego szereg niszczycielskich umiejętności zarażonego. Innymi słowy mamy możliwość samodzielnie pokierować ruchami wyjątkowo niebezpiecznej odmiany szybkiego i zwinnego zombiaka, ścigającego nas podczas nocnych wypraw.
Co ważne, po raz kolejny tryb ten został płynnie wpisany w rozgrywkę, nie wybijając dzięki temu gracza (lub graczy) z klimatu. Jeśli tylko zdecydujemy się na udostępnienie naszej rozgrywki innym w tym trybie, w każdej chwili na mapie może pojawić się na "gościnnych występach" kolejny gracz. Tym razem jednak nie współpracujący z pozostałymi, lecz polujący na nich. Oczywiście sami również możemy poprzeszkadzać innym, wybierając w głównym menu odpowiednią opcję.
Na czym dokładnie polega zabawa w tym trybie? Nie jest to wbrew pozorom zwykły deathmatch potwór vs ludzie, choć oczywiście podobieństwo do Evolve narzuca się samo. Tutaj jednak zabawa koncentruje się wokół kilku losowo umieszczonych na mapie punktów zwanych gniazdami, czyli swego rodzaju wylęgarni. Pojawiają się one w grupach po kilka i jak łatwo się domyślić każda ze stron ma odmienne cele - łowca powinien gniazda chronić (utrata wszystkich oznacza przegraną), zaś zadaniem ludzi jest ich zniszczenie. Zasady są więc bardzo proste.
Przyjrzyjmy się najpierw łowcy. Nawet w swej podstawowej, nierozwiniętej wersji (również zdobywa doświadczenie) wyraźnie góruje on nad każdym z ludzkich oponentów. Jest wyraźnie szybszy, zwinniejszy i silniejszy od człowieka, dodatkowo dysponując wystrzeliwanymi na kilkadziesiąt metrów mackami, działającymi jak ultraszybka linka z hakiem. Jest to o tyle ważne, że dla równowagi jest bardzo wrażliwy na wszelkie uderzenia i cięcia, o broni palnej nie wspominając. Rzeczą absolutnie kluczową jest perfekcyjne opanowanie technik poruszania się, ze wspomnianymi mackami na czele. Nieruchomy łowca, to martwy łowca. Dlatego też dla wielu początkujących graczy może to być postać bardzo trudna do opanowania na początku, szczególnie w grach, w których trafią na dobrze zgraną, współpracującą ze sobą drużynę.
Nie oznacza to oczywiście, że jedynie szybkość i zwinność są jedynymi atutami łowcy. Choć dysponuje dość mocnym atakiem pazurami i odrzucającą wrogów falą uderzeniową, jago podstawową bronią jest potężny atak z doskoku, zazwyczaj zabijający człowieka na miejscu. Już nawet umiejętne wykorzystanie tych podstawowych atutów potrafi niekiedy przesądzić o zwycięstwie "sił ciemności".
To jednak nie wszystko. Wraz z postępami, zdobywamy grając łowcą punkty doświadczenia, które przeznaczyć możemy na wykupienie dodatkowych zdolności. Drzewko rozwoju jest dość skromne w porównaniu do graczy, jednak nie możemy zapominać o tym, iż koncentruje się tylko na jednej rzeczy. Zabijaniu. Pierwszą umiejętnością jest splunięcie przywołujące, oznaczające przeciwnika/ów fosforyzującą substancją i nasyłające nań podległych nam, szeregowych zarażonych. Jedna z gałęzi odpowiada za dodatkowe wzmocnienia tej zdolności. Kolejna bardzo ważna umiejętność, to splunięcie tłumiące UV. Warto bowiem wiedzieć, że podobnie jak ludzie wytrzymałość, łowcy posiadają pasek energii niezbędny do wykorzystywania zdolności. Zmniejsza się on w bardzo szybkim tempie pod wypływem światła UV, co jednocześnie spowalnia naszego łowcę i blokuje mu możliwość korzystania ze specjalnych ataków. Dlatego jedną z kluczowych zdolności jest blokada UV, która daje nam kilkusekundową, całkowitą odporność na światło. Zazwyczaj wystarcza to, by uciec. Lub zabić. Kolejne mini-gałęzie to między innymi ulepszenia fali uderzeniowej, szybkości i sprawności poruszania się, czy choćby skoków.
Przypomnę jednak po raz kolejny wszystkim zafascynowanym tą postacią, że granie łowcą nie należy do najłatwiejszych. To zdecydowanie najbardziej intensywny i wymagający największych umiejętności oraz opanowanego do perfekcji sterowania sposób na zabawę w Dying Light.
Pora na kilka słów o drugiej stronie konfliktu, czyli graczach. Po przeczytaniu wcześniejszych akapitów wiecie już zapewne dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze waszym zadaniem będzie zniszczenie za wszelką cenę gniazd. Po drugie najpotężniejszą bronią w podręcznym arsenale jest... latarka UV. Uzbrojeni w tę wiedzę, po dodaniu trzeciego przykazania "współpracujcie", będziecie bardzo trudnym przeciwnikiem.
O czym jeszcze warto pamiętać? W przeciwieństwie do łowcy dysponujecie ograniczoną liczbą żyć, w postaci dzielonej przez wszystkich puli. Dlatego absolutnie nie możecie pozwolić na to, by łowca miał możliwość "wyjmowania" was pojedynczo. W pojedynku nie macie w zasadzie żadnych szans. Koniecznie trzeba pomyśleć o podziale ról w drużynie. W przypadku pełnego, czteroosobowego składu przynajmniej dwie osoby powinny skupić się na obsłudze latarek UV, pozostałe zajmując się atakowaniem łowcy i niszczeniem gniazd. Warto też pamiętać o flarach, które potrafią skutecznie zabezpieczyć miejsce pracy przy niszczeniu gniazd. Nie dajcie się również ponieść emocjom - zbyt długi lub chaotyczny pościg za chwilowo osłabionym łowcą najczęściej kończy się masakrą drużyny. Przebywajcie w zasięgu wzroku, ale nie zbijajcie się w ciasną grupę - część zdolności łowcy opiera się na atakach obszarowych, łatwiej też będzie mu wykończyć was łańcuchem ataków. I najważniejsze - nie panikujcie! Nawet zabójczy atak z doskoku można przerwać oświetlając łowcę wiązką UV.
Powodzenia! Nie bójcie się udostępniać swoich gier innym. To naprawdę podnosi radość z zabawy przynajmniej o jeden stopień wyżej. I kto wie, może kiedyś spotkamy się gdzieś w Harran, współpracując dla obopólnych korzyści?
Lub na siebie polując...
Tydzień z Dying Light to wspólna akcja promocyjna firm Gram.pl i Techland.