6,5 GB - tyle miejsca zajmują łącznie wszystkie patche i update'y, które przygotowało Evolution Studios dla gry Driveclub. To mniej niż pojemność płyty DVD, ale ta ilość danych wystarczyła, aby rzeczona produkcja naprawdę zmieniła swoje oblicze.
6,5 GB - tyle miejsca zajmują łącznie wszystkie patche i update'y, które przygotowało Evolution Studios dla gry Driveclub. To mniej niż pojemność płyty DVD, ale ta ilość danych wystarczyła, aby rzeczona produkcja naprawdę zmieniła swoje oblicze.
Nad Evolution Studios zebrały się ciemne chmury. Gracze, którzy zapłacili za pełną wersję gry otrzymali twór wykastrowany. Abonenci PlayStation Plus mieli otrzymać darmową edycję (wybrane modele samochodów i jedna lokalizacja) - skończyło się na tym, że w Drivecluba nie zagrali oni po dziś dzień. Na Facebooku i innych serwisach społecznościowych aż grzmiało od komentarzy pod adresem dewelopera napisanych niewybrednym językiem. Przezwanie gry "Delayclub" (od angielskiego słówka delay oznaczającego opóźnienie) i określanie tych, którzy zapłacili za nią pełną cenę od frajerów były jednymi z najmilszych wiadomości jakie mogli przeczytać członkowie studia.
Brytyjczycy nie dali jednak za wygraną i jeszcze w dniu premiery zabrali się za usuwanie awarii oraz poprawianie samej gry. Proces ten trwa po dziś dzień, a jego największymi beneficjentami są - na całe szczęście - gracze.
Sam kupiłem Drivecluba w dniu jego premiery. Przez te kilka miesięcy jakie upłynęło od felernego startu gra Evolution Studios z brzydkiego kaczątka wyrosła na naprawdę okazałego łabędzia. Co najlepsze, ten jeszcze przez jakiś czas nie przestanie pięknieć w oczach.
Twórcy w pierwszej kolejności zajęli się naprawą trybu sieciowego i wydajnością serwerów. Po niecałych dwóch tygodniach większość grających mogła już toczyć drogowe pojedynki w sieci bez większych problemów. Te jednak wciąż uprzykrzały życie. Zerwane połączenia, czy wykopywanie z lobby przez samą grę były na porządku dziennym.Tryb multiplayer dzięki kilku kolejnym łatkom stanął jednak na nogi, chociaż jeszcze do niedawna granie po sieci było mocno niekomfortowe. Łącznie z faktem, że jedna z najbardziej nakręcających rywalizację funkcji - rzucanie wyzwań - była przez "dłuższą chwilę" niedostępna.
Naprawianie popsutych funkcji to jedno, ale Evolution Studios nie poprzestało na takiej formie pokuty. Część płatnych DLC została udostępniona za darmo wszystkim graczom jako podziękowanie za "cierpliwość".
W efekcie właściwie przy każdym odpaleniu gry dowiadywałem się, że czeka na mnie nowa zawartość, a niewidoczne i często nawet nieodczuwalne błędy zostały naprawione. Żeby nie być gołosłownym: osiem nowych tras, sześć dodatkowych samochodów, dwa świeże tryby gry sieciowe (Time Trial i Team Time Trial). Wszystko to w ramach zadośćuczynienia otrzymałem za darmo. Celowo nie wspominam tutaj o płatnym DLC. Przy zakupie przepustki sezonowej można liczyć na jeszcze więcej nowości.
Wspomniane upominki to jednak kosmetyka przy updacie, który przyniósł ze sobą zmienne warunki pogodowe - coś, czym twórcy mamili nas na długo przed premierą Drivecluba. Możliwość pokonywania znanych już tras w czasie lekkiego deszczu, potężnej burzy, a nawet zamieci śnieżnej kompletnie zmienia sposób w jaki obcuje się z tą grą. Ten wymagający racer staje się jeszcze trudniejszy, kiedy to kilkusetkonną bestię próbuje się utrzymać w ryzach nie na suchym asfalcie w samo południe, ale nocą podczas oberwania chmury.
Śnieg i deszcz nie tylko zmieniają warunki na drodze, co jest zrozumiałe, ale przy tym doskonale wyglądają. "Wspinaczka" o świcie na jedną z gór w Indiach w akompaniamencie mżawki to jeden z najpiękniejszych widoków jaki widziałem w swoim życiu. Naprawdę nie przesadzam - w życiu, a nie w samych grach wideo.
Z wrażeniami estetycznymi związana jest jeszcze jedna opcja dodana przez Evolution Studios po premierze. Mowa o trybie fotograficznym, dzięki któremu możemy utrwalać najbardziej spektakularne momenty oraz "łapać" cudowne widoki. W tym wypadku obrazy mówią więcej niż tysiąc słów. Zobaczcie co przy pomocy tego narzędzia udało się uchwycić fanom gry.
Ewolucja Drivecluba to przypadek, który świetnie obrazuje niedoskonałości używanego powszechnie systemu ocen. Łukasz Berliński wystawił grze notę 7.8, bo faktycznie na tyle zasługiwała ona w dniu premiery. Nie jest ona jednak adekwatna do obecnego stanu tego produktu. Kupując produkcję Evolution Studios dzisiaj dostajemy w swoje ręce dzieło (prawie) kompletne, spełniające wszystkie z obietnic twórców. Musiałbym okłamać samego siebie pisząc, że Driveclub w lutym 2015 r. nie zasługuje na ocenę niższą niż 9.
Nie zrozumcie mnie źle - w "dzisiejszego" Drivecluba powinniśmy móc zagrać już prawie pół roku temu. Twórcy zasłużenie zostali ukarani za swoje grzechy. Na szczęście nie skończyło się na posypaniu swoich głów popiołem, tylko na faktycznym zadośćuczynieniu. Brytyjczycy starają się robić wszystko co w ich mocy, aby odzyskać dobre imię.
Ich produkcja nie przestaje się zmieniać. Wkrótce jej posiadacze powinni położyć swoje ręce na długo oczekiwanych funkcjach takich jak powtórki oraz możliwość utworzenia prywatnego lobby w rozgrywkach sieciowych.
Driveclub jest w tym momencie jedną z najlepszych gier wyścigowych nowej generacji, a z całą pewnością najlepiej wyglądającą. W tej ostatniej kategorii będzie to główny konkurent dla zbliżającej się wielkimi krokami produkcji Project CARS. Naprawdę warto sprawdzić z czym będzie musiało się zmierzyć dzieło studia Slightly Mad. Nie pożałujecie, że daliście tej grze drugą szansę.