Grając w Ori przez większość albo podziwiamy baśniowe widoki, albo rzucamy przekleństwami, że "znowu się nie udało". Taka to bowiem produkcja, która zarówno oferuje, jak i wymaga bardzo wiele.
Grając w Ori przez większość albo podziwiamy baśniowe widoki, albo rzucamy przekleństwami, że "znowu się nie udało". Taka to bowiem produkcja, która zarówno oferuje, jak i wymaga bardzo wiele.
Całość zaczyna się dość spokojnie. Ori potrafi skakać i tylko to. Po chwili przyłącza się do niego towarzysz w postaci duszka Seina. Od tego momentu "niebieska kulka" zajmuje się atakowaniem przeciwników, dzięki czemu Ori nie jest już bezbronny. Ale to dopiero początek, bo choć początkowo kolejne przeszkody polegają na skakaniu z elementu na elementu i pokonywaniu napotkanych przeciwników, szybko robi się znacznie ciekawiej, a twórcy - choć nie sięgają po żadne wielkie innowacje w kwestii mechaniki zabawy i korzystają raczej ze znanych już rozwiązań - wiele razy odwadniają swoją ogromną kreatywność, mieszając znane już elementy na coraz to nowy sposób. Nie jest więc tak, że cały czas robimy to samo, tylko z coraz bardziej wyśrubowanymi limitami, wprost odwrotnie dość często zmieniają się krainy, a wraz z nimi "motywy przewodnie" - a więc najpopularniejsi wrogowie i sposób pokonywania przeszkód. Czasem skaczemy, gdzie indziej pływamy w wodzie, by za chwilę przede wszystkim korzystać ze swoistej teleportacji poprzez odbijanie się od lecących w naszą stronę przycisków. Timing i zręczność są tutaj niezbędne.
O Ori and the Blind Forest mówi się jako o platformówce i jest w tym wiele prawdy. By jednak być jeszcze bardziej szczegółowym dodam, że gra reprezentuje podgatunek nazywany jako "metroidvania" - oznacza się tak specyficzny rodzaj gier platformowych stworzonych z myślą o pojedynczym graczu i jego "przeżyciu" podczas czasu spędzonego z tytułem. To coś więcej niż skakanie po platformach i zabijanie wrogów. Ich charakterystycznymi cechami są m.in. fabuła, wolność w eksploracji świata (choć do wielu miejsc dostajemy się dopiero po odblokowaniu kolejnych umiejętności) oraz elementy RPG. Opis ten idealnie oddaje ducha zabawy w Ori and the Blind Forest, choć osobiście muszę dodać, że całość wykonana została niczym Dark Souls, przez co gra wymaga morderczej wręcz precyzji, sporo cierpliwości i zręcznych palców. Jednorazowe przejście produkcji niczym w Dark Souls owocuje setkami zgonów, a co chwila powtarzać trzeba ten sam fragment do skutku. Bardzo często twórcy wymagają od gracza bezbłędnego wykonania całej sekwencji trudnych ruchów. Częściej niż za trzecim takie miejsca udaje się pokonać za trzydziestym trzecim razem. I choć można przeklinać i ciskać piorunami, trudno mieć pretensje do twórców, bo jeżeli coś się nie udaje, to z reguły jest tylko i wyłącznie wina grającego.
Bardzo ciekawe jest to, że podczas zabawy sami tworzymy punkty zapisu gry - autozapis występuje jedynie w trudniejszych momentach lub podczas walk z bossami. Ale żeby nie było zbyt łatwo, zapis gry kosztuje punkt mocy, którą zbieramy niszcząc wrogie formy życia. Ponadto tą samą "walutę" wydajemy na tworzenie wielkiej, wybuchającej kulki mocy. By więc zapisać grę, trzeba nie tylko posiadać specjalny punkt, ale także zrezygnować z wydania go na przydatną, niszczycielską eksplozję. Zdarza się więc, że czasem powtarzać trzeba długie fragmenty - bo zapis postawiliśmy w złym momencie, a nie ma gdzie "zarobić" na kolejny. Pretensje można mieć jednak tylko do siebie i należy zacisnąć zęby i próbować dalej.Jest to też powód, dla którego Ori and the Blind Forest ciężko polecić młodszym graczom - szkoda, bo przepiękna, baśniowa wręcz i wzruszająca miejscami historia, wraz z sympatycznym protagonistą i kolorowymi lokacjami aż prosiłaby się o polecenie młodszym. Niestety, nie da się, gra jest zbyt trudna w swojej mechanice - część elementów jest dosłownie karkołomnych do wykonania, będą z nimi mieli problem nawet doświadczeni gracze, a co dopiero ci młodsi, którzy łatwo zniechęcają się do poszczególnych tytułów. A w dobie gier, które przechodzą się same, pewnie nie będą dobrze nastawieni do produkcji, w której się ciągle umiera. Czas spędzony z Ori and the Blind Forest to trochę też taka przygoda, w której uczymy się coraz to nowych umiejętności i ich zastosowań. Często wydaje się, że "tego nie da się zrobić", ale chwila prób i treningu udowadnia, że i o wszem, da się - wystarczy jedynie trochę samozaparcia i zwinnych palców.
Zresztą ten ostatni element ćwiczymy nieustannie i tu ogromne brawa dla osób odpowiedzialnych za design poziomów - Ori and the Blind Forest zaprojektowane zostało w fenomenalny sposób. Z jednej strony świetnie od technicznej strony. Czasem dosłownie jeden piksel w prawo lub lewo ma znaczenie, a tytuł wymaga od nas opanowania tzw. "timingu" do perfekcji. Ale z drugiej twórcy poziomów pokazali niesamowity wręcz kunszt, tworząc kolejne nowe przeszkody, które pokonywać trzeba w coraz to inny sposób. Powoduje to, że podczas czasu spędzonego z Ori and the Blind Forest nie ma mowy o nudzie, ani wtedy, gdy nasz stworek umie tylko skakać, ani znacznie później, gdy oprócz tego potrafi już pływać, odbijać pociski i wykorzystywać ich energię do teleportacji, przyczepiać się do ścian czy wykonywać podwójne lub nawet potrójne skoki.
Strona techniczna Ori and the Blind Forest jest absolutnie fenomenalna i urzeka od samego początku, będąc chyba największym magnesem całej produkcji. Gra wygląda baśniowo, rozbłyska festiwalem barw i urzeka poszczególnymi krainami wyciągniętymi ze snów bądź animacji rodem z Disney'a, ale ponadto oprawie wizualnej towarzyszy równie perfekcyjna oprawa dźwiękowa i to zrealizowana przy wykorzystaniu orkiestry symfonicznej. Te dwa połączone z sobą elementy tworzą niesamowity, artystyczny wręcz klimat, który zachęca do tego, by się po prostu zatrzymać i podziwiać to, co dzieje się na ekranie. Skoro mowa już o kwestiach technicznych, to warto pochwalić sterowanie głównym protagonistą - Ori jest zwinny, szybki i lekki i zostało to odtworzone w świetny sposób. Jedynym mankamentem, do którego można się przyczepić, są spadki w animacji, widać, że Xbox One momentami delikatnie się przy Ori and the Blind Forest krztusi. Ale uwierzcie, że ma ku temu powody, szczególnie, jeżeli dodamy do tego fakt, że na ekranie widać pełno roślinności reagującej w rzeczywisty i zgodny z zasadami fizyki sposób na wszelkie nasze poczynania.Czy więc Ori and the Blind Forest jest produkcją godną polecenia? Tak, tak i jeszcze raz tak - ale nie dla wszystkich. Tylko dla wytrwałych graczy, którzy szukają produkcji o wysokim poziomie trudności i będą potrafili docenić baśniowość gry i to zarówno tą w warstwie wizualnej, jak i fabularnej. Przejście Ori and the Blind Forest to krew, pot i łzy, a także sporo frustracji, gdy po raz kolejny trzeba powtarzać ten sam fragment. Może to być zbyt wielką przeszkodą dla graczy, którzy nie mają zbyt wiele cierpliwości. Osobiście płakałem i przeklinałem ile się dało, brnąc na przód w mozolnym wręcz tempie - zdaję sobie sprawę, że inni mogą nie znaleźć w sobie tyle cierpliwości i najzwyczajniej w świecie odłożyć produkcję na półkę "na kiedy indziej". Jeżeli jednak przejdziecie ją do końca, bardzo możliwe, że nie skończy się na jednym przejściu, szczególnie, jeżeli lubujecie się w przechodzeniu gier na czas czy walce o jak najwyższe miejsce na światowym lub chociażby "przyjacielskim" leaderboradzie. Gra prowadzi rankingi w kilku kategoriach, a osiągane przez graczy z całego świata wyniki budzą ogromny podziw. Jeżeli lubicie takie smaczki, jest to kolejny, przemawiający za zainwestowaniem w Ori argument.