Jak to dobrze, że Camouflaj zdecydowało się przenieść Republique na pecety. Dzięki temu poznałem naprawdę świetną grę.
Jak to dobrze, że Camouflaj zdecydowało się przenieść Republique na pecety. Dzięki temu poznałem naprawdę świetną grę.
Republique to gra ufundowana na Kickstarterze. Na jej powstanie uzbierano 550 tys. dolarów od 11 tys. darczyńców. Jej pierwotnym przeznaczeniem były urządzenia z systemem iOS. Studio Camouflaj postanowiło podzielić projekt na pięć epizodów. Pierwszy z nich ukazał się pod koniec 2013 roku, a dwa kolejne w 2014. W tym samym roku tytuł dotarł na Androida. Pod koniec lutego wszystkie trzy udostępnione dotąd epizody zawitały z kolei na PC i OSX jako Republique Remastered.
Metamorphosis to zagadkowe miejsce. Pilnie strzeżona placówka służy do indoktrynowania swoich wychowanków (tzw. Pre-Cals, czyli młodych osób urodzonych w jej obrębie) i kształtowania ich umysłów na totalitarną nutę. Mieszkańcy (Prizrak) przeprowadzają na Pre-Cals rozmaite eksperymenty. Nie pozwalają im ponadto zagłębiać się w literaturę, głównie ze strachu przed zatruciem ich ideą rewolucji. U jednej z dziewczyn, Hope, odzywa się jednak pragnienie ujrzenia świata zewnętrznego. Aby je urzeczywistnić, kontaktuje się nawet z agentem działającym w Metamorphosis pod przykrywką, Cooperem. Rezolutna, choć zastraszana przez strażników i swoją opiekunkę, Mireille Prideaux, bohaterka musi bezszelestnie i niezauważalnie dla strażników prześlizgiwać się przez kolejne pomieszczenia i korytarze. Pierwszym celem staje się biblioteka, w której pracuje ktoś, kto może pomóc Hope.
Hope nie porusza się sama, kliknięciem myszy wskazujemy jej miejsce, w które powinna się udać. Wskaźnik zmienia się w zależności od tego, czy w danym miejscu będzie stała czy przykucnie za osłoną. To ważne zwłaszcza wtedy, gdy w okolicy znajdują się strażnicy. Tu pojawia się jednak pierwszy problem Republique: wskazania bywają nieprecyzyjne, a dziewczynie zdarza się obrać nie taką drogę do celu, jaką mieliśmy w zamyśle, przez co naraża się na konfrontację z Prizrak. Gdy do niej dojdzie, Hope ma jeszcze szansę wyrwać się z opresji dzięki gazowi pieprzowemu lub paralizatorowi. Jeśli jednak nie ma ich na stanie lub przeciwnik sam jest zaopatrzony w elektrycznego pieszczocha, trafiamy do swego rodzaju celi, z której oczywiście możemy się wyrwać dzięki hakerskim zdolnościom anonima po drugiej stronie telefonu - czyli gracza.
Rozgrywka ma dwie zasadnicze warstwy. Pierwsza to ta, w której prowadzimy Hope od punktu do punktu, obserwując wszystko w czasie rzeczywistym. Druga to aktywna pauza. Przełączamy się między kamerami, zdobywamy wyliczone wcześniej znajdźki, planujemy następne posunięcie, analizując gdzie są strażnicy i gdzie można się przed nimi ukryć. Republique to jednak nie tylko skradanka. Gra od czasu do czasu raczy nas zagadkami logicznymi. Na pewno mogłaby też sporo zyskać na zapewnieniu kilku dróg do celu. W przywoływanym już DE:HR sprawdzało się to wybornie, tutaj mamy zdecydowanie większą liniowość. Uderza też niewielkie zróżnicowanie zadań, które sprowadzają się głównie do przedostania się w pożądane miejsce.
Trudno się też do czegokolwiek przyczepić w kwestii wizualizacji. Jedynie animacjom zdarzają się drobne potknięcia - np. szamotanina ze strażnikami nie wygląda zbyt naturalnie. Zbliżenia na twarz głównej bohaterki, jej mimika i ogólne poruszanie się, a także dopracowanie szczegółów w otaczającym ją świecie nie dają powodów do czepialstwa. Ekipie Camouflaj łatwiej było to wszystko poskładać po części przez to, że cała akcja toczy się w zamkniętych pomieszczeniach. Udało się również wprowadzić kilka pomysłowych efektów, jak np. zakłócenia obrazu w kamerach zbyt mocno oddalonych od Hope. Ten artystyczny efekt wymusza na graczach trzymanie się blisko dziewczyny.