Obecnie w zasadzie każdy serwis streamingowy posiada produkcje dostępne wyłącznie dla swoich abonentów. Trend ten rozpoczął Netflix serialem House of Cards, a w jego ślady poszły takie serwisy jak Hulu czy Amazon. Do tego grona postanowiły dołączyć również Playstation i Xbox - a pierwszą premierą dla posiadaczy konsol było właśnie Powers.
Ta produkcja nakręcona dla Playstation jest adaptacją komiksu o tej samej nazwie, którego autorami są Brian Michael Bendis oraz Michael Avon Oeming. Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że niestety nie miałem okazji zapoznać się z oryginałem, więc ekranizację będę oceniał jako utwór niezależny od komiksu.
Głównym bohaterem serialu jest Christian Walker (którego odgrywa znany m.in. z Dystryktu 9 Sharlto Copley), kiedyś superbohater, obecnie detektyw w Powers Division (nazwę pozwolę sobie pozostawić w oryginale, gdyż serial nie został oficjalnie przetłumaczony na polski). Zanim rozpoczęła się akcja serialu, znany był jako Diamond i posiadał moc latania. Utracił ją jednak podczas walki z Wolfem, dawnym mentorem, który zdolny był do pożerania innych ludzi, co pozwalało mu na osiągnięcie nadludzkiej siły, prędkości, a także na regenerację zdrowia. Pozbawiony mocy został zaangażowany do Powers Division, jednostki policyjnej zajmującej się kontrolowaniem osób posiadających nadludzkie możliwości.
Dramatis personae uzupełniają młoda i bezczelna Deena Pilgrim, nowa partnerka Walkera, Johnny Royale, posiadający możliwość teleportacji gangster, dawny przyjaciel głównego bohatera, Calista - osiemnastoletnia dziewczyna, która utrzymuje, że posiada specjalne zdolności, które po prostu jeszcze się nie ujawniły oraz Retro Girl - superbohaterka, którą z Christianem łączy burzliwa przeszłość. Ważną rolę odgrywa również Wolfe, który przebywa spętany, zamknięty kilkaset metrów pod ziemią po tym, jak 10 lat wcześniej stracił nad sobą kontrolę i uśmiercił kilkaset osób.
Pozornie te postaci wydają się być całkiem interesujące, jednak z nimi związana jest główna bolączka całego serialu. Jednym z podstawowych problemów jest brak chemii między bohaterami - jest to dosyć subiektywne odczucie, ale oglądając odnosiłem wrażenie, że postacie zdają się być do siebie zupełnie niedopasowane. Trudno powiedzieć, co konkretnie zawiniło - myślę, że przede wszystkim reżyseria oraz dialogi. Pomimo tego, że, przykładowo, Susan Heyward, grająca Deenę, prezentowała na ekranie całkiem sporą charyzmę, to jednak jej relacje z Walkerem zdawały się być wymuszone. Kulą u nogi dialogów była też potężna ilość przekleństw - pomimo tego, że prywatnie sam nierzadko używam języka, który zawstydziłby niejednego marynarza, to jednak ilość fucków padających z ekranu raziła nawet mnie - głównie przez swoją sztuczność.
Innym problemem związanym z postaciami jest to, że z niektórymi bohaterami scenarzyści nie wiedzieli co zrobić w trakcie akcji serialu. Za przykład może tu służyć Calista, która teoretycznie z jakiegoś powodu ma być ważna dla fabuły, ale przez większość czasu jedynie powtarza, że ma moc, tylko nie wie jaką. Dopiero w ostatnim odcinku ujawnia się rola, którą ma pełnić, wcześniej jedynie zabiera czas ekranowy. Jeszcze gorzej poprowadzoną postacią jest Krispin, syn wcześniejszego partnera Walkera, który po śmierci ojca wchodzi na ścieżkę osobistej vendetty przeciw ludziom posiadającym moce. Jest to wątek w teorii całkiem ciekawy, ale przez większość czasu ta postać zachowuje się wręcz idiotycznie, i po prostu irytuje.
Kolejną bolączka tego serialu jest strona wizualna. Zwykle seriale superbohaterskie nie porywają się na moce wymagające bardziej zaawansowanych efektów specjalnych, a w wielu wypadkach, jak np. przy serialu Arrow, twórcy decydują się przedstawiać postacie bez nadludzkich zdolności. W Powers z kolei umiejętność latania jest na porządku dziennym, a do tego dochodzą bardziej skomplikowane moce. Wygląda to niestety bardzo biednie. Wiadomym jest, że serial nie może liczyć na taki budżet jak film, jednak wolałbym, żeby całość była kręcona z pełną świadomością ograniczeń. Powers wygląda tak, jakby próbowano naśladować wysokobudżetowy film, mając do dyspozycji środki wielokrotnie mniejsze. Nie tędy droga.
Warto jeszcze poruszyć kwestię tłumaczenia - a raczej jego braku. Jest to dla mnie decyzja dosyć zastanawiająca w świetle tego, że już od czasów PS3 Sony dba o to, żeby jak najwięcej gier było zlokalizowanych na potrzeby naszego rynku. Czemu Powers nie zostało przetłumaczone? Lokalizacja serialu jest jednak dużo tańsza niż w wypadku gier. Coś mi podpowiada, że włodarze Sony byli świadomi, że serial nie jest tak dobry jak być powinien, i nie chcieli już łożyć na jego potrzeby dalszych pieniędzy - jest to jednak jedynie przypuszczenie z mojej strony.
Czy jest więc coś dobrego w tym serialu? Szczerze mówiąc, trudno mi z czystym sercem powiedzieć, że tak. Przez wszystkie dziesięć odcinków czułem kryjący się gdzieś potencjał, ale wyżej wspomniane problemy dość skutecznie psuły radość z oglądania. Nie musiałem się zmuszać do oglądania całości, jednak cały czas miałem poczucie, że mógłbym ten czas spędzić o wiele lepiej.
Debiutu Playstation na rynku serialowym nie mogę niestety zaliczyć do udanych. Jeśli jesteś już abonentem PS+, możesz spróbować zapoznać się z tym serialem - dzięki temu, że jest on emitowany bez dodatkowych opłat, niczym nie ryzykujesz. Jeśli jednak miałbyś abonować PS+ specjalnie dla tego serialu - zdecydowanie odradzam.