W końcu się Baldree i Schaefer wzięli za coś nowego. I od razu wyszło im znakomicie, jeśli można wydawać takie sądy po zaledwie kilkunastu godzinach spędzonych z wczesną wersją Rebel Galaxy. Widać, że tego właśnie było im potrzeba - zmiany klimatu i stylu. Ostatnio Travis Baldree i Erich Schaefer pracowali razem w Runic Games nad dwiema częściami Torchlight. Wcześniej ten pierwszy zrobił Fate i Mythos, a ten drugi był głównym producentem takich mało znanych gier jak Diablo i Diablo II, a także Hellgate: London. Czyli od dawien dawna obaj utalentowani twórcy robili ciągle to samo - gry w siekanie stworków mieczami tudzież przypalanie czarami. I nie należy się dziwić, że mieli już tego dość, wręcz przeciwnie, cieszmy się, że postanowili w końcu zrobić coś innego. Że założyli we dwóch nową firmę Double Damage Games i zmontowali na szybko wczesną wersję Rebel Galaxy, w którą miałem przywilej grać... zdecydowanie zbyt krótko.
Choć akcja Rebel Galaxy rozgrywa się w kosmosie, to sama mechanika rozgrywki bardziej pasuje do gry z tradycyjnymi okrętami w rolach głównych... takimi morskimi. Twórcy zastosowali co prawda w pełni trójwymiarową oprawę wizualną, więc zawsze mamy coś nie tylko po bokach, ale też nad i pod nami... ale poruszamy się wyłącznie w płaszczyźnie. Jak po morzu. Tak, to bez sensu, nie da się ukryć. Co to za okręt kosmiczny, który nie może się wznieść lub zanurkować! Ale to działa. Znakomicie działa. Może nie jest to rozwiązanie realistyczne, takie przyklejenie wszystkiego do płaskiego stołu, ale świetnie się sprawdza gdy dochodzi do wymiany ognia. W Rebel Galaxy nie ma dzikich manewrów, nie ma beczek, pętli i innych korkociągów. Nie, tutaj mamy stateczny okręt, który walczy z godnością i klasą, jak XVIII-wieczny liniowiec. W zasadzie dokładnie tak właśnie. Najpotężniejsze uzbrojenie jest bowiem umieszczone w burtach okrętów, tak arcyklasycznie, i cała zabawa polega na takim manewrowaniu, by ustawić się do wroga burtą, w czasie gdy on jest do nas skierowany dziobem lub rufą i nie może oddać. Tak, nie ma to żadnego sensu w kontekście kosmosu. Ale jakie fajne są bitwy, właśnie dlatego, że autorzy zastosowali takie niedorzeczne rozwiązanie! Widowiskowe, emocjonujące, pełne wyzwań. I całkiem urozmaicone też, bo całkiem inaczej walczy się z rojem myśliwców, z grupą fregat rakietowych i z potężnym liniowcem. A do tego już w pierwszym sektorze, jedynym dostępnym we wczesnej wersji Rebel Galaxy, były trzy różne grupy wrogów stosujących inne okręty, inne myśliwce, inne uzbrojenie i inne taktyki też. Wszystko powyższe, połączone, dało mieszankę prawie że piorunującą.
Tyle radości, tyle satysfakcji daje zastosowanie odpowiedniej taktyki, wymanewrowanie i zniszczenie nie tylko pojedynczych wrogów, ale całych eskadr i flotylli wspomaganych rojami myśliwców i kanonierek! Rebel Galaxy jest pod tym względem właśnie jak klasyczne Pirates!, jak te niezapomniane starcia,w których wykańczaliśmy wojenne galeony małymi barkami czy fregatami. Twórcy trafili tutaj w dziesiątkę. I to mocno. I opatrzyli to trafienie wielce efektownymi, kolorowymi wybuchami oraz odpowiednim podkładem dźwiękowym. Palce lizać, jak to mówią.
Rebel Galaxy naprawdę wciąga jak czarna dziura. Tak się fajnie lata i strzela, wykonując losowo generowane misje w losowo generowanym wszechświecie, że chyba od prawie dziesięciu lat nie bawiłem się tak dobrze w tego typu klimatach. Od czasu najprzekultowniejszego Space Rangers 2, dokładniej rzecz biorąc. Rebel Galaxy do tamtej gry też mocno nawiązuje, głównie pełnym humoru klimatem, tyle że tutaj jest on nastawiony bardziej na sentymenty westernowe, pokłosie uwielbianego przez miliony serialu Firefly. Rebel Galaxy bardzo chciałoby być jak Firefly właśnie, co widać, czuć i przede wszystkim słychać w strasznie fajnej, rockowo-westernowej ścieżce muzycznej. I jak na razie, z tego co widziałem, udaje mu się. Ma Rebel Galaxy ten urok, ten specyficzny magnetyzm, który charakteryzuje naprawdę dobre gry. A to dopiero wczesna beta. Jeśli Travis i Erich ją dopracują, jeśli dodadzą kilka usprawnień, takich jak na przykład bardziej rozbudowany system łupów, i jeśli w kolejnych sektorach tej buntowniczej galaktyki będzie tyle fajnych rzeczy co w pierwszym, to Rebel Galaxy może się okazać jedną z tegorocznych pozycji obowiązkowych dla w zasadzie każdego gracza. Trzymajcie ten kontakt na swoim radarze i nie dajcie mu zniknąć, a nie pożałujecie.