Takie standardowe Blood Bowl, ale... zupełnie inne.
Takie standardowe Blood Bowl, ale... zupełnie inne.
Blood Bowl 2 nie będzie się różniło znacznie zasadami od swojego poprzednika. Tutaj również będziemy mieli do czynienia z popularnymi drużynami. Tutaj również przejmiemy kontrolę nad ludźmi. A dokładniej rzecz ujmując - drużyną Reikland Reavers. Ludzie są jednostką, którą można dostosować do teamu. Później jednak sami będziemy mogli uzupełniać go o poszczególnych zawodników. Trzeba będzie jednak pamiętać o tym, że każda z dostępnych w grze klas ma inne umiejętności. Wbrew pozorom wpływają one na późniejszą rozgrywkę. Zawodnicy na ten przykład mogą blokować ruchy postaci oponenta.
To jednak nie koniec opcji. Podczas trwającego meczu będą czekały na nas bowiem różnego rodzaju wypadki. Na boisko na ten przykład może w pewnym momencie spaść helikopter. Wbrew pozorom nie kończy to meczu, a jedynie komplikuje użytkownikowi kolejne działania. Ten musi bowiem całkowicie zmienić swoją strategię, aby móc wygrać. Poza standardowymi bojami między graczami użytkownik dostaje również możliwość dołączenia do jednej z dostępnych lig.
Jak gra się zatem prezentuje? Cóż, graficznie szału nie ma. Ale odnajdą się w niej zarówno wielbiciele "jedynki", jak i nowi gracze. Gra teoretycznie trzyma się bowiem podstawowych rozwiązań, z jakimi mieliśmy do czynienia w oryginalnym Blood Bowl, ale z drugiej strony mamy tutaj o wiele więcej nowych elementów. Twórcy gry zapewniają jednak, że zarówno nowy gracz, jak i stary wyjadacz będzie mógł znaleźć tutaj coś dla siebie. Wszystko dzięki przystępnemu samouczkowi, który ma przede wszystkim zachęcić nowicjuszy do sięgnięcia po nową część. Nie mniej jednak gra różni się od poprzednika i przyznają się do tego sami twórcy, którzy szczerze mówią, że stworzyli ten projekt od nowa, dodając do tego wiele nowych, świeżych elementów. Podczas produkcji sugerowali się natomiast opiniami graczy. Jeśli zatem czekacie na Blood Bowl 2 i liczycie na powtórkę z rozrywki, możecie być nieco zaskoczeni mnogością opcji, jaką oferuje nowa odsłona. Czy to dobrze? Cóż, poczekamy, zobaczymy.