Przedpremierowe betatesty trybów multi stają się standardem dla wszystkich strzelanek i praktyką, która pozwala na przygotowanie gry do jej premiery.
Przedpremierowe betatesty trybów multi stają się standardem dla wszystkich strzelanek i praktyką, która pozwala na przygotowanie gry do jej premiery.
Studio tworzy gry z serii Call of Duty już od ładnych kilku lat. Zdążyło przez ten czas przygotować World at War, pomóc przy tworzeniu Modern Warfare 3, jak i wypromować własną serię w postaci Black Ops. Jej pierwsza część w sporym stopniu przenosiła graczy w przeszłość, druga natomiast - w przyszłość, do roku 2025. Trzecia część robi kolejny krok w tą stronę i przerzuca graczy jeszcze dalej do przodu, aż do roku 2065. Fabuła ma w tle ogólnoświatowy kryzys o wielu podłożach, ale naturalnie tryb wieloosobowy pozbawiony jest tego wątku. Ma jednak o tyle znaczenie, że rozgrywka osadzona została w przyszłości, a w związku z tym dysponujemy futurystycznymi gadżetami, które zwiększają nasze możliwości i czynią z żołnierzy prawdziwe maszyny do zabijania, które po polach walki poruszają się z płynnością Faith z Mirror's Edga.
Najwięcej czasu spędziłem rozgrywając klasyczne, zespołowe deathmatche, które standardowo przeznaczone są dla dwóch drużyn posiadających maksymalnie po sześciu członków. Zabawa przypomina klasyczne strzelanki - dwa zespoły mają dziesięć minut, by wypracować jak najwięcej zabójstw na przeciwnikach. Zresztą wszystkie z dostępnych w becie trybów przeznaczone były właśnie dla maksymalnie dwunastu osób. Nie jest to sporo, szczególnie, jeżeli pomyślimy o serii Battlefield, która potrafi obsłużyć do 64 graczy w jednej rozgrywce. Ale też w nowym Call of Duty próżno szukać map, które mogłyby się do tego nadawać. Prawdę powiedziawszy rozmiarem poziomów byłem lekko zniesmaczony - levele były po prostu niewielkie. Gdyby twórcy jeszcze ciut je zmniejszyli, odczuwałbym autentyczną klaustrofobię. Podobnej wielkości mapy widziałem ostatnio w Warface, a to przecież strzelanka darmowa i niezbyt wysoko oceniana.
Nowy Black Ops 3 ma trochę problem z trybami rozgrywki. Albo to ja mam problem z tymi trybami. Jest ich wiele, ale jakoś żaden z nich nie może być uznawany za wiodący, wyraźnie lepszy od innych. Po raz kolejny odwołam się tu do Battlefielda, ale nie z prywatnej sympatii, a tylko chęci porównania - tam mamy do czynienia z dwoma głównymi trybami zabawy. Przejmowanie flag oraz terenu zajmowanego przez przeciwników. W Call of Duty: Black Ops 3 trybów jest znacznie więcej, ale część z nich jest niezbyt interesująca. Jak "safe guard", w którym musimy chronić idącego robota czy "kill confirmed", który tak właściwie jest prawie identyczny co zasady zwykłego "team deathmatchu". Na szczęście "demolition" z dwoma bombsajtami czy pozbawione odradzania się podczas rudny "search and destroy" ratują trochę sytuacje.Rozgrywka w multi przypomina mi natomiast Titanfalla, pozbawionego robotów. Podobnie jak w grze Electronic Arts, tak i w trybie wieloosobowym trzeciego Black Ops liczy się mobilność i pozostawanie w ruchu, stąd też możliwość biegania po ścianach czy skakania na znaczne wysokości dzięki małemu odrzutowemu plecakowi będącego w standardowym wyposażeniu każdego z żołnierzy. Ale to jest fajne i naprawdę pasuje do tej serii - jest szybko, efektownie, ale także zręcznościowo, przyjemnie i wcale nie łatwo, bo wykazywać trzeba się nie tylko refleksem, co i celnością, z czym korzystając za pomocą pada miałem początkowo największy problem. Cóż, z reguły strzelanki ogrywam na PC, a zestaw "klawiatura + mysz" jest moim zdaniem do tego najlepszym z możliwych kontrolerów. Nie zmienia to jednak faktu, że Call of Duty na padzie to bardzo przyjemna gra i taki model sterowania bardzo do niej pasuje.
Miła różnorodność panuje za to w sferze bohaterów. Do wyboru jest aż dziewięć klas postaci, a każda z nich posiada po dwie specjalne umiejętności. Może to być przyspieszenie u Ruina, kinetyczny pancerz lub granatnik klasy Battery czy też porażenie prądem Outridera. Najbardziej przypadła mi jednak do gustu druga z umiejętności dostępnych dla Ruina - broń ręczna "gravity spikes", którą wbijamy z wyskoku w ziemię wywołując tym samym zabijającą blisko położonych przeciwników falę uderzeniową. Warto wspomnieć także o łuku, który może odblokować Outrider oraz rażącą przeciwników kulę energii wystrzeliwaną przez Propheta. Co ważne, odblokowanie każdej kolejnej umiejętności kosztuje punkty żetonów, które dostajemy za awansowanie na wyższe poziomy doświadczenia. By odblokować wszystkie trzeba będzie więc trochę się natrudzić.
Od audiowizualnej strony mogę pochwalić tryb wieloosobowy Call of Duty: Black Ops 3 za naprawdę dobrą stronę audio (w szczególności niezłe odgłosy wystrzałów) i dobrą grafikę. Nie jest to może żaden wielki krok naprzód, ale gra wygląda naprawdę dobrze jak na dzisiejsze standardy. W tym przede wszystkim muszę pochwalić efekty ogłuszenia ostrzałem oraz świetnie zrealizowane pośmiertne kamery prezentujące moment naszego zgonu z perspektywy przeciwnika i dodatkowo w efektownym zwolnieniu.Multi w nowym Call of Duty: Black Ops 3 bardzo przypadło mi do gustu. Testy beta dają nadzieję na to, że moduł sieciowy będzie przyjemnym i grywalnym kawałkiem kodu, który zapewni dobrą zabawę na przestrzeni kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu godzin. Nowi bohaterowie z unikalnymi broniami lub umiejętnościami, zwiększona mobilność na polu walki, szybka i efektowna rozgrywka sprawiają, że przyjemnie spędza się z tym tytułem czas - i to pomimo niewielkich map przeznaczonych maksymalnie dla 12 osób. Oczekiwałbym czegoś mocniejszego wśród trybów rozgrywki, ale po pierwsze może moduł kooperacji, w którym walczymy ramię w ramię z innymi graczami chroniąc swoje tyłki przed atakiem zombi, okaże się brakującym elementem - albo też, któryś z dostępnych w grze trybów przy bliższym poznaniu stanie się prawdziwym killerem. Mam nadzieję, że właśnie tak będzie, bo wtedy będę spokojny o to, że gra przyciągnie mnie na dłużej.