Wypuszczenie zdrowego Assassin's Creeda na PC równo z wersjami konsolowymi dotąd przerastało Ubisoft. Czy naprawdę trzeba wybierać z dwojga złego?
Wypuszczenie zdrowego Assassin's Creeda na PC równo z wersjami konsolowymi dotąd przerastało Ubisoft. Czy naprawdę trzeba wybierać z dwojga złego?
O tym, że Assassin's Creed: Syndicate na PC zawita niecały miesiąc później niż na Xboksie One i PlayStation 4, Ubisoft poinformował na swoim blogu pod koniec sierpnia. Przedstawiciele oddziału z Kijowa tłumaczyli, że w ten sposób zapewnią graczom najbardziej stabilną i zoptymalizowaną wersję już w dniu premiery. - Dodatkowe cztery tygodnie spożytkujemy na sfinalizowanie prac nad nadaniem grze ostatnich szlifów i optymalizacją. Upewnimy się, że gra i wszystkie jej systemy są stabilne w dniu premiery, a tytuł wszystkim graczom działa płynnie od samego początku - wyjaśniał Sam Kovalev z ukraińskiego studia. Zapewniał również, że w przypadku Syndicate'a naniesiono znaczące poprawki w procesie produkcji; prace nad optymalizacją, stabilnością i dopracowaniem gry zaczęły się znacznie wcześniej. Mimo podjęcia tych kroków nie udało się jednak ustrzec przełożenia terminu wydania wersji pecetowej.
Wieść ta wywołała oczywiście falę komentarzy, których swoistą pigułkę stanowią wpisy Czytelników gram.pl. Z jednej strony pojawiło się bowiem narzekanie na Ubisoft, z drugiej zaś konkluzje, że lepiej opóźnić premierę niż być świadkiem takich przejść, jak w przypadku pecetowego Batman: Arkham Knight. Nie trzeba zresztą wychodzić poza serię Assassin's Creed by wiedzieć, czym grozi premiera nowej odsłony równocześnie na PC i konsolach. Tak Ubisoft postąpił w poprzednim okresie przedświątecznym z Unity. Był to pierwszy w historii serii przypadek, w którym wszystkie wersje zadebiutowały tego samego dnia. Efekty okazały się opłakane. Wymagania sprzętowe gry i jej działanie, zwłaszcza na PC, z ogromną przewagą wygrało głosowanie naszych Czytelników na wpadkę roku 2014 (redakcja zresztą do tego wyboru się przychyliła). Powtórki z rozrywki byśmy chyba nie chcieli, prawda? Tym bardziej, że rany po premierze przywołanego już Batman: Arkham Knight jeszcze się nie zasklepiły.Przesuwanie terminu wydania o miesiąc nie jest zbrodnią, zwłaszcza, że w zamian pecetowcy mają otrzymać w pełni sprawny tytuł już pierwszego dnia. To oczywiście zostanie jeszcze poddane weryfikacji, ale z racji braku szklanej kuli pokazującej przyszłość załóżmy, że Ubisoft słowa dotrzyma - a nawet jeśli nie, to trudno sobie wyobrazić, by było równie tragicznie jak w przypadku Unity. Poza tym, Assassin's Creed poza swoją ostatnią odsłoną, zawsze ukazywał się na komputerach z kilkutygodniowym, a drzewiej nawet z kilkumiesięcznym, opóźnieniem względem wersji konsolowych. Czy jest więc zatem sens podnosić larum, skoro tak było od zarania, a jednorazowy eksperyment nie tyle nie wypalił, co wręcz obrócił w pył całe laboratorium? Moim zdaniem jest.
Na tym etapie jakiejkolwiek decyzji Ubisoft by zresztą nie podjął, musi się liczyć z krytyką. Przełożyć premierę? Źle. Wypuścić wersję pecetową równo z konsolami? Jeszcze gorzej. Władze francuskiej firmy poniekąd same są jednak winne takiej sytuacji. Pierwszy wariant z pewnością można by było przyjąć z większym zrozumieniem - wszak gracze przez lata uczyli się akceptować decyzje o opóźnianiu wydania danego tytułu w trosce o jego końcową jakość. Ubisoft u pecetowców ma jednak nagrabione jak mało kto. Konsekwentne poślizgi w wypuszczaniu kolejnych Assassin's Creedów na komputerach to tylko jeden z grzeszków francuskiej firmy. Uporczywe zabezpieczenia i kiepskie optymalizacje to zupełnie inna, jeszcze bardziej gorzka w smaku pigułka.Nie zagłębiajmy się jednak w rozdrapywanie starych ran, tym bardziej, że są obok meritum. Z dwojga złego chyba każdy wybierze dłuższe oczekiwanie na bardziej dopracowaną grę niż męczarnie ze źle zoptymalizowanym tytułem kupionym na premierę. Podstawowy problem, który moim zdaniem Ubisoft musi rozwiązać, to usprawnienie produkcji wersji pecetowych do tego stopnia, by ukazywały się i w zadowalającym stanie, i razem z wydaniami konsolowymi. Nie jest to przecież mission impossible, skoro rokrocznie dziesiątki rozmaitych tytułów wysokobudżetowych debiutują jednocześnie na szerokiej gamie platform. Nie jest też tak, że francuska firma nie ma odpowiednich zasobów - ludzkich i finansowych - by tego dokonać. Małe studia, które wypuszczają na rynek jedną wersję i dopiero zabierają się za następną, można w pełni zrozumieć. Ale taki moloch jak Ubisoft?
Plusik zapisuję na konto firmy w świetle informacji o usprawnieniu procesu produkcji. To znak, że jest świadomość konieczności naniesienia zmian. Problem w tym, że w tym roku nie doczekaliśmy się jeszcze wymiernych efektów tych działań. Cztery tygodnie opóźnienia to nadal cztery tygodnie za dużo - zwłaszcza, że mówimy o Assassin's Creedzie, jednej z najpopularniejszych marek w branży gier na przestrzeni ostatniej dekady. Na kolejne odsłony się czeka, Panie i Panowie z Ubisoftu. Nie przeciągajcie tego oczekiwania.