Seria Metal Gear nawet wśród osób, które nie miały żadnej styczności z nią kojarzona jest ze skomplikowaną i zawiłą fabułą. Najnowsza odsłona, Metal Gear Solid V: The Phantom Pain kusi entuzjastycznymi recenzjami (chociaż ja byłem bardziej sceptyczny), jednak wielu odstrasza fakt, że mogą niewiele zrozumieć z gry bez znajomości wcześniejszych odsłon.
By od razu odpowiedzieć na to podstawowe pytanie: The Phantom Pain jest bardzo nietypowym tytułem jak na serię Metal Gear, gdyż fabuła nie stoi w centrum gry. Głównym daniem jest tutaj sama rozgrywka, opowiadana historia stoi na drugim miejscu. Nieznajomość poprzednich części uniemożliwi zrozumienie pewnych kontekstów, aluzje nie będą mogły zostać wyłapane, obce pozostaną również relacje między bohaterami. Jednak równocześnie możliwe jest, że, paradoksalnie, nowicjusze będą się bawić lepiej niż weterani serii. Wynika to z fatalnego zakończenia, które wkurzyło nie tylko mnie, ale także wielu fanów. Na graczach stawiających pierwsze kroki w skórze Snake'a z kolei ostatni zwrot akcji nie powinien zrobić zbyt wielkiego wrażenia. O swoich odczuciach związanych z fabułą piszę szerzej w podlinkowanej wyżej recenzji.
Oddzielny problem stanowi Metal Gear Solid V: Ground Zeroes, prolog do The Phantom Pain. Gra spotkała się z falą krytyki: uważana była za bezczelny skok na kasę, i że powinna być częścią TPP. Jest to w dużym stopniu uzasadnione: jednorazowe przejście całości zajmuje niecałe dwie godziny, i cena odpowiadająca mniej więcej połowie kwoty za normalną grę w takim wypadku wydaje się być sporą przesadą. Jednak w związku z tym, że od premiery minęło już sporo czasu, to można ten tytuł zdobyć już dużo taniej, a dla abonentów Playstation Plus i Xbox Live Gold był on udostępniony bez dodatkowych opłat. Biorąc pod uwagę, że rozgrywka w grze jest bardzo dobra, fabularnie jest blisko związana z The Phantom Pain, a dodatkowe zadania znacznie przedłużają zabawę, myślę, że warto się z tym tytułem zapoznać przed graniem w najnowszą część - szczególnie, że wprowadzona jest tam postać Skull Face'a, głównego antagonisty piątej części, pokazane jest, dlaczego Big Boss chce na nim się zemścić, a także wyjaśnione jest, dlaczego główny bohater zapadł w śpiączkę. Z drugiej strony, tak jak osobiście jestem przeciwnikiem zapoznawania się z grami przez YouTube, to jest jeden z niewielu tytułów, gdzie obejrzenie rozgrywki w internecie jest w stanie całkiem nieźle zastąpić własnoręczne przejście.
Jeśli jednak zanim zabierzecie się za "piątkę" chcecie poznać wcześniejsze części, pojawia się kolejny dylemat: czy grać w kolejności wydawania gier, czy zgodnie z ustaloną chronologią? Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista.
Metal Gear jest historią dwóch żołnierzy, których życia nieustannie się przeplatają: Solid Snake'a i Big Bossa, wcześniej znanego pod kryptonimem Naked Snake. Big Boss jest głównym bohaterem Metal Gear Solid 3: Snake Eater, Portable Ops, Peace Walker i "piątki", Solid Snake - wszystkich pozostałych gier.
Kuszące może się wydawać przechodzenie gier zgodnie z fikcyjną chronologią, i faktycznie - ma to spory sens, przynajmniej do pewnego momentu. Snake Eater przedstawia misję Snake'a w radzieckiej tundrze, gdzie zmierzy się ze swoją dawną mentorką, znaną pod kryptonimem The Boss. Jeśli ktoś chce się zapoznać z serią, a nie jest w stanie poświęcić czasu i pieniędzy na wszystkie tytuły, powinien zagrać właśnie w tę grę. Ze względu na to, że jest ona pierwsza chronologicznie, kontekst pozostałych gier traci na ważności. Równocześnie zawiera w sobie wszystko, co w serii najlepsze: nietypowy humor, długie rozmowy przez radio, świetne walki z bossami i liczne momenty dostarczające wzruszeń. Jest tam obecny mój ulubiony motyw muzyczny z całej serii Metal Gear. Tę grę polecam absolutnie wszystkim, niezależnie od tego, czy zainteresowani są graniem w "piątkę".
Kolejną chronologicznie częścią jest Portable Ops, które pierwotnie ukazało się na PSP. Przyznam szczerze, że nie miałem okazji w nią zagrać, gdyż nie posiadam żadnej przenośnej konsoli Sony. Chociaż teoretycznie jest częścią oficjalnego kanonu serii, Hideo Kojima się od niej twardo odcina, nie bez powodu nie została zremasterowana w ramach HD Collection.
Wątki z "trójki" z kolei bezpośrednio rozwija Peace Walker. Z kilku powodów warto zagrać w niego przed rozpoczęciem The Phantom Pain. Przede wszystkim, po raz pierwszy pojawiają się tam Paz, Chico oraz Huey, jedne z kluczowych postaci dla piątej części gry. Ponadto ta gra opisuje powstanie Mother Base, której zniszczenie jest jednym z głównych powodów, dla których Big Boss wyruszył na prywatną krucjatę przeciw Skull Face'owi. Jest to również ważny rozdział dla wszystkich, którzy poznali Snake Eater - eksplorowanie emocji Big Bossa po wydarzeniach z poprzedniej gry jest jednym z głównych tematów tej produkcji.
Poznanie dwóch powyższych gier uważam za "pakiet podstawowy", konieczny do zrozumienia tego, co się dzieje w Metal Gear Solid V. Jednak należy przy tej okazji zwrócić uwagę, że "piątka" jest pomostem łączącą odsłony osadzone bliżej współczesności oraz prequele. Dlatego, dla pełnego zrozumienia, zalecam również zapoznanie się z innymi częściami - chociaż nie jest to w kontekście The Phantom Pain lektura obowiązkowa.
Czyli w takim razie należałoby się zabrać za Metal Gear Solid, bo od tej gry się wszystko zaczęło? Nie do końca. MGS jest w rzeczywistości trzecią częścią serii, pierwsze dwie ukazały się odpowiednio w 1987 i 1990 roku na MSX-a. MSX to zapomniana już dzisiaj seria komputerów domowych, popularnych przede wszystkim w Azji. Te gry są kluczowe dla całej serii - to właśnie tam nastąpiły jedyne starcia dwóch żołnierzy o kryptonimie Snake, one były katalizatorem dla wydarzeń z kolejnych części. Pojawia się tam również Gray Fox, postać również niezwykle ważna dla przyszłych wydarzeń.
Sam swoją przygodę rozpocząłem od Metal Gear Solid, dopiero później przeszedłem wszystkie gry zgodnie z datą wydawania - i muszę przyznać, że właśnie przy tym drugim podejściu moje doświadczenie było o wiele pełniejsze, dużo lepiej zrozumiałem wszystkie wydarzenia z dalszych części, gdyż większość odsłon cyklu w mniejszym lub większym stopniu do nich nawiązuje. Dla graczy odstraszające może być starcie z grami wydanymi ponad dwie dekady temu, jednak z góry chciałbym powiedzieć, że czas był dla nich wyjątkowo łaskawy - między innymi dlatego, że w wielu aspektach Metal Gear i Metal Gear 2: Solid Snake wyprzedzały swoje czasy. Wbrew pozorom, te gry można relatywnie łatwo zdobyć - znajdują się w zestawie razem ze Snake Eater.
Metal Gear Solid jest z kolei kultową pozycją, dzięki której ta seria trafiła do masowego odbiorcy na Zachodzie. Uważam, że jest drugą najważniejszą pozycją do nadrobienia zaraz po Snake Eater. To właśnie tam poznajemy takich ikonicznych bohaterów jak Revolver Ocelot czy Liquid Snake, a także toczymy walkę z jednym z najbardziej nietypowych bossów w historii gier - Psycho Mantis. Jest to ostatni tytuł, z którym warto się zapoznać przed The Phantom Pain - tylko znając MGS zrozumiemy wagę niektórych wydarzeń, których miały swoje konsekwencje w świecie gry dwie dekady później.
Na tym tytule kończą się gry, które powinno się poznać dla zrozumienia The Phantom Pain. Pozostają jeszcze tylko dwa tytuły: Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty oraz Metal Gear solid 4: Guns of the Patriots.
Sons of Liberty mocno spolaryzowało fanów. Głównym powodem było przebiegłe działanie Hideo Kojimy, który skrzętnie ukrywał, że głównym bohaterem nie jest Solid Snake, a Raiden. Rozumiem, dlaczego to mogło wściec graczy - zamiast zaprawionym w boju, nieogolonym twardzielem o chrapliwym głosie kierujemy tym razem (przynajmniej pozornie) chłystkiem, nowicjuszem z blond włosami i urodą cherubina.
Nie było to bynajmniej przypadkowe. Kojima tą grą doszczętnie zdekonstruował całą serię, powstało dzieło niebywale inteligentne, wpisujące się w nurt postmodernizmu. Nie bez powodu temu tytułowi poświęcono szczegółówe analizy. Jednak ze względu na swój dekonstrukcjonizm jest to dzieło trudniejsze w odbiorze. Wśród moich ulubionych tytułów z serii stawiam go ostatecznie zaraz za Snake Eaterem, na równi z pierwszym Metal Gear Solid. Pod względem ciągłości akcji jest to tytuł ważny, ale nie obowiązkowy - wprowadzone zostaje tam wspólne nemesis Snake'a i Raidena, Vamp, zostaje posunięty do przodu wątek Ocelota, a także daje jedyną w całej serii możliwość poznania Solidusa. drugiego "brata" Solid Snake'a. Jeśli jednak nie jesteś gotowa/gotowy na najbardziej zawiłą odsłonę całej serii - myślę, że można tę pozycję odpuścic.
Ostatnią odsłoną, w której pojawia się Solid Snake jest Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots. Jest to kolejny tytuł, który spotkał się z niemałą krytyką ze strony fanów. Główny powodem było przesadne skupienie na przerywnikach filmowych, na czym z kolei miała tracić rozgrywka. Nie do końca się z tym jestem w stanie zgodzić - fragmentów filmowych jest dużo, ale nie powiedziałbym, że ten stosunek jest dużo gorszy niż w pierwszym MGS-ie. Innym problemem jest większa niż w poprzednich częściach liniowość rozgrywki, a gra nie dzieje się na jednej wielkiej mapie, tylko na szeregu pomniejszych.
Jednak coś za coś - dzięki podzieleniu na mniejsze mapy Snake trafia w wiele miejsc na całym świecie, od wcześniej poznanej Alaski, przez Bliski Wschód, po Amerykę Południową i debiutującą w serii Europę Wschodnią. Poza tym, rozgrywka zyskała nowe możliwości taktyczne dzięki temu, że większość odwiedzanych przez nas miejsc to nie są zamknięte bazy wojskowe, lecz areny konfliktu. Przez to gra jest bardziej dynamiczna i emocjonująca, dostarczy nowych wrażeń nawet osobom, które na serii zjadły zęby. Przy okazji chciałbym nadmienić, że ze względu na multum odniesień do poprzednich części Guns of the Patriots jest w zasadzie najgorszą grą dla nowicjuszy. Podobnie z Sons of Liberty - nawet dla znających cykl ta gra jest dosyć trudna w odbiorze, dla nowych graczy będzie prawdopodobnie absolutnie nie do przełknięcia.
Główną atrakcją jest jednak fabuła: Guns of the Patriots kończy większość wątków, które zostały wprowadzone w całej sadze, daje szanse po raz ostatni spotkać się z wieloma bohaterami. Przeżyjemy również wiele niezapomnianych misji, jak na przykład ostateczne starcie z Ocelotem, czy powrót na wyspę Shadow Moses.
Podsumowując, jeśli chcesz "Metal Gear w pigułce", to najlepiej sięgnąć po Metal Gear Solid 3: Snake Eater. W związku z relatywnie małym naciskiem na fabułę, The Phantom Pain również będzie całkiem niezłym wyborem na pierwsze spotkanie z Big Bossem, jednak dla pełniejszego doświadczenia mimo wszystko lepiej zapoznać się z tytułami, które chronologicznie go poprzedzają i po nim następują, nawet jeśli skutkiem tego, podobnie jak ja, wkurzysz się na fatalne zakończenie "piątki". Najpełniejszym doświadczeniem będzie jednak zapoznanie się ze wszystkimi tytułami, najlepiej nie w kolejności chronologicznej, lecz zgodnie z datami premier - wtedy najłatwiej będzie wyłapać wszystkie z licznych aluzji i odniesień. Jestem świadom tego, że przejście wszystkich ośmiu gier wymaga niemałego zaangażowania, jednak w całej serii nie pojawił się ani jeden słaby tytuł. Snake z nawiązką wynagrodzi poświęcony mu czas.