Nowy dodatek miesza The Crew z elementami znanymi z Forza Horizon oraz Burnout Paradise. Przygotujcie się na drift, drag, motory oraz monster trucki.
Nowy dodatek miesza The Crew z elementami znanymi z Forza Horizon oraz Burnout Paradise. Przygotujcie się na drift, drag, motory oraz monster trucki.
Oczywiście nie oznacza to, że w przypadku braku nowości będzie warto zainteresować się The Crew: Wild Run tylko dlatego, że wyszło i jest nowe. W takim przypadku lepiej byłoby sięgnąć po jedną ze "starszych" gier z czterema kółkami i potężnym silnikiem w roli protagonisty. Ale akurat w przypadku tego dodatku jest szansa, że powodów do jego kupna będzie znacznie więcej. Skąd to wiemy? Ano stąd, że w miniony weekend spędziliśmy kilka godzin z wersją beta Wild Run.
Twórcy z Ivory Tower, którzy nawiasem mówiąc od niedawna stali się częścią Ubisoftu, mieli na dodatek całkiem niezły pomysł. Tak, dodatek, bo dokładnie do tego miana aspiruje Wild Run. Szkoda, że wcześniej zapchali swoją grę mikrotransakcjami i opcjonalnymi autami dostępnymi do kupienia za jedyne kilka złotych od sztuki, ale Wild Run to coś innego, osadzonego znacznie bliżej Serc z kamienia wydanych do Wiedźmina 3 niźli prostego, zwykłego DLC.
Szczerze powiedziawszy po kilku latach w branży pojawia się schorzenie pod tytułem "już to znam". U mnie najpoważniejsze ataki pojawiają się podczas ogrywania kolejnych wyścigowych gier. Powiedzmy sobie szczerze, wielkich nowości tu już od lat nikt tu nie wymyśla, część deweloperów natomiast wykorzystuje pomysły, które sprawdziły się w innych grach. Wild Run był dla mnie jednym, wielkim "już to znam" i to na kilku płaszczyznach, które łączą się jednak w całkiem zgrabną całość. Motyw przewodni naśladuje motoryzacyjny festiwal przygotowany na potrzeby Forza Horizon oraz jej kontynuacji. Otóż w dodatku do The Crew organizowana będzie wielka impreza, wstęp na nią trzeba jednak zapewnić sobie w cyklu turniejów kwalifikacyjnych. Każdorazowo jedziemy więc na miejsce wyglądające niestety jak ubogi krewny Horizonu, a następnie bierzemy udział w poszczególnych zawodach, na które składają się nowe dyscypliny.Jest ich kilka, niektóre mniej, inne bardziej zwariowane. Bardziej klasyczne to drag oraz drift. Zdziwiło mnie jednak, że drag rozgrywany był w centrum miasta, bez dodatkowych kierowców oraz nie na prostej trasie (strzał w kolano). Czego jak czego, ale zakrętów w wyścigu dragsterów jeszcze nie widziałem, co zresztą było dość wkurzające. Auta osiągają zawrotne prędkości i - delikatnie mówiąc - są oporne przy skrętach, nadają się głównie do szybkiej jazdy wprost przed siebie. Zanim jednak ruszą naszym zadaniem jest rozgrzanie opon do odpowiedniej temperatury, co zapewnia więcej mocy na starcie. Potem już tylko zmiana biegów w odpowiednim momencie i przecięcie linii mety, pod warunkiem, że nie jechaliście akurat wspominanej trasy w mieście. Ja jechałem. Kilkukrotnie zresztą zaliczając dzwon o drzewo, co chyba tłumaczy, dlaczego ponad czterysta kilometrów na godzinę w mieście jest niezbyt dobrym pomysłem. Mam nadzieję, że to tylko wstęp, a większość wyścigów w Wild Run odbywać będzie się w pobliżu wspomnianych festiwali, a więc poza miastem. No i z konkurencją jadącą obok, bo ściganie się tylko ze wskazówkami zegarka nie jest zbyt emocjonujące.
Najlepsza zabawa towarzyszy natomiast monster truckom. Bydlęcych wprost rozmiarów autka z ogromnymi kołami wpuszczane są na specjalnie przygotowane ku temu centra rozrywki. Takie skate parki dla samochodów. Mamy tu wyskocznie, half-pipe, pętle, a pomiędzy tym wszystkim porozrzucane znajdźki z punktami. Naszym zadaniem jest wykręcenie jak najlepszego wyniku zbierając punkty i robiąc ewolucje. Wszystkie wyskoki w powietrze i obroty są jak najbardziej mile widziane. I choć przy lądowaniu auto odbija się od ziemi jak od trampoliny, co wygląda trochę śmiesznie, całość sprawia sporo zabawy, trochę w stylu Burnout Paradise, który też przecież premiował wszelkie beczki i ewolucje. To zresztą nie koniec nawiązań do gry Criterion Games, bo Ivory Tower stworzyło całkiem podobny system pozwalający w mig dołączyć z trybu wolnej jazdy do wieloosobowych wyzwań pt. przejedź X kilometrów pod prąd czy driftuj przez podaną odległość. Mam wrażenie, że zgrana ekipa zrobi z tego sposób na naprawdę dobrą zabawę.
Ostatni z nowych elementów to motocykle, a więc całkiem nowy sposób na zwiedzanie ogromnego świata w grze. Ich dodanie nie dziwi mnie o tyle, że przecież Ivory Tower ma w swoich szeregach osoby odpowiedzialne za Test Drive Unlimited, a tam przecież także jednoślady się pojawiły. Model jazdy z obu gier jest dość podobny. Lekko sztywny, ale całkiem przyjemny, co powinno dać nadzieje fanom motocykli, że faktycznie w The Crew będzie można przyjemnie pojeździć także na dwóch kółkach, choć ostateczną decyzję wydam dopiero przy okazji recenzji gry. Powiem jednak szczerze, że obawiałem się, że motocykle będą znacznie mniej "zabawne".Jest jeszcze jedna ważna kwestia, która nie łączy się bezpośrednio z dodatkiem, bo zostanie dodana także do pełnej wersji gry i to całkowicie za darmo. Wraz z debiutem Wild Run gra doczeka się odświeżenia oprawy wizualnej. I to mocnego odświeżenia. Tekstury zyskują na ostrości, znikają ostatnie z nierówności na krawędziach obiektów, większy nacisk zostanie położony na efekty pogodowe. Deszcz jest tu niczym w Driveclub prawdziwą ulewą, wraz z odbijającymi się światłami w kałużach na asfalcie robi świetne wrażenie, które jednak kosztuje animację około 30 klatek na sekundę - aż takie spadki towarzyszyły oglądaniu gry w odświeżonej wersji w najładniejszych momentach. Oczywiście nie mogło obyć się bez błędów, najpoważniejszym z nich były dziwne rozmycia i brak ostrości podczas cut-scenek. Wyglądało to trochę jak zepsuty efekt bluru, który zamiast na tle, nakładał się na obiektach także na pierwszym tle. Mam jednak nadzieję, że twórcy uporają się z nimi do czasu premiery Wild Run. Ta zaplanowana została na 17 listopada. Czasu na ostatnie poprawki jest więc w sam raz.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!