Szalone wywijasy, wysoka prędkość i ciągłe restartowanie trasy w oczekiwaniu na idealny przejazd - Trackmania jest nowa, ale emocje są te same.
Szalone wywijasy, wysoka prędkość i ciągłe restartowanie trasy w oczekiwaniu na idealny przejazd - Trackmania jest nowa, ale emocje są te same.
Esencją rozgrywki dla osób pragnących bawić się w pojedynkę jest tryb kariery, w którym jedna po drugiej zaliczamy przygotowane przez deweloperów trasy, których Nadeo przygotowało przeszło dwieście. Reprezentują cztery odmienne światy - znajdziemy tu zarówno asfaltowe wąskie dróżki, jak i ulice szerokości wyścigowego toru oraz zupełne bezdroża z ogromną ilość hop, ostrych zakrętów, niespodziewanych wyskoków i całą masę innych elementów, dzięki którym przypomnicie sobie co oznacza wyrażenie "pędzić na złamanie karku". Większość nie jest długa, a ich przejechanie zajmuje kilkadziesiąt sekund, choć zdarzają się wyjątki. Ale wiecie, że w Trackmanii jeden przejazd to zbyt mało, prawda? Nowa część niczym się pod tym względem nie różni.
I tu pojawia się bardzo ważne element gry - Trackmania Turbo jest idealnie stworzona do ścigania się z innymi graczami. Mowa tu zarówno o trybie sieciowym, w którym na jednym z wielu serwerów ogrywacie stworzone przez graczy trasy, jak i jeszcze lepszym trybie lokalnym, w którym gracze rywalizują w trybie "gorącego krzesła" jeden po drugim zaliczając przejazdy albo ścigając się z sobą podczas rozgrywki na podzielonym ekranie. Jest też nowość w postaci trybu, w którym dwie osoby wspólnymi siłami starają się zapanować nad jednym pojazdem - opcja ciekawa, choć osobiście preferowałem bardziej tradycyjne sposoby wspólnej zabawy.
Od technicznej strony Trackmania Turbo prezentuje się poprawnie. Wizualna strona w ruchu prezentuje się gorzej niż na statycznych przedpremierowych obrazkach, ale nigdy nie były to produkcje z gatunku AAA, a bardziej od wymuskanej grafiki liczyła się w niej świetna grywalność. Dojście po latach do obecnego wyglądu uważam za sukces i na tle swoich starszych braci i sióstr Turbo prezentuje się po prostu świetnie. Otoczenie jest zróżnicowane i nasycone kolorami, porozstawiane gdzieniegdzie neony i świetliste reklamy pasują do zręcznościowego i "automatowego" charakteru rozgrywki, natomiast graficzne mankamenty i tak nie mają znaczenia, gdy skupiamy się na szybkim i idealnym przejeździe. Przyczepiłbym się jedynie do okazjonalnych spadków w ilości wyświetlanych fps-ów, gdy na trasie znajduje się większa liczba pojazdów oraz soundtracku, który cierpi na monotonię i brak ciekawszych momentów.
Komu więc można polecić zakup Trackmanii Turbo? Głównie tym, którzy próbowali w przeszłości tego typu zabawy i wiedzą, że po czasie ponownie chętnie spędzą czas przy tym prostym, lecz wciągającym tytule wzbudzającym czasem ochotę połamania klawiatury. Rozgrywka jest jednak przystępna i wciągająca, a rywalizacja zacięta. To właśnie te proste zdawałoby się elementy, składają się na końcowy sukces tej gry, która smakuje świetnie nawet z małymi ograniczeniami. Zakup polecamy też posiadaczom konsol, którzy dotychczas nie mieli Trackmanii dedykowanej swoim platformom. Na wstrzymanie mogą wziąć jedynie najwięksi fanatycy jazdy na czas - poprzednie części oferują praktycznie to samo, lecz bez uciążliwych dla nich ograniczeń.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!