Warto też zadać pytanie dlaczego do tej pory branża elektronicznej rozrywki nie dorobiła się swojego dużego i cenionego plebiscytu.
Warto też zadać pytanie dlaczego do tej pory branża elektronicznej rozrywki nie dorobiła się swojego dużego i cenionego plebiscytu.
Kiedy pod koniec lutego oglądałem galę Oskarów po raz kolejny przez myśli przechodziło mi pytanie - dlaczego w branży gier nie ma takiego wydarzenia? Oskary są prestiżowe, dla wielu stanowią spełnienie marzeń. Można się spierać czy poszczególne nagrody były przyznane słusznie czy nie. Tak było, jest i będzie. Nigdy nie zostanie przygotowany idealny plebiscyt, w którym wyniki nie będą kwestionowane przez nikogo. Magia Oskarów polega jednak na tym, że oczy całego świata, nie tylko branży filmowej, są w ten jeden wieczór skierowane na Dolby Theatre. Czy tak samo nie może być w świecie gier? A może nie powinno?
Gdzie by nie spojrzeć, wszyscy mają swoje nagrody. Każda branża, nie ważne czy znacząca czy nie, nagradza najlepszych w swoim fachu. Oprócz Oskarów istotne wyróżnienia otrzymuje również telewizja (Emmy), branża fonograficzna (Grammy), nie mówiąc już o dziennikarzach (Pulitzer) czy naukowcach (Nagroda Nobla). Więcej przykładów na pewno się znajdzie, ale nie o wymienianie ich wszystkich w tym momencie chodzi. W czym więc elektroniczna rozrywka jest gorsza, że nie może pochwalić się podobnym plebiscytem? A może jest wręcz przeciwnie?
Kiedy w zeszłym roku CD Projekt RED odbierał nagrodę za grę roku w plebiscycie The Video Game Awards w niektórych mediach sugerowano, że są to takie growe Oskary. Oczywiście zazwyczaj pisał to mainstream, w którym trzeba w kilku słowach wyjaśnić odbiorcom sens i znaczenie całej imprezy. Zauważyłem jednak, że nawet w samej branży plebiscyt powoli zyskuje na randze. Jeśli to mają być „growe Oskary”, chyba elektroniczna rozrywka nie jest w zbyt dobrej kondycji. The Game Awards znane jest z kilku rzeczy. Przede wszystkim jeszcze jako Spike Video Game Awards było mocno promowane przez tę amerykańską telewizję. W projekt zaangażowany był znany z GameTrailers Geoff Keighley, a jedną z pierwszych gal prowadził Neil Patrick Harris. Z punktu widzenia graczy największe znaczenie miały jednak zwiastuny, które prezentowane były między wręczaniem jednaj, a drugiej nagrody. Brzmi super, ale z czasem cała impreza wyglądała jak jedna wielka konferencja na E3, która z niewiadomych powodów przerywana jest rozdawaniem jakiś bezwartościowych statuetek. Najbardziej widać to było w 2013 roku (wtedy zamiast gali imprezę przeniesiono do lokalu wyglądającego jak piwnica), kiedy wręczanie nagród było wręcz irytujące, bo jedyna wartość jaka wiązała się z imprezą to pokazy nowych gier i rozmowy w twórcami.
W kolejnych latach nagrody przyznawane w czasie The Video Game Awards wcale mocniej nie rozgrzewały graczy, a prezentowane zwiastuny przykuwały coraz mniejszą uwagę. Z mojej prywatnej perspektywy cała impreza szybko traci na znaczeniu i ma niewiele do zaoferowania graczom. Stojąca za nią historia jest krótka i mało ciekawa, co sprawia że coraz mniej osób interesuje komu Geoff Keighley przyzna kolejną nagrodę. W tym roku jedyne co zaciekawiło graczy to jeden błąd Jade Reymond oraz informacja, że Konami zabroniło Hideo Kojimie pojawić się na gali. Informacja kto został nagrodzony pojawiała się rzadko i bardziej interesowała Polaków, oczywiście ze względu na Wiedźmina 3. Czy tak mają wyglądać growe Oskary? Nie stać nas na więcej?
Jeśli ja miałbym wskazać na nagrody w branży gier, które mogą (a nawet powinny) mieć duże znaczenie, postawiłbym na Golden Joystick Awards. Plebiscyt organizowany został już 33 razy. W tym przypadku o przyznaniu statuetek decydują sami gracze. W ostatnich latach liczba głosów ciągle rośnie i niedługo powinna dobić do 10 milionów w jednej edycji. Imprezie nie towarzyszą również prezentacje nowych zwiastunów. To gala wręczenia nagród, a nie konkurencja dla E3. Mimo wszystko Golden Joystick Awards ciągle nie może zdobyć popularności pozwalającej zająć pierwsze miejsce w hierarchii w branży, nie mówiąc już o osiągnięciu poziomu na przykład Oskarów. Dlaczego tak się dzieje?
Powodów jest kilka. Przede wszystkim wszelkim plebiscytom (również Golden Joystick Awards) brakuje należytej powagi i nastawienia na prestiż. Często niektóre nominacje są tak dziwaczne, że trudno znaleźć kogokolwiek kto znajdzie w nich sens. Przykładowo nie spotkałem nikogo, kto zrozumiał idee uznania Fallout 4 najlepszą grą roku (patrz nagrody DICE. czy BAFTA). W okresie, w którym na rynek trafiają tak fantastyczne produkcje jak Wiedźmin 3, Bloodborne, Rise of the Tomb Raider, Ori and the Blind Forest, Batman: Arkham Knight czy Metal Gear Solid 5: Phantom Pain trudno zrozumieć werdykt jury. Jeszcze trudniej później brać na poważnie takie nagrody. Pozostaje z nich tylko news na serwisach społecznościowych i absolutnie żadna informacja dla graczy, że nagrodzona produkcja jest naprawdę fantastyczna i zasługiwała na wyróżnienie. Kolejna sprawa to kategorie w wielu plebiscytach. Na wspomnianym wcześniej Golden Joystick Awards znajduje się między innymi nagroda dla największej osobowości. Dwa lata z rzędu takie wyróżnienie zgarnął PewDiePie. Również niezrozumiałe jest dla mnie docenianie najbardziej oczekiwanej gry. Za co jest ta statuetka? Wydaje mi się, że nie za samą jakość produkcji, a efektywność kampanii promocyjnej.
Problemem jest również sposób wyłaniania wyróżnionych produkcji. Czy na pewno przekazanie „władzy” graczom to najlepsze rozwiązanie? Wydaje mi się, że wzorem Oskarów powinni robić to sami dziennikarze, którzy przed oddaniem głosu ograją wszystkie nominowane produkcje. U graczy najczęściej decydują prywatne preferencje i popularność konkretnych tytułów. Mimo wszystko nawet jeśli wyselekcjonujemy idealną grupę ludzi, którzy w procesie głosowania wybierać będą najlepsze gry, zawsze pojawi się problem trudny do przeskoczenia. Branża gier jest moim zdaniem najbardziej zróżnicowana ze wszystkich. Różnych gatunków jest tyle, że część graczy może mieć o 180 stopni inny gust niż druga połowa. Ja nasz gramowy pr0gram słucham głównie dla poznania innego punktu widzenia. Nigdy bym jednak nie wziął na serio większości rekomendacji chłopaków, gdyż słyszę że mają oni zupełnie inny gust i preferencje niż ja. To co ich przyciąga, mnie często odrzuca od gier. Kogo w takim razie głos jest ważniejszy i bardziej wiarygodny? Wszyscy gramy bardzo dużo, mamy ogromną wiedzę o branży i ogrywamy w ciągu roku mnóstwo gier. Mimo wszystko rzadko dojdziemy do kompromisu.
Czy jest to aż tak duży problem? Gdyby przykładowo Golden Joystick Awards miało sensowną i co roku taką samą listę kategorii, nominacje pozbawione byłyby niekiedy wręcz irracjonalnych decyzji, a o przyznaniu samych nagród decydowaliby (w teorii) specjaliści, a nie prywatne preferencje graczy oraz popularność największych tytułów, miałoby to wszystko znacznie większy sens. Nadal pozostaje kwestia subiektywnego odbioru poszczególnych tytułów. W ostatnich miesiącach lwią część nagród zgarnął jednak Wiedźmin 3 i jakoś nie zauważyłem fali protestów. Oczywiście znajdą się osoby, które aż tak nie cenią produkcji CD Projektu RED, ale tak samo jest w innych branżach. Oskary, mimo iż prestiżowe, też bywają kontrowersyjne. Nie jest trudno znaleźć przeciwników takich filmów jak Spotlight, Birman, Operacja Argo czy Jak zostać królem, a każdy z nich otrzymał nagrodę Akademii za najlepszy obraz roku. W przypadku gier też tego nie unikniemy. Mimo wszystko w ostatnich latach wielokrotnie zdarzało się, że zdecydowana większość graczy była zgodna. Tak było chociażby z Red Dead Redemption czy GTA V.
Jeśli więc miałbym wskazać powód, dla którego ciągle nie doczekaliśmy się „growych Oskarów” z prawdziwego zdarzenia, wskazałbym na błędy organizatorów. Żaden z obecnie realizowanych plebiscytów nie jest kompletny od A do Z. Zawsze czegoś brakuje. Najczęściej pojawiają się dziwaczne kategorie, a lista nominowanych pozbawiona jest sensu, nie mówiąc już o dosyć powszechnym nagradzaniu za wszystko tylko nie jakość (ponownie kłania się Fallout 4 czy Rise of the Tomb Raider wyróżniony przez Amerykańską Gildię Scenarzystów, wyprzedając tym samym m.in. Wiedźmina 3). Gusta i preferencje to jedno, zdrowy rozsądek to drugie. Moim zdaniem to sami organizatorzy przyczyniają się do tego, że do tej pory nie doczekaliśmy się ani jednego plebiscytu, którego WYNIKI (a nie pokazywane przy okazji zwiastuny) interesowałyby graczy. Po prostu ciągle nikt nie pokazał, że można go traktować poważnie.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!