Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zagrać w jedną z najlepszych bijatyk na obecnej generacji konsol, czym prędzej zaopatrzcie się w Mortal Kombat XL.
Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zagrać w jedną z najlepszych bijatyk na obecnej generacji konsol, czym prędzej zaopatrzcie się w Mortal Kombat XL.
Ci z Was, którzy czekali na pełną edycję Mortal Kombat X, zawierającą wszelkie do tej pory wydane dodatki, mają teraz najlepszą okazję by zapoznać się z dziełem NetherRealm Studios kupując Mortal Kombat XL. Co jednak z tymi, którzy posiadają już podstawową wersję? Nie przejmujcie się, wystarczy, że dokupicie Kombat Pack 1 i 2, by cieszyć się nowymi zawodnikami i strojami. Nic ponadto Mortal Kombat XL nie oferuje. Nie znajdziemy tu nowych historii fabularnych, wież czy rzeczy do odblokowania w krypcie. Nie uświadczymy tu również żadnych zmian w systemie rozgrywki. To cały czas ta sama, satysfakcjonująca gra, która przez rok od premiery w ogóle się nie zestarzała i nadal potrafi świetnie bawić. Tylko czy w takim razie posiadając Mortal Kombat X warto zaopatrywać się w Kombat Packi? Moim zdaniem tak.
Przede wszystkim Kombat Packi oferują czterech „klasycznych” wojowników, których zabrakło w podstawowej wersji gry. Choć na dobrą sprawę mianem klasycznego wojownika można tu określić jedynie Bo’ Rai Cho, który w zależności od wybranego wariantu może unieszkodliwiać przeciwników swym pijackim stylem, za pomocą wirującego kija lub smoczym tchem, plując ogniem w stronę drugiego gracza. Pojawia się także Tremor, który co prawda już wcześniej miał gościnne występy w poprzednich odsłonach serii Mortal Kombat, ale dopiero teraz możemy nim pokierować grając na dużej konsoli. Zwłaszcza jego ataki powodujące wstrząsy ziemi powinny przypaść do gustu tym, którzy lubują się w zwalaniu swych przeciwników z nóg.Małym nieporozumieniem wśród „klasycznych” dodatkowych postaci jest dla mnie Tanya. Już wcześniej bowiem mogliśmy ją spotkać w trybie fabularnym Mortal Kombat X, dopiero jednak teraz pojawiła się jako grywalny charakter i powinna zrekompensować brak Jade. Osobiście z postaci kobiecych preferujących styl ninja, wolę Mileenę oraz Kitanę. Najbardziej cieszy mnie jednak dodanie Triborga, którego warianty odpowiadają trzem dobrym znajomym, których tak bardzo brakowało mi w podstawowej wersji Mortal Kombat X: Smoke’a, Sektora oraz Cyraxa. A nawet Cyber Sub Zero jako czwarty ukryty wariant. W jednej postaci mamy więc klasyczną czwórkę robotów, z własnym zestawem ciosów i kombosami.
Poza tymi dwoma stworami mamy możliwość zagrania nieco bardziej „ludzkimi” przedstawicielami horroru. Jason Voorhees z Piątku trzynastego świetnie radzi sobie maczetą, potrafi zniknąć we mgle, a także zmartwychwstać. Z kolei Leatherface z Teksańskiej masakry piłą mechaniczną jak nietrudno się domyślić, w grze wykorzystuje przede wszystkim swą piłę, ale równie skutecznie może dokonać masakry za pomocą młota.
Czy rok po premierze nadal warto zainteresować się Mortal Kombat X? Tak, kompletna edycja Mortal Kombat XL to najlepsza okazja, by nadrobić zaległości. Nowe postacie, kostiumy oraz optymalizacja kodu sieciowego, dzięki któremu w sieciowych potyczkach nie natrafiłem na żadne problemy, to być może dla posiadaczy Mortal Kombat X zbyt mało, ale do diaska – to póki co w dalszym ciągu najlepsza bijatyka na konsolach obecnej generacji.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!