Macie ochotę poczuć jak ciarki wpełzają Wam po plecach pod koszulką? Jeżeli tak, to nie możecie przegapić tych tytułów.
Macie ochotę poczuć jak ciarki wpełzają Wam po plecach pod koszulką? Jeżeli tak, to nie możecie przegapić tych tytułów.
Dobrze pamiętam Alana Wake'a - to jedna z produkcji dla których swego czasu zainwestowałem w Xboksa 360. Gra stworzona przez Remedy Entertainment, dewelopera odpowiedzialnego wcześniej za świetną serię Max Payne, zachęcała innowacyjną strukturą, ciekawym klimatem i świetną jak na możliwości konsol siódmej generacji grafiką. Alan Wake to nic innego jak thriller psychologiczny, zaprezentowany w formie epizodycznej. Poszczególne odcinki dawkowały napięcie, miały swoją własną strukturę, ale również jako całość produkcja ta oferowała spójną, interesującą historię. Dzisiaj taka formuła nie budzi specjalnego zdumienia, ale w 2010 roku było to posunięcie przełomowe. Oryginalny Alan Wake to pełen sezon, a kolejne dwa DLC: The Signal i The Writer, były kontynuacją historii, które dostarczyły nam więcej tego samego, chociaż obyło się przez przełomowych zwrotów akcji (wciąż czekamy na sequel!). Jakiś czas później na Xbox Live Arcade pojawił się spin-off - Alan Wake's American Nightmare, który w gruncie rzeczy bardzo przypomina oryginał (widok z perspektywy trzeciej osoby, narracja odcinkowa).
Jako hurtowy pochłaniacz popkultury musiałem docenić nawiązania i wyrazy szacunku, jakimie deweloperzy gęsto składali różnym ikonom popkultury. Nawet nieco mniej uważny obserwator bez problemu szybko orientował się, że Bright Falls na terenie którego ma miejsce większość wydarzeń to w gruncie rzeczy miasteczko Twin Peaks z serialu o tym samym tytule. Główny wątek w sposób oczywisty był inspirowany twórczością Stephena Kinga, podobnie zresztą jak sceny czy całe poziomy (najbardziej oczywiste skojarzenia wiążą się ze słynnym Lśnieniem).
Alan Wake po prostu i "aż", dziesięciogodzinny, nowoczesny interaktywny thriller. Jeden z pierwszych, ale także jeden z najlepszych w swoim gatunku. W zgrabny sposób łączy elementy zręcznościowe z eksploracją. Wątek fabularny jest świetnie poprowadzony. Nie brakuje oryginalnych elementów gameplay'u. Produkcja Remedy Studios to także jedna z pierwszych gier, które śmiało można zakwalifikować jako udane hybrydy świata telewizji i gier wideo. Sukces artystyczny tej produkcji w pewien sposób przetarł szlaki takim grom jak The Walking Dead czy Life is Strange.
Jednocześnie ciężko nie odnieść wrażenia, że to jedna z najbardziej niedocenionych gier, jeżeli chodzi o wyniki sprzedaży. Dziś, pięć lat po premierze, całej serii udało się znaleźć w rękach 4,5 miliona nabywców. To relatywnie niewiele, zwłaszcza jak na grę z kategorii AAA (nie mówiąc o tym, że do tego wyniku wlicza się Alan Wake's American Nightmare - siłą rzeczy sprzedawany nieco taniej). Niemniej, krążą plotki, jakoby przygody niesfornego pisarza miały doczekać się kontynuacji. Jakby tego było mało, obydwie gry wraz z dodatkami znalazły się w jednym wydaniu w serii Extra Klasyka. Czy może być lepszy moment, żeby nadrobić tę zaległość?
Dziś nie ulega wątpliwości, że polskie gry są świetne. Nie zawsze jednak tak było. Nawet młodsi gracze mogą jeszcze pamiętać czasy, kiedy nie było Wiedźmina, nie było Dying Light, nie było Sniper: Ghost Warrior, nie było Lords of the Fallen, This War of Mine, ani wielu innych utytułowanych polskich produkcji. W tych dzikich czasach pojawienie się Painkillera było niespodziewanym, cudownym prezentem. Gromem z jasnego nieba.
Gra stworzona przez polskie wtedy jeszcze (w sensie kapitałowym) People Can Fly z Adrianem Chmielarzem na czele zachwycała w Polsce i zagranicą. Rozgrywka była już wtedy niesamowicie oldschoolowa, a o grze rzadko mówiono inaczej niż o duchowym następcy serii Quake. W trybie dla jednego gracza wcielaliśmy się w Daniela Garnera, który zostawał wojownikiem Niebios, a za zadanie miał rzecz jasna eksterminację sił piekielnych. Do tego dochodziła opowiastka o zmarłej żonie, intrygach wśród czarcich lordów i tak dalej, ale kto by się tym przejmował? Najważniejsza była rozwałka.
O ile dobrze pamiętam, to przez dłuższy czas nie mogłem uwierzyć w to, że Painkiller jest polską grą. Zabawa była zbyt przednia, grafika była zbyt ładna, efekty fizyczne w tamtych czasach robiły ogromne wrażenie (ten Havoc 2.0!). Kampania była klimatyczna, długa i satysfakcjonująca, a szczególnie w pamięć zapadały walki z ogromnymi bossami - dopiero walki z olbrzymami z Shadow of the Colossus, które pojawiło się parę lat później przyćmiły w mojej pamięci te potyczki.
To jednak nic w porównaniu z trybem dla wielu graczy, który potrafił przyciągnąć na dobrych kilkadziesiąt godzin. Deweloperzy z People Can Fly nie próbowali na nowo odkrywać Ameryki. Za tryby gry wystarczyły klasyczny Deathmatch i Capture the Flag. To, plus szybkie tempo, fajne giwery i świetny klimat skradły serca graczy nieco już zmęczonych popularnym wtedy pociągiem ku realizmowi.
Wyobraźcie sobie cóż to była za odmiana. Jednego dnia na łamach czasopism branżowych czytamy dywagacje na temat przyszłości grafiki w grach wideo i prezentacji fabuły w filmowym stylu. Dopiero co wyszedł przecież Far Cry, który sprawiał, że niedowiarkowie przecierali oczy ze zdumienia, a optymiści branżowi wieścili nadejście ery fotorealizmu. Parę tygodni później na rynku pojawia się natomiast Painkiller, który też wygląda świetnie, ale idzie w zupełnie innym kierunku. To powrót do korzeni z najnowszą technologią pod pachą i metalem grającym w głośnikach. To szaleństwo, ale jakie piękne!
Painkiller stał się tak popularny w pewnych kręgach, że doczekał się wydanego w 2004 dodatku (Painkiller: Battle out of Hell), a także kolejnych czterech samodzielnych rozszerzeń, stworzonych przez różne studia, już po sprzedaży praw do marki: Painkiller: Overdose (2007), Painkiller: Resurrection (2009), Painkiller: Redemtion (2011) i Painkiller: Recurring Evil (2012). Wszystkie te dodatki, wraz z podstawową, odświeżoną wersją gry (opatrzoną podtytułem Hell & Damnation) są dostępne w ramach Kolekcji Painkiller, która trafiła właśnie do Extra Klasyki. Oldschool i hardkor.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!