Nathan Drake w nowej odsłonie.
Nathan Drake w nowej odsłonie.
Uncharted: Fortune Hunter to gra promująca grę. Nie spodziewajcie się zatem porywów serca, jak w przypadku czwartej i ostatniej odsłony pełnoprawnej serii. Tutaj mamy raczej do czynienia z kolejnym pomysłem na miarę Hitman GO czy Lara Croft GO. Innymi słowy - wziąć dużą i znaną serię, następnie wydrzeć z niej resztki fabuły i stworzyć z tego grę logiczną. Podobnie jak w przypadku dwóch wymienionych wcześniej pozycji i tutaj mamy do czynienia z bohaterem, którym kierujemy na niewielkich rozmiarów planszy. Rozgrywka rozpoczyna się, kiedy poruszamy protagonistą. Jak można się domyślić, jest nim Nathan Drake, choć z facjaty niespecjalnie podobny do siebie. Bardziej przypomina swoją napakowaną karykaturę. W przebywaniu kolejnych poziomów Drake'owi pomaga znany z serii Uncharted Sully. Nie spotykamy go jednak na planszach - stanowi on swego rodzaju pomoc w różnych wypadkach i początkowo pełni rolę samouczka. Od czasu do czasu rzuci też niewybrednym komentarzem, jednak nie ma tu żadnej ukrytej, łapiącej za serce historii. Ot, są po prostu Drake, Sully i skarb, który trzeba zdobyć.
Celem na każdym poziomie jest przebycie z początku planszy do punktu oznaczonego literą X i zdobycie skarbu kryjącego się pod nią. Należy także uważać na wszędobylskie pułapki, które raz-dwa wyeliminują naszego bohatera, jeśli ten postawi nogę nie tam, gdzie powinien. Możemy poruszać Nathanem do przodu, do tyłu i prawą lub lewą stronę. Ważnym jest, by podczas wskazywania ścieżki bohaterowi nie oderwać palca od planszy. Każdy ruch jest tutaj bowiem na wagę złota, ale o tym później. Po drodze Drake musi nie tylko omijać pułapki, ale również wchodzić w interakcje z różnymi elementami, by nie zginąć, odkryć skarb i przy okazji zdobyć kilka złotych monet do kolekcji. Plansze są ciekawe, a same zagadki wymagają nieco główkowania, więc widać, że twórcy gry nie chcieli stworzyć jedynie reklamy promującej Kres złodzieja, ale włożyli nieco pracy w sam pomysł i wykonanie.
Rozgrywka jest wciągająca i wymagająca. Można nawet powiedzieć, że już po kilku poziomach gra przestaje się z nami pieścić i dostarcza solidnej porcji łamigłówek przegrzewających w niektórych momentach ociężałe zwoje. Wielkim plusem jest to, że można tutaj wracać na ukończony już poziom i próbować ponownie, a gra w żaden sposób nie każe nas za kolejne podejścia. Podczas przechodzenia przez poziomy jesteśmy nagradzani nie tylko skarbem, który zdobywamy na końcu, ale również bonusami. Te otrzymujemy wykonując mniej lub tyle samo ruchów, ile nakazuje gra. Jeśli zmieścimy się w wyznaczonej liczbie - zostajemy dodatkowo nagradzani kluczami. To bardzo miła opcja, choć często niezwykle trudna do wykonania. Ważnym jest jednak, że każdy może rozgrywać poziomy swoim tempem. Jeśli mamy ochotę posiedzieć pogłówkować przy poziomie, by zmieścić się w wyznaczonych ruchach - proszę bardzo, jak mawiał Puchatek: „Myśl, myśl, myśl”. Jeżeli wolimy przejść dany etap metodą prób i błędów - również nic nie stoi tutaj na przeszkodzie. Każdy użytkownik może ustawić sobie rozgrywkę pod własne możliwości.
Zapewne przez głowę przechodzi Wam myśl - jeśli gram w Uncharted 4: Kres złodzieja, to czy Fortune Hunter zagwarantuje mi bonusy? Odpowiedź brzmi - jak najbardziej. Oczywiście, zdobędziemy je w ramach postępu rozgrywki. Kluczowe tutaj są... klucze, otrzymywane w ramach nagrody za ruchy na planszy. Otwierają one ekstra skrzynki, w których znajdziemy skórki dla bohatera w „czwórce”. To miłe bonusy, szczególnie, że otrzymujemy je po prostu grając, bez konieczności wyciągania portfela.
Z racji tego, że Uncharted: Fortune Hunter pełni rolę darmowej reklamy dla „większego brata”, nie musimy się tutaj zbytnio przejmować mikrotransakcjami. Znajdziemy tutaj, oczywiście, opcjonalne dodatki, które przyspieszą nam rozgrywkę czy odblokują kolejne etapy w grze, jednak nie blokują one rozgrywki i stanowią jedynie dopełnienie dla niecierpliwych. Najważniejszą walutą są tutaj złote monety umożliwiające właśnie przyspieszenie czasu. Głównie możemy wydawać je na otwieranie skrzyń, gdyż pomiędzy jednym otwarciem, a następnym musi minąć kilkadziesiąt minut. Jeśli korci nas, by sprawdzić, co kryje się w kolejnej skrzynce, możemy skorzystać ze zdobytego złota. Możemy także zainwestować w zmianę wdzianka Drake'a w grze.
Uncharted: Fortune Hunter ma również bardzo ładną oprawę graficzną. Oczywiście, nie powala ona na kolana jak w przypadku Kresu złodzieja, który to, muszę przyznać wygląda obłędnie, jednak jak na możliwości gier mobilnych twórcy wykonali całkiem dobrą robotę. Dźwięki w grze uzupełniają tutaj rozgrywkę i nie można im niczego zarzucić. Na brawa zasługuje też polska wersja językowa.
Uncharted: Fortune Hunter to ciekawa gra logiczna. Owszem, czuć tutaj nieco zasady „kopiuj-wklej” po grach od Square Enix z GO w tytułach, nie mniej jednak to wciąż wciągająca i dobra gra logiczna, którą warto wypróbować, a nawet się w niej zagłębić na dłuższy czas, by rozgrzać nieco zastygłe szare komórki.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!