Techland przeniósł Dead Island na silnik z Dying Light. Efekt? Jeden z najlepszych remasterów w historii.
Techland przeniósł Dead Island na silnik z Dying Light. Efekt? Jeden z najlepszych remasterów w historii.
Nie tak dawno spotkałem się z ciekawą opinią na temat zasadności wydawania odświeżonych wersji gier na konsole Xbox One i PlayStation 4, które pierwotnie ukazały się na platformach minionej generacji. Dowiedziałem się, że remastery powstają dlatego, że wielu posiadaczy wspomnianych urządzeń nie dysponuje żadną inną platformą sprzętową. Jest w tym sens i logika, ale niektórzy i tak będą traktować remastery jak skok na kasę. W przypadku Dead Island: Definitive Collection nie ma o tym mowy, bo nowym wydaniem gier akcji studia Techland powinni zainteresować się również ci, którzy w 2011 roku, a potem dwa lata później, starali się przetrwać w świecie opanowanym przez nieumarłe stwory.
Cechą charakterystyczną większości remasterów jest to, że nie wprowadzają one żadnych modyfikacji w zakresie fabuły czy mechaniki rozgrywki, a skupiają się "wyłącznie" na usprawnieniu oprawy wizualnej i płynności animacji. Od reguły zawsze są wyjątki - Dark Souls II: Scholar of the First Sin czy Hard Reset Redux, poza lepszą grafiką, oferują inne rozmieszczenie przeciwników w poszczególnych lokacjach. W przypadku zestawu Dead Island: Definitive Collection, który zawiera przede wszystkim Dead Island i Dead Island: Riptide jedyną zmianą jest udoskonalony interfejs.
Rozczarowaniem dla wielu graczy może być fakt, że Dead Island: Definitive Collection nie działa w 60 klatkach na sekundę. Producent ograniczył się do 30 FPS, co w przypadku takich gier, jak Dead Island okazuje się niezbyt dobrym pomysłem. Rozgrywka nastawiona jest na dynamiczną walkę z przeciwnikami - podczas starć z kilkoma wrogami jednocześnie można odczuć, że zabawa byłaby znacznie bardziej komfortowa w 60 klatkach na sekundę. Tak samo przedstawia się sytuacja, kiedy zamiast stawić czoła zombie, próbujemy przed nimi uciec. Wtedy sporadycznie dochodzi do spadku płynności animacji poniżej 30 FPS, co nie powinno mieć miejsca.
Wydawać by się mogło, że Dead Island Retro Revenge zostało dodane do recenzowanego pakietu "na siłę" i nie zapewni graczom żadnej frajdy, ale nic bardziej mylnego - nie jest to może hit z najwyższej półki, ale warto poświęć grze jedno, może dwa popołudnia, by odblokować kolejne poziomy, bić rekordy i zdobywać osiągnięcia. Trzeba mieć jednak na uwadze fakt, że nie jest to propozycja dla każdego. Gra charakteryzuje się wysokim poziomem trudności (mamy tylko trzy życia - po ich utracie rozpoczynamy poziom od nowa) i nie wybacza najmniejszych błędów.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!