Pomimo późnej pory, konferencja giganta z Japonii dostarczyła niemałych emocji.
Pomimo późnej pory, konferencja giganta z Japonii dostarczyła niemałych emocji.
Sądziłem, że saga God of War powinna była się skończyć na trzeciej części. Jeszcze Ghost of Sparta był całkiem przyjemną grą, ale mdłe Ascension przekonywało, że Kratos naprawdę powinien odejść na emeryturę. Wczorajsza prezentacja udowodniła, że być może ten wiecznie wściekły heros ma coś jeszcze do pokazania.
Przede wszystkim cieszy zmiana systemu walki. Intuicyjna i efektowna walka w poprzednich grach dostarczała dużo radości, ale bądźmy szczerzy, po pewnym czasie kombinacja “kwadrat, kwadrat, trójkąt” zaczyna nużyć. Zamiana Ostrzy Chaosu na topór powinno odświeżyć zabawę.
Z nadzieją patrzę również na fabułę. Wcześniej Kratos był bohaterem raczej jednowymiarowym, jego wieczny gniew i czasami bezsensowna przemoc potrafiły męczyć. Wygląda na to, że teraz nasz bohater próbuje zerwać z przeszłością, skupić się na wychowaniu syna. W zaprezentowanych dziesięciu minutach rozgrywki zawarty jest spory ładunek emocjonalny, i nie mogę się doczekać, by poznać dalsze losy.
Jeszcze więcej emocji wzbudziła we mnie prezentacja Death Stranding od Hideo Kojimy. Nie pokazano nic więcej niż krótki, zagadkowy zwiastun, ale to wystarczyło, żeby wzbudzić moją ciekawość. Co to będzie? Filmik sugerował, że w świecie gry mieliśmy do czynienia z katastrofą naturalną - plaża, na której budzi się bohater wyściełana jest zwierzęcymi ciałami, a czarna maź przywodzi na myśl ropę naftową. Do tego dziecko połączone kablem z głównym bohaterem, niezidentyfikowane istoty majaczące na horyzoncie… Dużo zagadek, dużo miejsca na spekulacje. Kojima wie, jak wzbudzić zainteresowanie.
Również materiał prezentujący Bound od studia Plastic był szalenie enigmatyczny. Niewiele (prawie nic) nie mówił o samej rozgrywce, za to świetnie działał na wyobraźnię fantastycznymi widokami, minimalną muzyką i finezyjnymi ruchami bohaterki. Premiera już 16 sierpnia, wygląda, że może szykować się kolejny tytuł, który zaciera granicę między grami a sztuką.
Spore nadzieje wzbudza również Spider-Man od Insomniac Studios. Wygląda na to, że w końcu pojawi się gra o człowieku-pająku z prawdziwego zdarzenia. The Amazing Spider-Man z poprzedniej generacji konsol nie był grą zupełnie złą, ale tak naprawdę jedynie pobudzał apetyt na porządną produkcję o pajęczaku. Nie zawiedźcie mnie.
Ucieszył mnie też rozbudowany gameplay z Horizon: Zero Dawn. Fantastyczne kreatury, zupełnie nowy, nieodkryty świat, przepiękne widoki, potencjalnie oryginalna rozgrywka. Jedyne, co mnie zaniepokoiło to fakt, że liny wystrzeliwane przez główną bohaterkę zdawały się działać niezgodnie z prawami fizyki. Jeśli takie niedoskonałości wkradły się w tak ważną prezentację, boję się, że w pełnej wersji pojawią się kolejne skazy.
Ciekawie wypadło VR w wykonaniu Sony. Podczas gdy propozycje Ubisoftu były dosyć biedne, tak Japończycy poszli na całość. Pojawił się zarówno Call of Duty: Infinite Warfare (ta odsłona ma szansę ponownie zdobyć serca graczy), Star Wars: Battlefront, w którym możemy zasiąść za sterami X-Winga, a na deser Batman Arkham VR od samego Rocksteady. Jeśli są szczepionki na hype, to teraz przydałaby mi się taka.
Jednego wieczoru obejrzałem najlepszą i najgorszą konferencję całego E3. Tą najgorszą był Ubisoft, który próbował na siłę być widowiskowy, starał się gracza omamić gracza wartką akcją i strzelaninami na prerenderowanych trailerach. Takie podejście to ślepa uliczka: podczas gdy to działało pod koniec poprzedniej dekady, kiedy tryumfy święcił Modern Warfare, teraz gracze uodpornili się na takie zagrywki. Obecnie potrzeba czegoś więcej: Sony przede wszystkim oferowało nowe doświadczenia, możliwość zwiedzenia jeszcze niepoznanych światów, pobudzało wyobraźnię enigamycznymi zapowiedziami Bound i Death Stranding. Być może kończy się era, w której gry próbują naśladować filmowe blockbustery. I bardzo dobrze.
Naprawdę wydawało mi się, że w tym roku Microsoft ma szanse "wygrać E3" (wsadzając oczywiście ten utarty zwrot w duuuuży cudzysłów) - jego konferencja przebiegała w zasadzie od jednego zaskoczenia do drugiego. Najważniejsze gry także na PC, świetne gameplaye, nawet ten Battlefield 1 na Xboksa One nieco wcześniej... Konferencję oceniam zdecydowanie na plus. Nikt nie byłby jednak w stanie dotrzymać kroku Sony. Już pierwszy pokaz, gdy nagle ni z gruchy ni z pietruchy okazuje się, że od kilku minut oglądamy film z nowego God of Wara, pokazał, kto tutaj rządzi. A dalej Japończycy wcale nie zwalniali tempa. Days Gone - wow, ta gra to naprawdę spora obietnica; Detroit - szukałem szczęki; Resident Evil 7 - wreszcie nadzieje na horror z prawdziwego zdarzenia. Gdy na scenie pojawił się Hideo Kojima sam miałem ochotę wstać i zacząć bić brawo. Absolutna miazga.
Nawet VR, który na poprzednich konferencjach zanudzał na śmierć, tu okazał się ekscytujący. Batman od Rocksteady? Star Wars: Battlefront? Resi 7? Przecież to jest aż niesprawiedliwe względem pozostałych. Teraz pomyślcie sobie, jak przy tym wypadają latające ptaki od Ubisoftu... No właśnie. Nawet jeżeli mianowanie Sony zwycięzcą targów już po pierwszej prezentacji było przedwczesne, to wcale nie było niesłuszne. To był po prostu nokaut, a najlepiej świadczy o tym fakt, że mimo ogromnego zmęczenia i pory, która z bardzo późnej przeradzała się w bardzo wczesną, z wielką konsternacją przyjąłem fakt, że to już koniec pokazu - w tak błyskawicznym tempie mi zleciał.
Tak, kilka gier zrobiło wrażenie na mnie, ale zachwycać się nie będę, troszkę dla równowagi. Nowy God of War, przynajmniej pod względem systemu walki, nijak przypomina poprzednie części. W ogóle nie czułem klimatu tej genialnej serii i wygląd głównego bohatera niewiele zmienia. Zauważyłem zresztą, że Sony ma ostatnio jakąś manię na punkcie łąk, lasów i gór. W bliźniaczo podobnym środowisku rozgrywa się akcja nowego God of War, Horizon: Zero Dawn, Days Gone, Wild (którego na konferencji zabrakło), a i troszeczkę The Last of Us. Sony, troszkę więcej kreatywności.
Detroid z kolei wygląda pięknie, zaintrygowało mnie Days Gone, Horizon: Zero Dawn, Spider-Man czy Death Stranding. Niemalże w każdej sytuacji mam jednak ogromne obawy. Weźmy Horizon: Zero Dawn. Wszystko super, ale Sony pokazało kolejny gameplay, w którym ciągle dzieje się to samo. Death Stranding? Przepraszam, kiedy Sony nawiązało współpracę z Kojimą? Pół roku temu, może kilka miesięcy wcześniej. Nie bądźmy naiwni, ta gra jeszcze długo nie zostanie wydana. Widząc z kolei Detroid przypomina mi się rekordowo dziurawa historia w Heavy Rain czy piekielnie nudne Beyond: Dwie Dusze. Za Days Gone odpowiada z kolei ekipa Bend, a to też teoretycznie nie jest gwarancja najwyższej jakości. Dla tego studia jest to pierwszy projekt AAA.
Moje obawy nie wynikają z tego, że jestem fanboyem Microsoftu czy Nintendo. Do mojego telewizora podłączone jest PlayStation 4, a więc w zaprezentowane na konferencji gry będę mógł zagrać. Problem w tym, że zbyt wiele razy dałem się przejechać na obietnicach Sony. Cofnijmy się o rok. Gdzie teraz są największe hity ostatniej prezentacji jak Shenmue 3 czy odświeżone Final Fantasy VII? A poprzednie lata? Gdzie podziały się Bioshock i Resident Evil na Vite, Rime czy Agent? Czy ktoś raczył nas poinformować, że te projekty są skasowane? Mam też w pamięci całą obecną generację i liczne niewypały jak The Order: 1886, Driveclub, Knack czy Killzone: Shadow Fall. Mimo kilku świetnych gier w ostatnim czasie porażek było jednak więcej. Sony potrafi moim zdaniem świetnie prezentować swoje gry, ale z jakością bywa różnie. Stąd mój pesymizm.
Aby jednak nikt nie zarzucił mi, że przesadzam pochwalę kilka gier. Spider-Man prezentuje się ciekawie. Ekipa Insomniac ma wszystko, aby zrobić świetną produkcję. Nie takiego powrótu Crasha się spodziewałem, ale dażę ogromnym sentymentem te gry i pewnie chętnie zagram w nie w nowoczesnej oprawie. Najlepsze wrażenie zrobiły za to gry multiplatformowe. Nowy Resident Evil okazał się ogromnym zaskoczeniem. Chyba nikt nie spodziewał się kolejnej odsłony, nie mówiąc już o modelu rozgrywki. Gameplay z Call of Duty: Infinite Warfare pokazał za to, że Activision może wyszedł słaby trailer, ale ich najnowszy shooter wcale nie musi dostać batów od Battlefield One i Titanfall 2.
Na koniec ciekawe spostrzeżenie. Czy Sony zabrakło odwagi, aby pokazać PlayStation 4 Neo? Premiera takiego sprzętu to wielkie wydarzenie, pominięcie go na konferencji na E3 wydaje się kompletnie niezrozumiałe. Czyżby była to odpowiedź na panujące wśród graczy nastroje? Z każdą kolejną porcją informacji na temat Neo na Sony spadała coraz większa fala krytyki. Na konferencji nie pojawiło się również Gran Turismo Sport, które ostatnio również mocno oberwało od fanów. Najbardziej zaskakujący był chyba jednak brak indyków, które od dawna (zbyt) często goszczą u Sony.
Konferencja wydaje mi się skrojona tak, aby zrobić jak najlepsze wrażenie. Czy jest w tym coś złego? Nie, piszę o tym głównie dlatego, aby nie popadać w hurraoptymizm. Nie ukrywam, że kilka rzeczy mi się podobało (nawet bardzo), ale moim zdaniem Sony zbyt wiele razy nawaliło, aby wierzyć we wszystko co zobaczę na ich konferencji. Prawdopodobnie jest to jedna z najbardziej sceptycznych opinii po tej prezentacji, ale Sony samo sobie na to zasłużyło. Mimo wszystko z całego E3 2016 najbardziej podobały mi się konferencje Microsoftu i właśnie producenta PlayStation.