Zanim fani Star Wars sięgną po gry z tego uniwersum zapowiedziane przez EA, powinni przyjrzeć się nowej propozycji TT Games. Niby nic nowego, ale...
Zanim fani Star Wars sięgną po gry z tego uniwersum zapowiedziane przez EA, powinni przyjrzeć się nowej propozycji TT Games. Niby nic nowego, ale...
Dawno, dawno temu (w 2005 roku), w nieodległej galaktyce Brytyjczycy z Traveller's Tales dostarczyli pierwszą grę wykorzystującą duńskie klocki i znaną filmową licencję. Lego Star Wars: The Video Game przetarło szlak dla ponad dwudziestu gier bazujących na podobnym pomyśle, i choć przez ostatnie 11 lat (sic!) można było wielokrotnie odczuć zmęczenie materiału, to jednak kolejne produkcje z „Lego” w tytule cały czas znajdują grono odbiorców. Zasiadając do najnowszej części, nawiązującej do siódmego epizodu „Gwiezdnych wojen”, miałem w pamięci kilka słabszych odsłon, z którymi zetknąłem się w ostatnich latach. Na szczęście Lego Star Wars: The Force Awakens okazało się być prawdziwym zaskoczeniem i miłą odmianą od produkowanych taśmowo Lego-gier bez wyrazu.
Lego Star Wars: The Force Awakens zabiera nas w świat Przebudzenia mocy, by w charakterystyczny dla gier z tej serii sposób opowiedzieć wydarzenia znane z filmu. A także rozwinąć niektóre wątki i pokazać sceny, o których w oryginale była mowa jedynie przez chwilę. Pomijając prolog, który przedstawia bitwę o Endor i zniszczenie drugiej Gwiazdy śmierci, główna oś fabularna jest wierna scenariuszowi filmu, a zarazem twórcy zadbali, by żaden fan nie mógł narzekać na brak nowych atrakcji. Lego Star Wars: The Force Awakens stanowi świetny, choć oczywiście niekanoniczny pomost między szóstym i siódmym epizodem, który pokazuje między innymi, za co admirał Ackbar powinien być wdzięczny Poe Dameronowi, w jaki sposób Han Solo i Chewbacca pojmali śmiertelnie groźne Rathtary itp. Twórcy mieli wolną rękę przy tworzeniu takich uzupełniających epizodów i stanowią one prawdziwą gratkę dla fanów uniwersum. Trzeba jedynie pamiętać, że są to dodatkowe etapy, odblokowywane po zebraniu odpowiedniej liczby złotych klocków. Jeżeli po obejrzeniu materiałów dodatkowych na Blu-Ray Przebudzenia mocy czuliście niedosyt, to pamiętajcie, że Lego Star Wars: The Force Awakens dostarcza solidną dawkę nowej treści.
Oczywiście trzeba przy tym brać poprawkę na humorystyczny charakter całej produkcji. Gry Lego na licencji filmów/komiksów od zawsze podchodziły do oryginału z dużym dystansem, ukazując znane realia w krzywym zwierciadle. Nie inaczej jest w przypadku Lego Star Wars: The Force Awakens, które drwi sobie z Kylo Rena, każe nam walczyć z roznegliżowanymi szturmowcami (w końcu pogoda na Jakku skłania do zażywania kąpieli słonecznych) i serwuje masę dowcipów, których nie uświadczymy w filmie. Jak chociażby komiczną wersję śmierci Dartha Vadera. Co najważniejsze, bohaterowie gry przemawiają głosami aktorów znanych z oryginału i nie jest tak, jak w przypadku Lego Marvel's Avengers, gdzie kwestie mówione zostały żywcem wycięte z poszczególnych filmów. Co brzmiało miejscami fatalnie. W Lego Star Wars: The Force Awakens możemy usłyszeć zupełnie nowe teksty nagrane przez Harrisona Forda, Daisy Ridley czy Johna Boyegę. Kolejny plus i prawdziwa gratka dla fanów.
Osoby niewładające mową Szekspira mogą wysłuchać polskiego dubbingu, który niestety pozostawia wiele do życzenia. Miałem okazję oglądać wszystkie filmy z serii „Lego Star Wars” wydane na polskim rynku i z przykrością stwierdzam, że lokalizacja gry wypada na ich tle bardzo słabo. Dobór aktorów jest miejscami fatalny, zarówno pod względem dopasowania głosu do postaci (chociażby Han Solo) jak i zaangażowania w odgrywaną rolę. Niestety znaczna część dialogów brzmi jak klepanie tekstu z kartki bez emocji. Szkoda, aczkolwiek polski dubbing to zawsze duży plus dla młodych odbiorców. Pod względem rozgrywki Lego Star Wars: The Force Awakens nie wyważa drzwi otwartych na oścież – to w dalszym ciągu lekka zręcznościówka z prostymi zagadkami. Mieszanka platformówki i strzelanki z ukłonem w stronę kooperacji. Sekwencje chodzone przeplatają się tu z etapami, w których zasiadamy za sterami rozmaitych pojazdów. Już w prologu przyjdzie nam wskoczyć do AT-ST i X-Winga, a im dalej w kosmos, tym więcej maszyn do sprawdzenia. Żeby tylko wspomnieć o „najszybszej kupie złomu w galaktyce”, którą Finn, Rey i BB-8 znajdują na Jakku.
Jeżeli chodzi o zagadki, to większość z nich bazuje na konieczności rozwalenia/zbudowania jakiejś konstrukcji, pociągnięcia za wajchę, otwarcia drzwi itp. Każdy, kto grał w jakąkolwiek Lego-grę na przestrzeni ostatnich 11 lat, z pewnością rozpozna znany schemat.
Nie oznacza to na szczęście, że od czasu pierwszego Lego Star Wars nic się w tym gatunku nie zmieniło. Jedną z nowości zaprezentowanych w Lego Star Wars: The Force Awakens jest chociażby możliwość (a czasem konieczność) budowania kilku konstrukcji z jednej sterty klocków. Podchodząc do oznaczonego miejsca wciskamy przycisk, a następnie wybieramy gałką, gdzie chcemy postawić nową budowlę. Może to być działko potrzebne do rozwalenia jakiejś bariery, drabina, po której wespniemy się na platformę czy inna trampolina. Czasami wystarczy zbudować tylko jedno takie urządzenie, by pójść dalej, jednak zawsze warto próbować wszystkich możliwości – dzięki temu można odkryć nowe ścieżki i dotrzeć do bonusowych klocków, postaci itp.
A tych jest oczywiście cała masa. Każdy etap zawiera mnóstwo bonusów do zebrania, które mogą po prostu uzupełnić procentowe ukończenie danego poziomu, a czasami są bardzo pożytecznym narzędziem. Jak chociażby wspomniane wcześniej złote klocki, czyli swoiste klucze otwierające dodatkowe etapy. Tradycyjnie możemy również polować na nowe legoludki. Liczba postaci oscyluje w granicach 200 i chociaż gra bazuje na najnowszym epizodzie, to na liście płac nie zabraknie Dartha Vadera, Palpatine'a czy młodszych wersji bohaterów z pierwszej trylogii. Serce wielu graczy z pewnością skradnie BB-8, który stanowi fajną alternatywę dla R2D2 i innych droidów hakujących terminale. Mały przyjaciel Damerona jest szybki, zwinny i mimo niepozornego wyglądu potrafi nieźle przywalić.
Innym nowym mechanizmem w Lego Star Wars: The Force Awakens jest system osłon wprowadzony w sekwencjach strzelankowych. Jak na produkcję z logiem „Gwiezdnych wojen” przystało, bohaterowie często i gęsto sięgają po swoje blastery. Czasami klasycznie, w otwartej przestrzeni jak w innych grach z tej serii, a czasami w specjalnie przygotowanych fragmentach, gdy ludek chowa się za osłoną, a kamera zmienia perspektywę, by ukazać akcję z bliska. Lego-gra udająca Gears of War czy inne Uncharted nie brzmi może zbyt dobrze, jednak w praktyce sprawdza się to znakomicie. Bardzo uproszczony system strzelania i chowania się za elementem otoczenia pasuje tutaj idealnie i stanowi ciekawe urozmaicenie. Podobnie jak możliwość postrzelania z potężnego działka w stronę nadlatujących myśliwców czy wieżyczki wroga.
Niestety Lego Star Wars: The Force Awakens ma też swoje za uszami. Poza wspomnianym dubbingiem średniej jakości nowa gra TT Games cierpi na mniej lub bardziej uciążliwe bugi i glitche. W niektórych fragmentach postacie blokują się na elementach otoczenia, co bywa irytujące, ale nie przeszkadza zbytnio w rozgrywce. O wiele gorzej, gdy natkniemy się na błąd uniemożliwiający pokonanie jakiejś przeszkody. Pamiętam, że już w prologu musiałem zbudować windę i uaktywnić ją droidem. Wszystko było ok do momentu, gdy Szturmowcy rozwalili moją konstrukcję, zanim wszyscy bohaterowie wjechali na górę. Pomyślałem, że wystarczy zbudować ją jeszcze raz, co też uczyniłem, ale ku mojemu zdziwieniu okazało się, że R2D2 nie może jej drugi raz włączyć. Po wielu nieudanych próbach dałem za wygraną i zacząłem poziom od nowa. Podobna sytuacja zdarzyła się również na Jakku, gdzie przez dobrych kilka minut kręciłem się w miejscu, w którym powinny leżeć klocki. Obyło się na szczęście bez restartu, gdyż sterta niezbędnych klocków pojawiła się po dobrych kilku minutach. Choć powinna tam leżeć cały czas.
Pomimo błędów, z którymi spotykałem się zresztą w poprzednich grach TT Games, Lego Star Wars: The Force Awakens błyskawicznie wskoczyło na podium najlepszych Lego-gier, w jakie miałem okazję zagrać. A było ich całkiem sporo. Twórcy zadbali, by nie była to po prostu adaptacja popularnego filmu, ale także sensowne rozwinięcie niektórych wątków, które ucieszą fanów tego uniwersum. Nowe mechanizmy i zróżnicowanie (mnóstwo bohaterów, umiejętności, pojazdów do sprawdzenia) sprawiają, że Lego Star Wars: The Force Awakens to bardzo dobra rozrywka zarówno dla miłośników serii jak i zupełnych amatorów. Kooperacja bawi jak zawsze, niezliczone gagi wywołują uśmiech na twarzy i jeśli przymkniemy oko na kilka potknięć, to kontakt z Lego Star Wars: The Force Awakens będzie gwarancją świetnej zabawy.