Gdy kilkanaście lat temu zgodnie obwieszczono śmierć cyberpunka jako gatunku literackiego, nikt chyba nie przypuszczał, że nawet jeśli snucie mrocznych wizji przyszłości zdominowanej przez megakorporacje, wszczepy i zbuntowane sztuczne inteligencje, przestało być modne dla autorów książek, to może stać się przepustką do popularności dla twórców gier. A od dobrych kilku lat widać właśnie, że ten niby martwy cyberpunk przeżywa rozkwit popularności właśnie w nowym, growym medium. Sięgają po niego i twórcy niezależni, i najbardziej znane studia na świecie dysponujące największymi budżetami. I, co ważne, gracze także kochają cyberpunka. Ale czy go dobrze znają?
Jeśli chcecie mienić się prawdziwymi fanami gatunku, powinniście znać przynajmniej połowę z niżej wymienionego cyberpunkowego kanonu. A najlepiej cały.
Książki
Czarne Oceany (2001) - Jacek Dukaj
Najwybitniejszy polski cyberpunk tak naprawdę nie jest klasycznym cyberpunkiem, ale twardą science-fiction, przebogatą i pełną wyzwań dla czytelnika, jak to zwykle u Dukaja zresztą bywa. Choć nie mamy tutaj do czynienia z przedstawicielem gatunku teoretycznie, to w praktyce wizja naszego najlepszego autora fantastyki tak bardzo przypomina cyberpunkową mroczną przyszłość, zwłaszcza w jej megakorporacyjnym ujęciu, że w zasadzie trudno Czarnym Oceanom odmówić miejsca na tej liście.
Neuromancer (1984) - William Gibson
Cyberpunkowy manifest. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się, o co chodzi w tym gatunku, i miałby zrobić to za pośrednictwem jednej, jedynej książki, to powinien sięgnąć właśnie po Neuromancera. Gibson, najważniejszy z ojców cyberpunka, ma na koncie wiele innych powieści i opowiadań, ale to Neuromancer stał się kultową ikoną i czymś w rodzaju cyberpunkowego wzorca z Sevres, do którego przymierzane są wszystkie dzieła aspirujące do zaliczenia się w poczet gatunku. Im bliżej im do Neuromancera, tym dla nich lepiej.
Modyfikowany węgiel (2002) - Richard Morgan
Tutaj, podobnie jak w przypadku Czarnych Oceanów, nie mamy do czynienia z klasyczną powieścią cyberpunkową, lecz nominalnie ze zwykłym science-fiction. Ale już od pierwszych stron Modyfikowany węgiel tchnie najczystszym, rafinowanym duchem opowieści o modyfikacjach ciała, wielkich korporacjach, intrygach, sztucznych inteligencjach i bezsilnym buncie. I ubiera to wszystko w tak doskonale pasujący do cyberpunka klimat detektywistycznego noir. Znakomity kawałek czytania.
Okablowani (1986) - Walter Jon Williams
Kolejny, po Neuromancerze, przedstawiciel klasycznego, literackiego cyberpunka z lat 80.. Wizja Williamsa niewiele odbiega od tej Gibsona, ale zmierza w nieco innym, bardziej agresywnym kierunku. Mamy tutaj wojnę z korporacjami, mamy zcyborgizowanych bohaterów, mamy świat chylący się ku upadkowi i brak nadziei na lepszą przyszłość. I styl ważniejszy od treści. Czyli wszystko, co powinien mieć dobry cyberpunk.
Zamieć (1999) - Neal Stephenson
Często mówi się, że Stephenson swoją Zamiecią zabił cyberpunka właśnie. Ale ta pełna czarnego humoru i znakomita powieść jest raczej żartem, bardzo udaną próbą przedstawienia cyberpunka w krzywym zwierciadle. Stephenson wziął wszystkie klasyczne elementy gatunku i w wyśmienity sposób je wyśmiał, co dla bądź co bądź poważnie traktującego się cyberpunka mogło być faktycznym ciosem. Widać jednak, że się pod nim podniósł. I nie zmienia to faktu, że jeśli chce się znać cyberpunka, to trzeba znać również Zamieć.
Filmy
Dredd (2012) - reż. Pete Travis
Sędzia Dredd już jako komiks może być zaliczany do gatunku, mimo tego, że miesza go ze swoją wizją postapokalipsy i fantastyki-naukowej. Ale jego druga ekranizacja to dosłownie ekstrakt cyberpunka, przede wszystkim od strony formy, jeśli nie treści. Cyberpunk zawsze stawiał styl i formę ponad opowieścią właśnie, i Pete Travis stworzył dokładnie taki film, na wskroś cyberpunkowy. Jeśli doda się do tego fantastycznego Karla Urbana jako Dredda, szaloną Lenę Headey jako Ma-Mę i ścieżkę Paula Leonarda Morgana, dostaniemy pozycję absolutnie obowiązkową.
Johnny Mnemonic (1995) - reż. Robert Longo
Johnny Mnemonic to nie jest kino z najwyżej półki, ale jako jedyna bezpośrednia adaptacja Williama Gibsona zasługuje sobie na miejsce w dowolnym zestawieniu najważniejszych filmów cyberpunkowych. Zaprezentowana w filmie wizja, wsparta pamiętnymi rolami Keanu Reevesa, Ice-T, Henry'ego Rollinsa i Takeshi Kitano to czysty cyberpunk właśnie, który, nawet jeśli jest trochę kiczowaty, i tak przemówi do serca każdego fana gatunku.
Łowca Androidów (1982) - reż. Ridley Scott
Jeden z najlepszych filmów w historii kina, luźno bazujący na powieści Czy androidy marzą o elektrycznych owcach Philipa K. Dicka, stworzył obraz cyberpunkowej, mrocznej przyszłości, zanim jeszcze William Gibson zdołał ją opisać w Neuromancerze. Wizjonerskie dzieło Ridley'a Scotta jest takim samym wzorcem z Sevres jak najbardziej znana powieść Gibsona, tyle że dla kina. Dziś, gdy ktoś ma na myśli cyberpunkowe miasto, to ma w głowie obraz metropolii dokładnie taki, jaki został przedstawiony w Łowcy Androidów. Nie wypada nie znać, zarówno z tego, jak i z wielu innych powodów.
RoboCop (1987) - reż. Paul Verhoeven
Pierwszy RoboCop może się wydawać charakterystycznym dla kina lat 80., niezbyt mądrym, filmem akcji, ale nie można nie docenić przedstawionej przez Verhoevena wizji mrocznej przyszłości, przeżartej przez przestępczość i ciemne sprawki korporacji, dodatkowo uwiarygodnionej i uczłowieczonej życiową rolą Petera Wellera. RoboCop to nie typowy cyberpunk, ale zawiera w sobie kilka najbardziej kluczowych dla gatunku elementów, które sprawiają, że jest pozycją obowiązkową dla każdego jego fana.
TRON (1982) - reż. Steven Lisberger
TRON trafił do kin w tym samym roku co Łowca Androidów i podobnie jak dzieło Ridley'a Scotta zdefiniował wizję cyberpunka jeszcze przed samym pełnym uformowaniem się gatunku literackiego. Łowca Androidów przestawił kanoniczny obraz miasta przyszłości, a TRON pokazał nam jak będzie wyglądała wirtualna cyberprzesteń. I przez następne trzy i pół dekady jej wizja wiązała się właśnie z świetlistymi wstęgami i wektorowymi krajobrazami z filmu Stevena Lisbergera.
Komiksy
Akira
Fan cyberpunka prawdopodobnie zdziwił się, że na liście filmów nie znalazło się kultowe anime Akira z 1988 roku, ale to tylko dlatego, że Akira właśnie to przede wszystkim znakomita, wizjonerska manga i jej miejsce jest jednak w kategorii komiksowej. Znani z tej mangi samuraje na motocyklach pędzący przez ulice NeoTokio, to taka sama ikona cyberpunka, jak haker wpięty do deku i przemierzający cyberprzestrzeń. Klasyczna pozycja dla gatunku, czy to w formie komiksowej, czy filmowej.
Blame!
Tsutomu Nihei narysował w tej dziesięcioczęściowej mandze najczystszego, czarno-białego cyberpunka. Mamy tutaj i mroczne miasto przyszłości, i samotnego buntownika, i cyberprzestrzeń, i cyborgi, i transhumanizm, i w zasadzie wszystko, co powinno być. Szukając klasycznego cyberpunka i znajdując Blame! na pewno się nie pomylimy.
Ghost in the Shell
Ghost in the Shell również zaczynał jako manga, nawet jeśli znany jest bardziej z filmowych adaptacji, zwłaszcza tej kultowej z 1995 roku. Cyberpunkowe tło łączy się tutaj z klasyczną opowieścią policyjną w tak sugestywny sposób, że Ghost in the Shell przerodził się z mangi w całą serię filmów a także kilka różnych gier i wyznaczył gatunkowe standardy oraz zainspirował wielu innych twórców. Trzeba znać, po prostu trzeba.
Status 7
Jeśli komuś wydaje się, że cyberpunkowy komiks to domena Japończyków bądź też rysowników zza oceanu, to Tobiasz Piątkowski i Robert Adler udowodnią mu, że się myli. Dwa tomy Status 7, Breakoff i Overload to osadzona w naszych realiach, w przyszłościowej Warszawie, typowa dla gatunku opowieść mieszająca cyberpunk z detektywistycznym noir. Twardzi gliniarze, piękne kobiety i ostra akcja, czyli rysunkowy cyberpunk po polsku.
Transmetropolitan
Tych sześćdziesiąt zeszytów autorstwa Warrena Ellisa i Dericka Robertsona, wydanych na przełomie wieków przez DC Comics, to również pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się fana cyberpunka, który szuka go w komiksie. Ta historia całkowicie nieobiektywnego i wcale nie dwuznacznie niemoralnego dziennikarza Spidera Johnsona, to jedna z najbardziej cyberpunkowych rzeczy, które można jednocześnie i czytać, i oglądać. Seks, narkotyki, rock & roll i mroczna przyszłość - Transmetropolitan niewątpliwie należy się miejsce w naszym kanonie.
Oczywiście, powyższa lista nie jest pełna. Zabrakło na niej wielu pozycji, głównie dlatego, że przyjęliśmy zasadę subiektywnego wymienienia pięciu według nas najważniejszych w ramach danego medium. Uważacie, że o czymś zapomnieliśmy? Coś pominęliśmy? To napiszcie w komentarzach co według was powinno jeszcze trafić do Kanonu Cyberpunka.