Deus Ex: Rozłam Ludzkości nie jest najtrudniejszą grą na świecie, ale do prostych i łatwych z całą pewnością nie należy. Mamy nadzieję, że poniższa garstka porad przyda się i mniej, i bardziej zaawansowanym w czasie odwiedzin w pięknej, ale i złowrogiej Pradze przyszłości.
1. Skradanie to podstawa
To jednak jest Deus Ex. I skradać się trzeba. Nawet, gdy nie stronimy od ostrzejszej zabawy, nie można zapominać o tym, że pozostawanie niezauważonym przynosi wielkie korzyści. Ominięcie przeciwników, których zabijać nie trzeba to chociażby oszczędność amunicji. Prawie nigdy nie znajdziemy przy ich zwłokach tyle pestek, by opłaciło się do nich strzelać. Czasem naprawdę lepiej jest się podkraść i załatwić ich z bliska.
A jak się skradać? Cierpliwie. Jeśli nikt nie wie, że tu jesteśmy, nie musimy się nigdzie spieszyć. Poczekajmy, aż strażnicy skończą rozmowę i rozejdą się w swoje strony. Rozejrzyjmy się bardzo dokładnie, czy nie ma jakiejś wygodnej i łatwej trasy by ich ominąć lub podejść bliżej. Zbadajmy wzrokiem wszystkie ściany i sufity, czy przypadkiem gdzieś nie ma wejścia do kanału wentylacyjnego, który pozwoli nam uniknąć marnowania czasu i środków na jakichś szeregowych pajaców. Spróbujmy zajrzeć za każdą skrzynkę i pudło, bo prawie za co drugim jest kratka do kanału.
2. Hakowanie to też podstawa
To jednak jest Deus Ex. I hakować trzeba. Nawet, gdy malujemy ściany w krwawe wzory i nie trzeba nam kodu do następnych drzwi, bo zabierzemy kartę z ciepłych jeszcze zwłok jakiegoś biedaka. Zawsze są jeszcze sejfy, szafki i jakieś komputery, w których znajdziemy informacje, zasoby i ekwipunek. Może się wydawać, że nie mają kluczowego znaczenia, ale mają. Bez nich będzie trudno. I poza tym hakowanie to pyszna zabawa.
Rozwinięcie umiejętności hakerskich to priorytet. Żaden punkt wydany na nie nie będzie zmarnowany, wręcz przeciwnie, oferują najlepszy zwrot inwestycji ze wszystkich możliwych opcji. Zwłaszcza, jeśli planujemy przejść grę cicho i niezauważenie. W tym ostatnim dziele nieocenioną pomocą będzie też jeden z nowych, eksperymentalnych wszczepów, czyli zdalne hakowanie. Jest tak niesamowicie przydatny, że bez różnicy w którym momencie zaczniemy z niego korzystać, będziemy żałować, że nie zrobiliśmy tego wcześniej.
3. Kradzione tuczy
Mówią, że zbrodnia nie popłaca, że na złodzieju czapka gore i że w ogóle brać nie swoje to źle. I mają rację oczywiście. Ale nie w tym jednym, konkretnym przypadku. W Deus Ex: Rozłam Ludzkości warto być Robin Hoodem i zabierać tym co mają, by dać osobie, która nie ma. Czyli sobie. Bierzemy wszystko, co możemy, a jak jest przybite gwoździami, to od czego mamy te metalowe palce, nie? Każde zamknięte drzwi oznaczają, że za nimi jest coś, co może nam się przydać. I choć teoretycznie taka świadoma kleptomania jest moralnie naganna, to należy pamiętać, że my tu ratujemy świat tak zasadniczo, więc jego mieszkańcy mogą nam się dorzucić, nie? I dlatego naprawdę warto jest nie zostawać za sobą nic, chyba, że już nie mieści nam się w ekwipunku. A ten przecież możemy, a nawet powinniśmy, powiększyć. I już chyba nawet nie trzeba mówić, że złodziejskie wyprawy mogą nam też przynieść dodatkowe informacje a może nawet naprowadzić na ślad nowej misji pobocznej.
4. Warto rozmawiać
To banalne stwierdzenie ma pełne pokrycie w Deus Ex: Rozłam Ludzkości. Tutaj dawcy misji nie biegają z wykrzyknikami nad głowami. Ważne osoby nie są w żaden szczególny sposób oznaczane. Dlatego też należy porozmawiać, długo i namiętnie, z każdą osobą, która ma jakieś imię, nazwisko czy też ogólnie jest opisana inaczej, niż kłębiący się dookoła tłum przechodniów. Jeśli ktoś się wyróżnia z niego choć odrobinę, to należy z nim zamienić kilka słów. Czasem zdobędziemy tylko lepszy wgląd w świat gry. Czasem natrafimy na jakąś istotną informację. A czasem wpadniemy na całą misję poboczną, być może nawet cały szereg takich misji, które byśmy pominęli, gdybyśmy nie porozmawiali.
A skoro rozmawiamy, to musimy mieć ulepszenie CASIE pozwalające analizować nastrój i typ osobowości rozmówcy. Przydaje się zaskakująco często i to nawet w misjach głównego wątku, które właśnie dzięki wspomaganej perswazji można zakończyć efektownie i efektywnie bez niepotrzebnych ofiar i marnowania środków, które na pewno będą potrzebne później.
5. Rodzaje amunicji
Wydawało by się, że to takie oczywiste, ale jednak nie każdy o tym pamięta. Amunicja zwykła zadaje największe obrażenia, ale kiepsko radzi sobie z pancerzem. Przeciwpancerna wręcz przeciwnie, ale jak trafia na ciało, to robi tylko małe dziurki. A EMP to klucz w walce z robotami i cyborgami takimi jak my. Dobór odpowiedniej amunicji to klucz do zwycięstwa, jeśli już zdecydujemy się dotrzeć do niego po trupach wrogów, a nie za ich plecami. Tak samo należy pamiętać o rodzajach granatów, min i ulepszeniach broni, czy to takich, które kupujemy i znajdujemy, typu tłumik czy nowy celownik, czy też takich, które sami w spluwach wprowadzamy majsterkując i poprawiając ich osiągi w ten czy inny sposób. Deus Ex pozwala na ostry wygrzew, ale nie wygrzew bezmyślny. Trzeba o tym pamiętać.
6. Smart-wizja i maskowanie
Bez różnicy jaki mamy styl gry i jakie wszczepy postanowimy ulepszyć naszemu Adasiowi, te dwa są kluczowe, bo z jednej strony pozwalają nam zawsze widzieć gdzie znajdują się przeciwnicy, a z drugiej w razie potrzeby ukryć się przed ich wzrokiem. Nie ma takiej sytuacji, w której nie byłoby to przydatne. A w wielu jest wręcz niezbędne. Najlepiej jak wykupimy te ulepszenia w pierwszej kolejności po prostu. Potem można rozwijać hakowanie, zainwestować w CASIE czy co tam nam się jeszcze zamarzy, ale te dwa wymienione wszczepy są tak ekstremalnie przydatne, jak w ogóle nie przydatny jest na przykład Titan. Serio, w pierwszej kolejności, nie ma to tam to.
7. Każdego można położyć jednym ciosem
Położyć na chwilę lub już na zawsze. Ale naprawdę każdego. Czy się podkradniemy, czy bezczelnie podejdziemy, czy podbiegniemy na pełnej... szybkości, wystarczy znaleźć się przy przeciwniku, by pojawiła się opcja uspokojenia go atakiem wręcz. I jest to opcja nieoceniona, a na dodatek bardzo widowiskowa i satysfakcjonująca. Trzeba pamiętać tylko o dwóch rzeczach. Po pierwsze, ogłuszenie jest cichsze niż zabójstwo z zaskoczenia. Tak, trzeba potem odciągnąć nieprzytomnego w jakieś miejsce, gdzie nie zostanie odnaleziony i obudzony, ale jeśli nie chcemy wszcząć alarmu, to jednak warto rozważyć opcję bez wypruwania flaków. Po drugie zaś, wykończenia z bliska wymagają posiadania zasobu energii. Niewielkiego, ale jednak. Trzeba to ująć w swoich planach i zostawić sobie tę odrobinę wymaganą na sprzedanie komuś ogłuszającego ciosu pięścią, czołem lub też elementem wystroju wnętrz. I po trzecie, trzeba także pamiętać, że zwykłe wykończenie nie zadziała na przeciwników w pancerzach wspomaganych. Tych pacjentów trzeba najpierw potraktować pociskiem ogłuszającym i uderzyć z bliska, gdy jeszcze mają drgawki. Wtedy nie będzie problemu. A jak nie zdążymy, to przygotujmy się na blokowanie ciosu pancernej rękawicy własną twarzą.