Fani przygodówek i zagadek logicznych, którzy z utęsknieniem czekali na godnego następcę Myst, śmiało mogą sięgnąć po Obduction.
Fani przygodówek i zagadek logicznych, którzy z utęsknieniem czekali na godnego następcę Myst, śmiało mogą sięgnąć po Obduction.
Gracze, którzy znają Myst, długo czekali na nowe dzieło studia Cyan - ostatnia część serii, Myst V: End of Ages ukazała się w 2005 roku. Obduction, oczywiście, nie jest kolejną odsłoną Myst, lecz jego duchowym następcą, który potrafi poruszyć w fanach czułą strunę - mimo, że gra okazała się przystępniejsza niż jej słynne poprzedniczki i rozwiązanie zagadek to raczej kwestia dni niż tygodni. Choć jest to tytuł zdecydowanie na miarę roku 2016, znalazły się w nim "klasyczne" opcje sterowania dla miłośników starszych przygodówek, jak np. poruszanie się za pomocą myszki zamiast WSAD, czy skokowe przenoszenie się z miejsca na miejsce.
Obduction zabiera gracza do niezwykłego świata. Wcielamy się w bohatera, który podczas spaceru nocą po lesie zauważa dziwny błysk. Wkrótce w pobliżu pojawia się gigantyczne nasiono, które z niezrozumiałych przyczyn przenosi protagonistę gdzieś na obcą planetę. Jeszcze bardziej zdumiewający jest fakt, że na planecie tej znalazł się fragment Ziemi - a dokładniej, arizońskie, górnicze miasteczko Hunrath. Trafiamy do miejsca, które wygląda znajomo, a jednocześnie krajobraz dookoła, przedstawiający fioletowo-różowe, niezwykłe skały, przypomina nam, że jesteśmy gdzieś w kosmosie. Dlaczego i w jaki sposób zostaliśmy tam przeniesieni? Gdzie podziewają się mieszkańcy Hunrath? I co najważniejsze - czy możemy wrócić do domu? Nikt nie spieszy z objaśnieniami, gdyż miasteczko jest niemal zupełnie opustoszałe. Odpowiedzi na wszelkie dręczące nas pytania musimy poszukać sami.
W grze nie jesteśmy całkowicie zagubieni i osamotnieni. Wskazówki, na czym powinniśmy się skupić, otrzymujemy od jednego z mieszkańców, zwanego C.W. Jest to jedyna osoba, z którą można porozmawiać, ale niestety - zbyt zajęta, by dłużej pogawędzić, więc ogranicza się głównie do wydawania poleceń. W jaki sposób wykonać zadania, musimy jednak wymyślić samodzielnie.
Obduction na pierwszy rzut oka przypomina The Witness, ale próżno tam szukać specyficznego rodzaju zagadek logicznych, których rozwiązanie sprowadza się do przeanalizowania tego, co ma się przed oczami. Nasz anonimowy bohater nieraz musi się nabiegać, by sprawdzić, czy jego wysiłki przyniosły pożądany efekt. Sztuka polega na tym, by wykazać się spostrzegawczością, doskonałą pamięcią i wyobraźnią.
W czasie zabawy musimy zwracać uwagę na rozmaite detale, jak np. numer domu czy tablice rejestracyjne, oraz podnosić przedmioty i oglądać je z różnych stron, gdyż każda informacja może okazać się ważna - nawet nazwa jakiegoś stanu w USA zapisana na karteczce. Aby wszelakich znalezionych kodów nie trzeba było zapisywać ołówkiem w notesie, Cyan dodało funkcję robienia screenshotów w samej grze. W ten sposób w razie potrzeby można do nich wrócić i odczytać potrzebne informacje. Niestety okazało się, że niektórych zdjęć nie mogłam w ogóle otworzyć, albo po kliknięciu na wybraną miniaturkę pojawiało się inne zdjęcie niż się spodziewałam. Lepiej zatem polegać na zrzutach ekranu robionych np. za pomocą Steam - albo poczekać na poprawki.
Obduction nie prowadzi za rączkę, nie podszeptuje usłużnie, dokąd się udać i co zrobić. Można co najwyżej zaznaczyć w opcjach, by przedmioty, z którymi da się dokonać interakcji, od czasu do czasu błyszczały - o ile podejdziemy odpowiednio blisko. Jednak nawet korzystając z tego typu podpowiedzi nietrudno przegapić np. mały przycisk. Poszukiwanie rozwiązań oznacza zatem czasem długie godziny spędzone na przemierzaniu tych samych miejsc w tę i z powrotem w celu otworzenia kolejnych zablokowanych drzwi czy uruchamiania niedziałających mechanizmów i sprawdzania efektów naszych działań. Początkowo rozwiązywanie zagadek zdaje się być zupełnie surrealistyczne i pozbawione sensu, ale gdy w końcu wszystko staje się jasne i zaczyna składać się w spójną całość, ma się ochotę zakrzyknąć "Eureka!".
W grze nie musimy wykazywać się zręcznością. Choć nieraz przyjdzie nam przemierzać wąskie kładki albo przejścia wzdłuż skał, bohater nie może spaść. Nie ma również żadnych przeciwników, z którymi trzeba walczyć. Zdawać by się mogło, że sztuka polega po prostu na znalezieniu jedynego słusznego rozwiązania i nie sposób niczego zepsuć, ale nie jest to do końca prawdą. Warto np. zapamiętać ostrzeżenie, które pojawia się na samym początku gry. Mając złudne poczucie bezpieczeństwa, gdy przez długi czas nic nie próbowało zrobić nam krzywdy, nietrudno o tym zapomnieć.
Warto nadmienić, że Hunrath nie jest jedynym miejscem, które odwiedzamy w Obduction. Za pomocą specjalnych urządzeń można trafić do zupełnie innych światów i napawać się niezwykłymi widokami. Niestety, przechodzenie do innych lokacji oznacza długi czas ładowania - na tyle długi, że początkowo zastanawiałam się, czy gra utknęła na ekranie wczytywania. Nie byłoby z tym problemu, gdyby nie to, że rozwiązanie jednej z zagadek wymagało licznych teleportacji tego typu, co czyniło jej rozwiązanie piekielnie frustrującym zajęciem - nawet w sytuacji, kiedy wiadomo było, co robić. Co innego przebiec przez jakąś ścieżkę do przycisku i z powrotem, by sprawdzić efekt, co innego czekać co rusz na zakończenie wczytywania.
Zdaję sobie sprawę, że powolne zagłębianie się w świat gry, niespieszne zwiedzanie, układanie w głowie zdobytych informacji i analizowanie szczegółów nie każdemu musi odpowiadać. Czasem nawet najzdolniejszy gracz utknie i powie, że ma dość (np. w jednej z ostatnich zagadek, jeśli nie opanował systemu kodowania liczb stosowanego przez obcych, nie pozostaje nic innego, jak zajrzeć do solucji). Poradniki można znaleźć nie tylko w sieci, ale też na płycie z grą, co było bardzo miłą niespodzianką. Zanim jednak sięgniemy po odpowiedź, warto się zastanowić, czy chcemy ulec pokusie i ułatwić sobie życie, a tym samym pozbawić się satysfakcji z samodzielnego rozwiązania problemu.
Obduction to nie tylko rozwiązywanie zagadek i odblokowywanie skrótów, ale też ciekawa fabuła. W świecie gry nie brakuje rozmaitych szczegółów, oznak normalnego życia - np. porzuconych zabawek i przedmiotów codziennego użytku. Schnące pranie przed domem czy narysowane kratki do gry w klasy oznaczają, że w Hunrath toczyło się normalne życie. W grze można znaleźć również sporo pozostawionych notatek i nagrań, z których dowiemy się, w jaki sposób niektóre osoby trafiły do Hunrath, jak sobie radziły w nowym miejscu, czego się dowiedziały o mechanizmie przenoszenia się między światami i jak zakończyły się ich próby nawiązania kontaktu z przedstawicielami obcych ras. I choć gra wydaje się liniowa, a rozwiązanie zagadek zawsze prowadzi do tych samych efektów, można dotrzeć do trzech różnych zakończeń.
Obduction działa na silniku Unreal Engine 4, dzięki czemu możemy podziwiać naprawdę piękne lokacje i bardzo dobrze zrealizowane oświetlenie - choć nie należy spodziewać się fotorealizmu. Całości dopełnia muzyka budująca klimat, która jednak załącza się tylko w niektórych sytuacjach.
Produkcja ta wymaga naprawdę mocnego sprzętu - zwłaszcza jak na grę przygodową (mój komputer spełnia wymagania zalecane, więc problemów z płynnością nie doświadczyłam nawet na najwyższych ustawieniach - nie licząc rzadkich momentów, kiedy potrzebne okazało się doczytanie jakiejś lokacji).
Warto również dodać, że Obduction jest dostępne w polskiej wersji językowej (napisy), dzięki czemu po grę śmiało mogą sięgnąć nie tylko gracze sprawnie posługujący się językiem angielskim.