Nowe, cieńsze wersje konsol stały się faktem. Sprawdźmy jakie nowości oferują i czy warto w nie zainwestować.
Nowe, cieńsze wersje konsol stały się faktem. Sprawdźmy jakie nowości oferują i czy warto w nie zainwestować.
Warto zacząć od tego, że dyskusja o „slimkach” nie powinna się zaczynać od wyjaśniania co to w zasadzie jest. W przeciwieństwie do Project Scorpio i PlayStation 4 Pro nie są to szczególnie odkrywcze rozwiązania. Odchudzone wersje sprzętów Sony i Microsoftu znane są już od kilku generacji i stały się klasycznym elementem konsolowego krajobrazu. Po kilku latach od premiery wszystkie urządzenia można produkować taniej, szybciej i bardziej ergonomicznie. Jednocześnie zawsze jest to zachęca dla dotychczasowych użytkowników, aby kupili nowy model konsoli, nie mówiąc już o ciągle niezdecydowanych. „Slimki” to więc standard, ale zawsze ciekawe jest jakie zmiany zostaną wprowadzone, gdyż zazwyczaj Sony i Microsoft nie ograniczają się tylko do „odchudzenia” swoich sprzętów. Na tym właśnie będziemy chcieli skupić się w tym tekście.
Obie konsole zostały znacząco odchudzone. PlayStation 4 zmniejszyło się o 30%, z kolei dieta Xboksa One dała wynik -40%. Więcej, ale pamiętajmy że sprzęt Microsoftu domyślnie jest wyraźnie większy, pole do popisu przy zmniejszaniu rozmiarów było więc całkiem spore. Jednocześnie w przypadku giganta z Redmond możemy mówić o jeszcze jednej, znaczącej zmianie – wbudowanym zasilaczu. W moim przypadku schowany on jest za telewizorem, ale już wyobrażam sobie jak ta cegła będzie szpecić widok po drobnym przemeblowaniu, które planuje w najbliższym czasie. Sony pod tym względem od początku nie miało problemów.
PlayStation 4 Slim jest mniejsze, ale pod względem wyglądu niewiele się zmieniło. W przypadku Xboksa One S Microsoft zdecydował się na odświeżenie designu. Ocena czy zmiany są korzystne czy nie to już kwestia gustu. Warto tylko zaznaczyć, że nowy sprzęt giganta z Redmond posiada teraz fizyczne przyciski zamiast dotykowych (przypadkowe włączenie konsoli już nie powinno się zdarzyć) oraz podstawkę w zestawie, dzięki której „eSkę” można postawić pionowo. To miły dodatek, zwłaszcza że w przypadku PlayStation 4 ten kawałem plastiku trzeba były dokupić oddzielnie.
Warto również wspomnieć, że Xbox One S pozbawiony został portu pozwalającego podłączyć Kinecta. Trudno o bardziej wyraźny sygnał potwierdzający, że sensor został już skreślony nawet przez Microsoft. Posiadacze urządzenia mogą jednak otrzymać przejściówkę, dzięki której uda się podłączyć sprzęt do nowej konsoli.
Drobne zmiany zaszły również w kwestii kontrolerów. Sony nieco zmodyfikowało DualShocka 4 dodając między innymi niewielką lampkę tuż nad panelem dotykowym. Ma ona za zadanie pokazywać chociażby stan zdrowia sterowanej przez nas postaci. Dodana została również opcja korzystania z pada przez USB. Do tej pory po podłączeniu kabla kontroler się ładował, ale działał bezprzewodowo, co nieco mocniej zużywało i tak dosyć kiepską baterię. Drobnych korekt doczekała się również dedykowana PlayStation 4 kamerka, ale one ograniczają się głównie do kwestii wizualnych.
Na więcej usprawnień zdecydował się Microsoft. Z jednej strony nie musiał, ponieważ pad od Xboksa One przez zdecydowaną większość graczy uważany jest za najlepszy, z drugiej korporacja przyzwyczaiła nas do ciągłego dopracowywania kontrolera, co tylko pokazuje ile jeszcze da się zmienić na lepsze. Najważniejsze korekty to przede wszystkim nowa faktura uchwytów, która zwiększa komfort grania i dwa razy większy zasięg pada. Jednocześnie kupując Xbox One S otrzymujemy kontroler, który bezprzewodowo będzie działał również na dowolnym urządzeniu z Windowsem 10. Chodzi więc nie tylko o komputer, ale i telefon czy tablet.
W przypadku Sony w zasadzie nie ma o czym mówić. Konsola nie doczekała się żadnych zmian w kwestii wydajności podzespołów. Biorąc pod uwagę wyraźną przewagę nad Xboksem One wydaje się, że Sony nie podjęło złej decyzji. Dowiedzieliśmy się za to, że konsola będzie obsługiwać technologię HDR. Inżynierowi japońskiej korporacji twierdzą, że PS4 nie wymaga dodatkowej mocy aby dostarczyć realistyczną jakość obrazu, stąd wystarczy zwykła aktualizacja systemu. Taką otrzymają posiadacze nie tylko wersji Slim, ale i standardowej. To w zasadzie jedyna rzecz, którą otrzymamy bez konieczności wydawania dodatkowych pieniędzy.
Microsoft zdecydował, że wersja S zostanie wyposażona w nieco mocniejsze podzespoły. Chodzi konkretnie o trzy rzeczy:
Zmiany niewielkie, ale dają realne korzyści. Wersja S obsługuje przede wszystkim technologię HDR. Testy DigitalFoundry wykazały również, że już wydane gry działają nieco lepiej. Spadki animacji zdarzają się rzadziej, a niektóre gry zyskują kilka klatek więcej. Nie jest to może różnica jak między 30 FPS a 60 FPS, ale to wystarczająco dużo, aby wybić sobie z głowy kupno standardowego Xboksa One. Jeśli nie trafisz na jakąś wyjątkową promocję, lepiej kupić wersję S.
Mniejsze rozmiary to w większości przypadków mniejszy pobór energii. Konsole 8. generacji niekiedy były porównywane do małych elektrowni, a więc dobrze, że Sony i Microsoft zdecydowali się coś z tym zrobić. W przypadku PlayStation 4 Slim oszczędność wynosi nawet 50%. Wiele gier zżerało około 110-130 watów. Aktualnie udaje się zejść do poziomu 60-80 watów. Przekłada się to nie tylko na oszczędności, ale i mniejszy hałas. O ile w menu PS4 Slim jest minimalnie cichsze, w czasie grania naszym uszom oszczędzanych jest około 10-20 dB. Konsola Sony przestaje więc zagłuszać odkurzacz.
Xbox One S również jest znacznie mniejszy od pierwowzoru, ale z drugiej strony posiada lepsze podzespoły, które teoretycznie powinny zwiększać zużycie energii. Ostatecznie jednak przesiadka na nowszy sprzęt Microsoftu to oszczędność prądu na poziomie około 25-40%, w zależności od tego co aktualnie robimy.
Tak się (nie)szczęśliwie złożyło, że aktualnie w branży gier najwięcej uwagi skupia się na rozdzielczości 4K. Czy nowe konsole są na to gotowe? Niestety odpowiedź brzmi nie. Dopiero PlayStation 4 Pro i zapowiedziany na przyszły rok Project Scorpio mają zaoferować moc obliczeniową gwarantującą (przynajmniej w niektórych tytułach) najwyższą aktualnie dostępną rozdzielczość. Nie oznacza to jednak, że „slimki” nie mają w tym temacie nic do powiedzenia. Sony przykładowo pozwala na streaming w 4K, na przykład za pośrednictwem aplikacji Netflix czy YouTube.
Znacznie lepiej wygląda to w przypadku Xboksa One S. Konsola została zaopatrzona w napęd pozwalający na odtwarzanie filmów na płytach Blu-Ray w rozdzielczości 4K. Tego PlayStation 4 Slim już nie potrafi. Pamiętajcie jednak, że aby cieszyć się czterokrotnie większą rozdzielczością niż standardowe HD konieczne jest posiadanie telewizora, który taką technologię obsługuje. To dla większości graczy będzie dodatkowy, niestety bardzo duży wydatek.
Na koniec najważniejsze zmiany jakie przynoszą za sobą „slimki” Sony i Microsoftu.
Jak widać zmian jest sporo, pozostaje tylko pytanie czy są one wystarczająco duże. To już jednak kwestia indywidualnej oceny każdego z osobna. Wszyscy się jednak zgodzimy, że obie konsole dzięki nowym wydaniom są jeszcze lepsze. Dyskutować można jedynie o skali zmian.