Decyzje przychodzą łatwo. Gorzej z konsekwencjami.
Decyzje przychodzą łatwo. Gorzej z konsekwencjami.
Bycie władcą wcale do najłatwiejszych nie należy. Oto każdego dnia podejmujemy dziesiątki decyzji, które stanowią o życiu lub śmierci setek, a nawet tysięcy ludzi, o ich wierze, rozrywce, szczęściu i smutkach. Reigns zmusza użytkownika do podejmowania najważniejszych decyzji w królestwie. Robi to jednak w ciekawy sposób. Zna go każdy, który choć raz miał do czynienia ze słynną aplikacją Tinder.
O Tinderze słyszeli już chyba wszyscy. Jest to aplikacja, w wielkim skrócie ujmując, do celów matrymonialnych. Ustawiamy swoje parametry, wrzucamy się w wir i zaczynamy dostawać informacje o innych użytkownikach wraz z ich zdjęciem. Jeśli nam się spodoba - przyjmujemy ją. Jeśli nie - odrzucamy kandydata bądź kandydatkę. I tak właśnie wygląda mechanika rozgrywki w Reigns. Przychodzą do nas różne osobistości z problemami wagi państwowej, a naszym zadaniem jest przytaknąć lub odrzucić propozycję. Nie ma możliwości wybrania opcji C, chyba że gra poda nam je na tacy.
Mechanika jest niezwykle prosta w opanowaniu. Po prostu staramy się odpowiadać na zadane nam pytanie. Ważnym jest, by trzymać się wskazanych przez grę parametrów. Dotyczą one religii, społeczeństwa, armii oraz pieniędzy. Nasze decyzje zatem muszą być podejmowane tak, by parametry te nie spadły do zera. Jeśli tak się stanie - któraś z grup społecznych zdecyduje się na bunt i będziemy mogli pożegnać się z życiem.
Kolejne pytania serwowane są nam poprzez poszczególne osoby - może być to zarówno nasz doradca, księżniczka czy żebrak. Ważne jest, jaką decyzję w danej sprawie podejmiemy. Każda ujmuje czy dodaje punkty do wspomnianych wcześniej słupków. Jeśli zatem odwiedzi nas biskup i będzie chciał zbudować w okolicy nowy kościół, a my się nie zgodzimy, podwyższy się wartość punktowa w słupku kościoła, ale zmniejszy w słupku pieniędzy. Jeśli odrzucimy propozycję - stanie się odwrotnie. Trzeba zatem umiejętnie dobierać decyzje, by utrzymać się na tronie i nie zginąć. Można by rzec, że idealnym wyjściem jest wywindowanie wszystkich parametrów w górę. I tutaj twórcy gry zastosowali świetny kruczek - jeśli osiągniemy maksimum punktów w danej dziedzinie, dana grupa będzie miała za dużo władzy i pozbędziemy się głowy. Jedynym sposobem jest zatem celowanie w złoty środek.
Świetnym jest to, że gra kompletnie nie rozważa naszego zdania na dany temat, serwuje nam po prostu zestaw kart, a my musimy dostosować nasze odpowiedzi do zadanych pytań. Jeśli nie jesteśmy materialistami i rozdajemy kasę na prawo i lewo dbając o podwładnych, szybko tracimy życie. Nie liczą się zatem poglądy, a to, czego chce w zasadzie społeczeństwo. Tak więc, czy tego chcemy czy nie, czasem trzeba będzie poślubić paskudną księżniczkę dla dobra ogółu. Niektóre nasze decyzje ciągną za sobą poważne konsekwencje - możemy przykładowo trafić na kartę obniżającą powoli wszystkie parametry, wtedy z główkowaniem trzeba się spieszyć. Inne karty natomiast wprowadzą nas w ciemne korytarze, z których możemy wyjść, zdobywszy skarb, lub zgnić gdzieś w ciemnych lochach.
Najbardziej w Reigns podobał mi się świetny humor. W grze, oczywiście, zdarzają się poważne karty, ale tutaj miesza się nieco humoru, fantastyki i średniowiecznego stylu bycia. Interesująco się to wszystko skleja w całość. Efekt jest taki, że od czasu do czasu mimowolnie uśmiechamy się pod nosem. Osobiście moją ulubioną kartą jest smok, z którym chcemy walczyć o uwięzioną księżniczkę. Nie dość, że poczwara nie jest chętna do walki, to jeszcze z pocałowaniem rączki odda nam kobietę, bo, jak twierdzi, nikt przy nim zabijać się nie będzie. Ale kasę chętnie od nas przyjmie.
A jeśli przy temacie walki już jesteśmy. Od czasu do czasu w grze odbywają się pojedynki. Nie spodziewajcie się jednak walenia palcem po ekranie. Tutaj też trzeba ruszyć kopułą, bo odbywamy pojedynki na słowa i zastanawiamy się, jaka sentencja ubodzie oponenta bardziej. W trakcie walki zdobywamy także dodatkowe ataki, takie jak chociażby niespodziewane oświadczyny. Bo nic tak nie rozprasza przeciwnika, jak bukiet róż i pierścionek z brylantem.
Kluczowym elementem w Reigns są wspomniane wcześniej karty. To one stanowią o naszych decyzjach. Każda decyzja usuwa kartę z talii króla, a jedna karta to jeden rok. Im więcej lat, tym lepiej wypadamy w grze. W zasadzie nie jest to konieczne, bo możemy „zabijać” króla co kilka lat bez większych konsekwencji, jednak w Reigns dostajemy również zadania. Jeśli uda nam się jakieś wykonać, możemy liczyć na ciekawy przydomek. Jeśli nie, pozostaje nam jedynie nasze imię.
Jest jeden mały problem z Reigns. Aby zagrać, musicie znać języki. Gra nie jest dostępna w języku polskim, ale swoją szansę na zostanie królem mają ci, którzy ogarniają nieco chociażby język francuski czy angielski. Gra nie wymaga biegłego szwargotania w języku obcym. Wystarczą podstawy, aby się dobrze bawić.
Reigns ma ciekawą mechanikę rozgrywki, która szybko się nie nudzi. Twórcy zdecydowali się jednak na powtarzanie niektórych kart. Jeśli jesteśmy uważni i uczymy się na swoich błędach wiemy, jak zadziałają nasze decyzje na dalszy rozwój rozgrywki. Pomaga to w dalszych naszych poczynaniach, ale mocno ogranicza efekt zaskoczenia i konieczność zastanawiania się nad kolejną decyzją.
Reigns to gra wciągająca, ciekawa i zabawna. Warto zapłacić za nią kilka złotych, udać się do świątyni dumania i siedząc na „tronie” i poudawać, że jest się wielkim władcą.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!