Ulepszone konsole to nowy pomysł Sony i Microsoftu. Gracze zastanawiają się jednak co to w ogóle jest. Jest się czego bać czy może wręcz przeciwnie?
Ulepszone konsole to nowy pomysł Sony i Microsoftu. Gracze zastanawiają się jednak co to w ogóle jest. Jest się czego bać czy może wręcz przeciwnie?
Jeszcze niedawno na rynku mieliśmy wszystko poukładane – było PlayStation 4 i Xbox One. Tylko tyle. Niewiele, chociaż dla wielu dokonanie wyboru wcale nie było proste. Dzisiaj jednak wszystko się zmienia i zamiast dwóch konsol mamy ich aż sześć! Druga para to tzw. „slimki”. Mimo iż Microsoft zdecydował się na drobną innowację i do nowej wersji Xboksa One dorzucił nieco lepsze podzespoły, nadal możemy mówić o dosyć standardowej zagrywce. Już w poprzednich generacjach obie firmy serwowały nam odświeżone wersje swoich konsol, które były mniejsze, pobierały mniej prądu, nieco mniej hałasowały i przy okazji przeszły drobny lifting. To standardowe i raczej spodziewane zagranie, zwłaszcza że jesteśmy po trzech latach od startu generacji. Niedługo czeka nas jednak premiera kolejnej pary, PlayStation 4 Pro i Scorpio. To już jest w pewnym sensie rewolucja. Pytanie czy mała, czy duża.
Podstawowy problem z nowymi konsolami jest taki, że nikt nie potrafi ich sensownie promować. Sony zorganizowało już specjalną konferencję, na której zaprezentowane zostało Pro, ale wielkich przejawów optymizmu wśród graczy nie widzę. Wręcz przeciwnie, nadal odnoszę wrażenie jakby wielu nie wiedziało co to w zasadzie jest. Troszkę im się nie dziwę, gdyż w sumie to sam do końca nie znam planów Sony. Ciągle za mało zostało wyjaśnione, co przy dosyć niecodziennym jak na realia konsolowe zagraniu jest niezrozumiałe. Graczom trudno się zachwycać produktem, którego nie rozumieją. Sam w tym tekście nie chcę tłumaczyć wszystkiego. Żadnej tajemnej wiedzy nie posiadam, a sami Japończycy nie raczyli wyjawić wszystkiego, z główną ideą Pro na czele. Wydaje mi się jednak, że w dużym stopniu rozumiem postępowanie Sony. Teraz kiedy o ich nowym modelu PlayStation 4 wiemy nieco więcej, wydaje mi się że to jest produkt bardziej przemyślany niż Scorpio, które jeszcze niedawno widziałem jako rozwiązanie zdecydowanie słuszniejsze. Zacznijmy jednak od początku.
Wybitnym specjalistą od sprzętu nie jestem, ale wydaje mi się, że mój tok rozumowania jest słuszny. Każda konsola ma charakterystyczną dla siebie architekturę, która wymaga określony sposób projektowania gier i ich optymalizacji. Zmieniając generację sprzęt nie tylko przyspiesza, ale i zmienia ową architekturę, swego rodzaju szkielet na którym to wszystko jest oparte. Pro jest tym samym PlayStation 4, z tą samą architekturą, ale zamontowane w niej podzespoły są nieco szybsze. Dzięki temu wszystkie gry z PS4 od razu mają działać na Pro, niekiedy nawet możemy odczuć jakieś różnice bez wcześniejszej ingerencji twórców. Przykładowo po premierze Xbox One S okazało się, że kilka gier działa nieco szybciej. Różnica była niewielka, ale widoczna. Jakoś nie mogę uwierzyć, że deweloperzy optymalizowali te produkcje pod nową wersję konsoli z minimalnie większą mocą. To po prostu od razu działało, tylko w kilku miejscach sprzęt nie gubił klatek, bo miał nieco więcej mocy. Z Pro może być podobnie. Każda gra z PS4 będzie na nim działać bez problemu, być może nawet nie trzeba będzie dużo pracy, aby nieco zwiększyć jej wydajność. Mam na myśli przede wszystkim szybkość działania, bo podbicie rozdzielczości i dodanie nowych efektów graficznych oczywiście wymaga dodatkowego wysiłku.
Według Digital Foundry nad ulepszeniami inFamous: Second Son i First Light w Sucker Punch pracują dwie osoby, w przypadku Days Gone jest to jeden pracownik. Jeśli to prawda chociaż częściowe wykorzystanie Pro to relatywnie niewielka inwestycja. Upskalowanie obrazu do rozdzielczości 4K ma więc być szybkie, proste i przyjemne, a co najważniejsze, robić wrażenie na graczu. To samo z przejściem z 30 FPS na 60 FPS.
Po co to wszystko? Jesteś graczem, oczekujesz najwyżej jakości grafiki. Konsole mają coraz większy problem, aby to zapewnić. Trzy lata temu ich moc obliczeniowa nie robiła furory, teraz siłą rzeczy niewiele się zmieniło. Pro ma być odpowiedzią dla tych, którzy oczekują więcej. Ta wersja konsoli zaoferuje dokładnie te same gry, tyle że na wyższym poziomie technologicznym, tj. z większą ilością klatek, wyższą rozdzielczością czy kilkoma dodatkowymi efektami graficznymi. Na znacznie mniejszą skalę robi już to Microsoft z Xbox One S. Jeśli masz odpowiedni telewizor możesz kupić tę wersję konsoli i cieszyć się dokładnie tym samym co na zwykłym Xboksie One, ale z bonusowym efektem HDR (w kilku wybranych grach). Na Pro będziemy więc mieć dokładnie to samo, tyle że nieco milej dla oka (przykład jak robi to Epic Games z Paragon znajduje się wyżej). Deweloperzy i tak bardzo często robią gry ładniejsze, a później w ramach optymalizacji tną efekty, aby konsole dały radę. Dzięki Pro część pracy nie pójdzie na marne, gdyż będzie ją można zaoferować niektórym graczom. Tym samym nikt nie będzie poszkodowany. Albo płacisz mniej i masz fajne gry na PS4, albo dopłacasz i otrzymujesz nieco lepszą wydajność. To tak jakby porównywać granie na PC z ustawieniami medium i high.
Zawsze jednak pozostaje miejsce na obawy czy czasem Sony nie będzie próbować zagrywek, które będą złościć posiadaczy standardowego PS4 i przy okazji zmuszać ich do przesiadki na Pro. Chodzi oczywiście o bardziej zaawansowane ulepszenia. Przypomnijmy sobie jak wyglądają wersje na stare i nowe konsole takich gier jak Forza Horizon 2 czy Middle Earth: Shadow of Mordor. Posiadacze X360 i PS3 otrzymali uboższe gry, nie tylko wyglądające gorzej, ale i pozbawione niektórych funkcjonalności. Przykładowo system Nemesis w grze ekipy Monolith został bardzo mocno uproszczony, bo w innym wypadku stare konsole nie dałyby sobie z nim rady. Tego możemy się obawiać – gry na Pro będą nie tylko ładniejsze oraz bardziej wydajne, ale i od czasu do czasu otrzymają dodatkowe funkcjonalności wpływające na rozgrywkę. Wtedy może pojawić się problem.
Obawy może i są, ale moim zdaniem Sony nie zdecyduje się na taki ruch. Co innego Microsoft, który idzie jeszcze dalej. Scorpio wydaje mi się zbyt silne, ale ograniczać je tylko do korekt wizualnych jak w przypadku Pro, ale jednocześnie chyba za słabe, aby robić z niego całkowicie nową generację ze wsteczną kompatybilnością od dnia premiery. Dyskusja na temat najnowszego modelu Xboksa One niestety można tylko sprowadzić do spekulacji, gdyż ciągle nie wiemy nic konkretnego na temat planów Microsoftu. Wydaje się jakby gigant z Redmond ogłosił Scorpio już teraz tylko po to, aby PR-owo wygrać bitwę z zapowiadającym Pro Sony. Być może jednak nowy Xboksa One jest dokładnie tym samym co rozwiązanie japońskiej konkurencji, ale z jeszcze większym rozmachem?
Przykładowo dzisiaj kupując Wiedźmina 3 wygląda i działa on tak jak widać. Zawsze jednak można kupić tę samą grę, ale działającą w stabilnych 30/60 klatkach, krótszym ładowaniem świata i 1080p (+ ewentualnie kilkoma dodatkowymi efektami graficznymi), bo odpalimy ją na PlayStation 4 Pro. Jeśli jednak ktoś może wydać jeszcze więcej pieniędzy kupuje Scorpio, na którym gra pięknie działa z jakością oprawy wizualnej jak na pierwszych prezentacjach rozgrywki. Oczywiście na razie CD Projekt RED zaprzecza jakoby pracował nad ulepszeniem Wiedźmina 3, ale podaję to tylko jako przykład. Gra jest taka sama, różnie ograniczają się do ustawień graficznych (PS4/Xbox One – low, PS4 Pro – medium, Project Scorpio – high). Tak jak na PC, ale zamiast tysięcy konfiguracji są tylko trzy. Jeśli więc ktoś gra na blaszakach tylko ze względu na lepszą jakość oprawy wizualnej, teraz będzie mógł spokojnie wrócić do konsol. Dlatego właśnie Sony mówiące że Pro jest konkurencją dla PC-tów, a nie Xboksa One może mieć wiele racji. Za kilka lat z kolei zaczniemy cały cykl od nowa dzięki dziewiątej generacji konsol z nową architekturą i znacznie większą mocą obliczeniową niż prawdopodobnie najmocniejsze na rynku Scorpio.
Wprowadzenie PS4 Pro może mieć jeszcze jeden, marketingowy atut po stronie Sony. Wiele osób twierdzi, że przeciętny konsument będzie miał jeszcze większy problem z wyborem konsoli. W końcu narobiło się ich strasznie dużo. Może być wręcz przeciwnie i wybór między trzema sprzętami (Xbox One (łącznie z S), PS4 (łącznie ze Slim) i PS4 Pro) będzie łatwiejszy niż między dwoma (ta samo, ale bez PS4 Pro). Otóż specjaliści od marketingu i ekonomi wiedzą jak działa ludzki mózg. Jesteśmy bombardowani setkami bodźców i komunikatów. Nasze głowy nie są w stanie wszystkiego przetworzyć, dlatego każdy z nas podświadomie upraszcza sobie rzeczywistość. Prowadzi to do wielu różnych błędów poznawczych (polecam sprawdzić w Google hasło heurystyki). Nasze mózgi musząc podjąć decyzję (np. zakupową) nie szukają więc najlepszego rozwiązania, tylko najłatwiejszego. Porównanie PS4 i Xboksa One jest bardzo trudne. Ciężko zestawić obok siebie gry ekskluzywne, nie mówiąc już o atutach jak EA Access (Xbox One) czy szybkie instalowanie gier na dysku (PS4). Pojawienie się Pro może to ułatwić, przynajmniej z punktu widzenia ludzkiego mózgu. Jak?
Przeciętny konsument stając przed półką sklepową widzi trzy produkty – PS4, PS4 Pro i Xbox One. Szukając ułatwienia eliminuje jeden produkt, który najtrudniej porównać z pozostałymi. Jest to oczywiście Xbox One. Pozostają dwie platformy Sony, które nie różnią się zbyt mocno. Pro oferuje lepszą grafikę, zwykłe PS4 jest z kolei tańsze. Decyzja jest relatywnie łatwa. Czego nie wybierze konsument, zawsze wygrywa Sony. Takie zagranie nie jest wytworem mojej fantazji, tylko teorią marketingową nazwaną -A, którą wymyślił psycholog społeczny i ekonomista behawioralny Dan Ariely. Jest ona wykorzystywana od dawna na całym świecie. Kilka lat temu więcej na ten temat na swoim blogu pisał Paweł Tkaczyk. Wprawdzie obaj zawodowo zajmujemy się marketingiem, ale nie zdziwię się, jeśli ktoś prędzej uwierzy jemu. Sam bym tak zrobił. Nie uważam, że to była główna intencja Sony przy wprowadzaniu na rynek Pro, ale w pewnym stopniu ta zasada może działać na korzyść japońskiej korporacji. Przynajmniej do premiery Scorpio.
Dyskutować możemy długo, ale nie zmienia to faktu że PlayStation 4 Pro trafi do sprzedaży już niedługo, a wtedy wiele się wyjaśni. Podziwiam odwagę (lub współczuję ślepej miłości do marki) tym, którzy zdecydowali się na pre-order nowej konsoli. Moim zdaniem lepiej chwilę się wstrzymać i poczekać na pierwsze opinie, które rozwieją większość wątpliwości. Szkoda tylko, że na konkrety odnośnie Scorpio będziemy musieli poczekać znacznie dłużej. Mi wydaje się, że nie ma się czego bać i jeśli cała para nie pójdzie w 4K, z nowych konsol może wyjść coś naprawdę ciekawego. Wątpliwości nadal jednak są, ale więc zamiast narzekania/zachwycania się lepiej chwilkę wstrzymać się z opinią.