Kolejna ciekawostka z Japonii wylądowała w Europie dzięki staraniom Aksys Games. Tym razem padło na nowe jRPG twórców legendarnego Valkyria Profile.
Kolejna ciekawostka z Japonii wylądowała w Europie dzięki staraniom Aksys Games. Tym razem padło na nowe jRPG twórców legendarnego Valkyria Profile.
Japońskie studio tri-Ace z pewnością nie ma takiej renomy jak giganci świata jRPG pokroju SquareEnix czy Atlusa. Tym niemniej to właśnie temu developerowi fani zawdzięczają serię Star Ocean, Valkyria Profile, a nawet dwa spin-offy cyklu Final Fantasy (Final Fantasy XIII-2 i Lightning Returns: Final Fantasy XIII). Najnowsza produkcja tri-Ace wydana w Europie, czyli Exist Archive: The Other Side of the Sky nie aspiruje do miana wysokobudżetowego, przełomowego jRPG-a, ale i tak warto zwrócić na nią uwagę. Szczególnie, jeśli nie mogliście się doczekać duchowego następcy Valkyrie Profile, które zbierało świetne oceny w epoce pierwszego PlayStation.
Exist Archive: The Other Side of the Sky ukazało się jednocześnie na PlayStation 4 i PS Vitę (jest wsparcie dla PS TV, jeżeli ktoś się jeszcze bawi tym wynalazkiem) i chociaż obie wersje różnią się pod pewnymi względami natury technicznej, to jednak w obu przypadkach można mówić o tej samej grze. Od dawna jestem zwolennikiem grania w jRPG-i na konsolach przenośnych (jeżeli jest taka opcja), jednak jakość wykonania Exist Archive na dwóch platformach Sony sprawiła, że wolałem poznawać nowy świat tri-Ace z Dual Shockiem 4 w dłoniach. Szerzej o wadach i zaletach obu wersji powiemy sobie za chwilę.
Exist Archive: The Other Side of the Sky zaczyna się od animowanego intro, w którym obserwujemy parę nastolatków we współczesnym Tokio. Nie jest to miły obrazek, gdyż bohaterowie są o krok od śmierci w wyniku dziwnego trzęsienia ziemi. Kilka chwil później białowłosy Kanata budzi się w nieznanej krainie, która w niczym nie przypomina japońskiej metropolii. W tej sytuacji chłopak dochodzi do wniosku, że stał się nowym mieszkańcem zaświatów i już nigdy nie będzie mu dane wrócić do dawnego życia.
Po kilku minutach wprowadzenia gracz ląduje na mapie świata, w której przyjdzie nam wybierać kolejne misje ze stale wydłużające się listy zleceń. Początkowo mamy dostęp wyłącznie do jednego bohatera i misji fabularnych, jednak nie minie wiele czasu, nim do drużyny dołączą kolejne postacie i będziemy mogli wyruszać na misje poboczne. A są one całkiem istotne, gdyż skupiając się wyłącznie na głównym wątku i olewając levelowanie/poboczną eksplorację możemy mieć poważne problemy z pokonaniem 3-4 bossa.
Eksploracja w Exist Archive jest mocno zakorzeniona w gatunku dungeon crawlerów i dwuwymiarowych zręcznościówek w stylu metroidvania. Bohater porusza się więc po wąskich tunelach, stopniowo odkrywając mapę w prawym-górnym rogu ekranu. Czasami trafi się rozwidlenie, które przenosi nas na inną płaszczyznę. Szybko zauważymy również, że mapa jest usiana platformami i przejściami, do których nie mamy dostępu. Aby zbadać taki teren, potrzebna jest specjalna umiejętność (np. podwójny skok), którą poznajemy na dalszym etapie rozgrywki.
Poza eksploracją sednem Exist Archive jest turowa walka bardzo zbliżona do tego, co tri-Ace pokazało w Valkyrie Profile. Na arenie wystawiamy maksymalnie czterech zawodników przypisanych do poszczególnych przycisków geometrycznych. Wyprowadzanie ciosów (i włączanie obrony w turze przeciwnika) jest zależne od paska z punktami AP, który odnawia się co turę. Cała zabawa polega na tym, by skutecznie łączyć ataki poszczególnych postaci w combosy. Czasami wystarczy np. wcisnąć trzy razy kwadrat i atakować tylko jednym ludkiem, ale wielu przeciwników wymaga o wiele bardziej złożonej strategii. System walki w Exist Archive jest przejrzysty, ale odpowiednio rozbudowany i wymagający. Jeżeli gracz pozna możliwości swoich postaci i będzie umiał szybko reagować w danej sytuacji (czas jest istotny przy łączeniu combosów), to nawet najprostsze potyczki zaczną sprawiać masę radochy.
Jedną z największych bolączek Exist Archive: The Other Side of the Sky jest powtarzalność i ciągłe przemierzanie tak samo wyglądających tuneli. Oprawa graficzna ma swój urok, a efekty świetlne i zastosowana kolorystyka potrafi zrobić pozytywne pierwsze wrażenie (całość kojarzyła mi się z Folklore z PlayStation 3). Tym niemniej pod względem złożoności modeli czy jakości tekstur wersja na PlayStation 4 bardziej przypomina remastera z PS Vity niż współczesną grę na konsolę stacjonarną. Dla weteranów gatunku nie będzie to duży zarzut, bo w dungeon crawlerach mało kto zwraca uwagę na graficzną powierzchowność, tym niemniej wiele przemawia za tym, by w Exist Archive grać na małym ekranie PS Vity.
Wybierając wersję przenośną trzeba się jednak liczyć z częstszymi spadkami płynności, dłuższymi loadingami i sporadycznymi zwiechami (wielu recenzentów z Zachodu narzekało na to grając na PS Vicie). Takie błędy nie są regułą i nie muszą występować u każdego, jednak pod względem jakości wykonania gra wydaje się być po prostu stabilniejsza na PS4.
Exist Archive: The Other Side of the Sky to produkcja skierowana do konkretnego grona odbiorców: miłośników dungeon crawlerów, którym niestraszne przemierzanie po raz n-ty tych samych lochów, nawalanie w identycznie wyglądających przeciwników i uproszczona oprawa graficzna. Fani Valkyria Profile odnajdą się tutaj od razu i będą zachwyceni systemem walki. Do tego dochodzi wciągająca narracja i fachowy voice acting (zarówno japońskie jak i angielskie głosy wypadły bardzo dobrze). Nie jest to pierwsza liga jRPG, ale przyzwoita produkcja, która przy odpowiednim nastawieniu grającego może przyciągnąć do konsoli na około 50 godzin.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!