Dzisiaj się nie cackamy, bo na tapecie walki kosmicznych żaglowców i horror osadzony w piekle (z piekła rodem). Co słychać we wczesnym dostępie?
Dzisiaj się nie cackamy, bo na tapecie walki kosmicznych żaglowców i horror osadzony w piekle (z piekła rodem). Co słychać we wczesnym dostępie?
Już sam tytuł wiele mówi o Cloud Pirates. Główną osią zabawy są oczywiście walki pomiędzy statkami powietrznymi, inspirowanymi tymi, które mogliśmy oglądać w świetnej klasycznej animacji Disney’a – Planecie Skarbów. A ponieważ to gra free-to-play, do tego sieciówka, to pewnie już słusznie podejrzewacie, że w dużej mierze gra ta przypomina World of Tanks (albo raczej jak się domyślam, chociaż nie grałem, World of Warships). Słusznie.
Ciężar Cloud Pirates, cała mechanika i zabawa pomiędzy meczami od razu przywodzą na myśl gry tworzone przez Wargaming.net. Oczywiście do głosu dochodzi specyfika wymuszona przez dwa elementy – po pierwsze, mamy do czynienia ze statkami, a więc musimy rozważnie planować ostrzał, aby maksymalnie wydajnie wykorzystać działa dziobowe i burtowe, a po drugie, możemy poruszać się również w pionie, wobec czego myślenie musimy przełączyć na poruszanie się w trzech wymiarach.
Poza potyczkami nasz rozwój wygląda prawie identycznie co w World of Tanks i podobnych produkcjach. Ulepszamy swój statek, opracowujemy ulepszenia i kupujemy nowe części, a także ulepszamy kapitana. Standard ponad który wychodzi tylko opcja personalizacji statku poprzez zmianę kolorów poszczególnych elementów.
Zabawę chwyta się praktycznie momentalnie. Walki kosmicznych żaglowców są przyjemne, a ich dynamikę podnoszą specjalne umiejętności, które możemy odblokowywać, np. możliwość teleportacji na krótki dystans, tymczasowego wzmocnienia pól siłowych chroniących pojazd, itp. Walki w kosmosie potrafią być naprawdę urocze. Do dyspozycji oddane zostało kilka trybów, w tym ciekawa walka o skarb (hmm…), a w potyczkach bierze jednocześnie po dziesięć statków po każdej ze stron. Warto sięgnąć po ten tytuł kiedy już beta zostanie otwarta, chociażby dla majestatycznych widoków kosmicznych żaglowców sunących przez niebo ozdobione śladami ogonów torped i wybuchami pocisków.
Zagrać? Jeżeli lubicie gry typu World of Tanks to Cloud Pirates może Was wciągnąć na jakiś czas. Sterowanie latającymi okrętami rodem z Planety Skarbów niewątpliwie ma swój urok.
Jakoś tak się układa, że ostatnimi czasy polski gamedev dostarcza nam naprawdę niezłych produkcji reprezentujących gatunek horrorów. Agony to kolejna gra, której głównym zadaniem jest podniesienie ciśnienia graczom, ale bynajmniej nie z powodu frustracji. Rządzi tu gęsty klimat i ciągłe napięcie spowodowane tym, że bądź co bądź trafiamy w sam środek piekła. I to dosłownie.
Po dłuższym czasie oczekiwania Agony trafiło wreszcie na Kickstartera, a gracze zrzucili się na produkcję tytułu. Choć twórcy potrzebowali raptem 66,666 tysięcy dolarów (kanadyjskich), zbiórka zakończyła się wynikiem o sto tysięcy dolarów lepszym. Przypadek? Bynajmniej. Miałem okazję zagrać w wersję demonstracyjną Agony i powiem Wam szczerze - nie jest to gra dla każdego. Madmind Studio wyznaczyło sobie ambitny cel. Zabranie graczy w podróż do piekła wymaga perfekcyjnego wykonania. I piekielne odmęty w tej grze naprawdę takie są - obrzydliwe, ciężkie, stęchłe, ochydne oraz straszne. Ale nie w klasyczny dla gatunku sposób. W zaprezentowanym fragmencie nic nie wyskakuje nam na twarz znienacka, co nie znaczy, że nie ma się tu czego bać. Czaszki, trupy, demony, fragmenty ciał, wszechobecne kości, paskudne stwory, zabijanie noworodków, obślizgłe ściany korytarzy i poczucie, że to miejsce naprawdę żyje, ale jest przesiąknięte do szpiku kości czystym złem i pluje grzechami tych, którzy tu trafili - taki klimat towarzyszy zabawie w wersję demo. I jeśli znajdzie się on w pełnej wersji, gracze szukający mocnych wrażeń będą usatysfakcjonowani.
Póki co pewnym znakiem zapytania pozostaje gameplay. W demie zabawa skupia się na eksploracji - podążamy w głąb poziomu odkrywając kolejne piekielne lokacje. Unikamy demonów, bo nie mamy z nimi jak walczyć, ale też nie przegrywamy w przypadku śmierci. Wcielamy się bowiem w duszę nieujawnionego bohatera, która ma zdolność przejmowania kontroli nad słabszymi stworami. Chowamy się przed zagrożeniem, rozwiązujemy prostą zagadkę, a całości towarzyszy opisany akapit wyżej gęsty, krwawy, stęchły klimat.Demo Agony naprawdę się broni. Setting wykonano fenomenalnie, rozgrywka daje nadzieje na niebagatelne rozwiązania i coś bardziej wciągającego od tradycyjnego growego horroru. Trzymam kciuki za Madmind Studio, bo jeśli utrzymają aktualny poziom otrzymamy naprawdę dobrą grę i potencjalnie jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat. Oby się udało.
Zagrać? Hell yeah! Wersja demo daje szanse na iście piekielny horror. Oby pełna wersja była równie obrzydliwa - w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!