Pierwsze rozszerzenie do Call of Duty: Infinite Warfare to zestaw nowych map godny polecenia.
Pierwsze rozszerzenie do Call of Duty: Infinite Warfare to zestaw nowych map godny polecenia.
Neon to bodajże najlepsza mapa z całego pakietu. Mamy tutaj coś rodzaju nowoczesnego, ale w pełni wirtualnego miasta, gdzie nie brakuje dynamicznej wymiany ognia na wąskich ulicach, jak i możliwości zabijania przeciwników z karabinu snajperskiego. Mapa daje sporo możliwości i adresowana jest do wszystkich graczy niezależnie od ich preferencji. Na uwagę zasługuje obecność futurystycznych samochodów, jak i pięknych widoków znajdujących się już poza obszarem bitwy.
Mapa daje spore możliwości taktyczne niezależnie od wybranego trybu rozgrywki i preferencji graczy. Rozgrywka toczy się na otwartej przestrzeni i w zamkniętych pomieszczeniach, a oczy trzeba mieć dokoła głowy, bo tutaj wrogowie znacznie częściej wykorzystują wysokie skoki i atakują z różnych wysokości. Oczywiście system destrukcji otoczenia praktycznie nie istnieje, ale cieszy fakt, że możemy zniszczyć samochody, które po chwili znów się odtworzą. Takie rozwiązanie skutecznie zachęca do obmyślania ciekawych strategii.
Renaissance to dla każdego coś miłego – naprawdę: jest gdzie się schować, by "ściągnąć" innego gracza z karabinu snajperskiego, a oprócz tego można także wdać się w szybkie wymiany ognia na ulicy. Cieszy także dość spory rozmiar mapy, który sprawia, że akcja przenosi się w różne rejony lokacji, co skutecznie zachęca do głosowania na nią w przedmeczowym lobby. Dla niektórych wadą może być fakt, że mało tu elementów charakterystycznych dla Infinite Warfare, tj. kosmicznej atmosfery. Inni natomiast poczują się, jakby grali w klasyczne części serii.
Za sprawą Noir twórcy Call of Duty: Infinite Warfare ukazują swoją wizję miasta przyszłości inspirowanego Brooklynem. Nie powiem, że akcja toczy się tutaj pod osłoną nocy, ale lokacja jest dużo bardziej ciemna, ale za to bardziej klimatyczna od poprzednich. Mamy tutaj nie tylko centralny obszar mapy, w którym jesteśmy odsłonięci, ale kilka pobocznych ścieżek umożliwiających zaskoczenie rywala. Czasem jednak warto się zatrzymać i podziwiać niesamowity widok na Manhattan.
Świetna atmosfera to jednak nie wszystko, ale trzeba przyznać, że w parze z nią idzie angażująca rozgrywka. Zdecydowana większość akcji toczy się tutaj w wąskich uliczkach, gdzie można zginąć bardzo szybko, jeśli nie zauważy się przeciwnika. Dostrzeżenie wroga jest jeszcze trudniejsze po wejściu do pobliskiego klubu, gdzie praktycznie niewiele słychać, bo wszystkie dźwięki skutecznie tłumi tragiczna muzyka.
Jeśli lubicie walkę na krótkim dystansie, raczej nie macie tu czego szukać. Warto jednak wziąć ze sobą karabin snajperski, bo można fajnie pobawić się w kampera. Trzeba jednak pamiętać, że konstrukcja mapy pozwala graczom schować się w różnych miejscach, więc trzeba mieć niekiedy sokole oko, by dostrzeć potencjalną ofiarę. Szkoda tylko, że projekt mapy nijak nie współgra z możliwościami naszego bohatera - zapomnijcie raczej o wysokich skokach.
Sabotage oferuje także nowy rozdział kampanii zombie dostępnej w Call of Duty: Infinite Warfare. Tym razem opuszczamy lata osiemdziesiąte i park rozrywki z nieumarłymi stworami, by przenieść się do opuszczonego domku z dala od cywilizacji. Akcja epizodu Rave in the Redwoods nie tylko rozgrywa się w zupełnie nowym miejscu, ale i czasie - bohaterowie przenoszą się do lat dziewięćdziesiątych. Całość przywołuje na myśl stare filmy opowiadające o losach nastolatków walczących o przetrwanie w opuszczonym domku w lesie.
Główne zasady gry nie uległy zmianie, więc ponownie zajmujemy się odpieraniem kolejnych fal przeciwników, zabawę rozpoczynamy bez jakiejkolwiek broni. Dopiero po chwili znajdujemy kij golfowy, a później ogromną siekierę i maczetę. Z czasem jednak do naszego ekwipunku trafia również oczywiście broń palna. To ciekawe urozmaicenie, podobnie zresztą, jak zmiana teatru działań gracza. Na tyle wystarczające, by odróżnić Rave in the Redwoods od poprzedniego odcinka i skutecznie zachęcić mnie do ponownej walki z zombie.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!