Halo Gramowicze, tu Francja! Nadajemy dla Was prosto z imprezy ESWC Winter 2017 z Paryża, gdzie odbywa się drugi w Europie turniej z cyklu CWL.
Halo Gramowicze, tu Francja! Nadajemy dla Was prosto z imprezy ESWC Winter 2017 z Paryża, gdzie odbywa się drugi w Europie turniej z cyklu CWL.
Po niezbyt długiej nocy i wleczącym się w nieskończoność oczekiwaniu na samolot do Paryża (takie tam ponad dwie godziny opóźnienia...), udało mi się postawić stopy na francuskiej ziemi. Impreza rozpoczęła się dziś w południe. CWL Paryż Open jest częścią imprezy ESWC Winter 2017, stąd też Call of Duty nie jest tu jedynym obiektem zainteresowania. Całość zaplanowana została na trzy długie dni i potrwa aż do niedzielnego wieczora, gdy na głównej scenie zmierzą się z sobą ostatnie z pozostałych w grze zespołów rywalizujących w ramach CWL. Zwycięstwo nie tylko wzbogaci ich konto o przyjemnie okrągło sumkę 100 tysięcy dolarów, ale co więcej pozwoli na zyskanie cennych punktów CWL Pro, które umożliwiają startowanie w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Call of Duty, zaplanowanych na drugą połowę tego roku.
Na kilkunastu stanowiskach z grami od kilku przez cały dzień trwały pierwsze mecze. W rozgrywkach grupowych amerykański Faze Clan rozgromił już międzynarodowy, europejski zespół XtroVertEsport 3:0 wygrywając 250:202 w trybie Hardpoint, 6:1 w S&D oraz 5:3 w Uplink. Denza, Benji, Yohanson i Gefkid próbowali dzielnie stawiać opór, ale musieli ulec znacznie bardziej doświadczonym kolegom zza oceanu. Wcześniej ulegli natomiast brytyjskiemu Splyce, przez co ich grupowa sytuacja zrobiła się bardzo nieciekawa. Cloud9 musiało z kolei uznać wyższość kolegów z Wielkiej Brytanii - Fnatic wygrało spotkanie wynikiem 3:1, a następnie odprawiło z kwitkiem rodaków z Elevate. Team Envyus przebija się tymczasem przez otwartą drabinkę eliminacji. W kolejnym pojedynku zmierzy się ze zwycięzcami pojedynku Livin'The Dream vs. SetToDestroyX.Ale tak jak wspomniałem, Call of Duty to nie jedyny punkt zainteresowania obecnych tu osób. Równie sporo oglądających przyciąga League of Legends, co zrozumiałe, a także turniej w Just Dance, co wzbudziło już moje większe zdziwienie. Fajnie wyglądają także rozgrywki w karciankę Clash Royale - co jakiś czas dwóch graczy rozgrywa pojedynek na małej scenie, siedząc na krzesłach przypominających królewskie trony. Mają rozmach.
Ostatnie rozgrywki dobiegły już dziś końca. Wraz z upływem dnia impreza rozkręcała się coraz bardziej, przyciągając kolejne rzesze fanów, ale zdaję sobie sprawę, że dopiero sobota i niedzielą będą dniami, kiedy Francuzi tłumnie przybędą na teren targów Expo w Paryżu. Tymczasem już po pierwszym dniu niektórzy zawodnicy spali na fotelach lub podłodze w press roomie, byle tylko nabrać siły przed jutrzejszymi meczami. Nad całością unosi się natomiast duch prawdziwej, sportowej rywalizacji. Szczególnie, że członkowie profesjonalnych zespołów odziewają się już niczym sportowcy największych klubów - w koszulki ze swoimi ksywami, zespołowym logo i nazwą drużyny. Przyjemnie się na to patrzy, bo jeżeli ktoś kiedyś wątpił, że e-sport rozwinie się do profesjonalnego poziomu - nawet może nie wiedzieć, jak bardzo się mylił. AKTUALIZACJA: Kolejny dzień Call of Duty World League w Paryżu powoli dobiega końca. W chwili, gdy piszę te słowa Optic Gaming wygrywa z Team Infused ostatni z zaplanowanych na dziś meczy. Amerykanie odprawili z kwitkiem kolejny z europejskich zespołów walczący o dostanie się do finału ze zwycięskiej drabinki. Kilka godzin wcześniej niespodziewanie łatwo poradziło sobie w pierwszej fazie play-off z rodakami z zespołu EnvyUs wygrywając 3:0. Jeżeli Optic utrzyma swoje prowadzenie jutro o 11:00 zagra o kolejnym amerykańskim teamem - FaZe Clan, który do półfinału awansował pokonując 3:1 Rise Nations. Także z USA.
Przyznam szczerze, że rozmawiałem dziś z Jayem Puryearem, dyrektorem do spraw e-sportu w Call of Duty o wejściu na europejski rynek z czterema lokalnymi turniejami. Jay przyznał, że to m.in. dlatego, że rywalizacja pomiędzy europejskimi i amerykańskimi zespołami w CoD zmniejszyła się i jest już naprawdę niewielka. Cóż, patrząc po wynikach w Paryżu - niezbyt to widać. Oczywiście z USA przyjechała większa część zespołów, ale z pierwszej fazy play-off awansował tylko jeden zespoł, który nie pochodzi zza oceanu i zresztą od razu odpadł. Na pocieszenie mogę dodać, że po drugiej stronie drabinki Fnatic rozprawiło się z Luminosity 3:0, a kolejny brytyjski zespół - Splyce odprawił do domu EnvyUS i to w niesamowitym stylu! Amerykanie po wyrównanym początku (210:250 w Hardpoint oraz 4:6 w Search and Destroy) totalnie się pogubili przegrywając rundę Uplink aż 0:14! To była miazga, o którą naprawdę trudno na tak zaawansowanej fazie turnieju. A szkoda, bo spotkanie rozgrywane było w trybie BO5, a więc wszystko mogło jeszcze się zdarzyć w przypadku wygranej ze strony EnvyUS. Nic takiego jednak się nie stało.
Kontynuując wątek brytyjski - około 9:30 jutrzejszego dnia zobaczymy fascynujący z całą pewnością pojedynek pomiędzy Fnatic i Splyce. Zapowiada się bratobójcza i zacięta rywalizacja, której zwycięzca zmierzy się z Rise Nations. Równie ciekawie zapowiada się kolejne poranne spotkanie w drabince "przegranych" - o prawo dalszej walki w turnieju powalczy Epsilon z Evil Geniuses. Zwycięzca tego pojedynku spotka się w kolejnej fazie ze wspomnianym na początku Infused. Trzymajcie kciuki, bo to jedna z dwóch szansa na to, by Europejczycy liczyli się w dalszej rozgrywce.AKTUALIZACJA: Gramowicze, oto specjalnie dla Was mały, niedzielny, poranny bonus - galeria zdjęć ślicznych padów, trzy fotki z targów i filmik - z odjechanym stoiskiem do grania w Rocket League. Miłego oglądania i pamiętajcie, że o 11:00 Optic Gaming gra w półfinale z FaZe Clan!
- To był naprawdę ciężki mecz, szczególnie w pierwszej rundzie w trybie Hardpoint (runda zakończyła się wynikiem 250:96 dla Optic Gaming - przypominam). Popełniliśmy kilka kluczowych błędów, jest jak jest, ale z całą pewnością poprawimy się przed następnym meczem. Planujemy przebicie się przez drabinkę przegranych, a następnie zwycięstwo w finale - powiedział Jasper Schellens z FaZe Clan. Mecz zaplanowano na 15:00.
Poniżej możecie zobaczyć trzy oficjalne zdjęcia zrobione przez Activision oraz bonus w postaci krótkiego filmu prezentującego emocjonującą końcówkę wczorajszego meczu między Rise Nations i FaZe.
A tu mała niespodzianka dla tych, którzy chcą oglądać na żywo półfinałową rywalizację w drabince przegranych, a następnie finał - oficjalny stream prosto od Activision.
Aktualizacja: I po wielkim finale! Dla mnie to były krótkie, choć dość męczące trzy dni. Wysiłek wart był jednak tego, by być na miejscu i z bliska oglądać CWL Paryż Open, jak i wszystkie wydarzenia towarzyszące ESWC Winter 2017. Nie było ich wiele - impreza nastawiona była typowo na e-sport, stąd też uboga (dosłownie) liczba stanowisk czy gier. Jeżeli chodzi o liczbę atrakcji, byle PGA jest bardziej urozmaicone i większe, odwiedza je także więcej osób. Jednak e-sportowe emocje były na najwyższym poziomien - CWL zgromadziło najlepsze zespoły grające aktualnie w Call of Duty i zapewniło świetną, pomimo małych potknięć, realizację.
Mojej pełnej relacji oraz dodatkowego tekstu możecie spodziewać się na dniach. Kto wie, może skuszę się nawet na mały montaż, bo z powrotem do Polski na karcie SD wiozę z sobą pokaźną liczbę przebitek nagrywanych podczas turnieju. Krótko podsumowując finał powiem tylko, że zgodnie z moimi życzeniami zagrał w nim FaZe Clan, któremu jednak nie udało się zemścić za przegrany półfinał w drabince zwycięzców. Optic Gaming konsekwentnie realizowało swoje taktyki przygotowane na ten mecz i doprowadziło do końcowego wyniku 3:0, co mówi chyba wszystko. Co prawda możemy zastanawiać się co byłoby, gdyby obeszło się bez powtarzania pierwszej rundy niedługo po jej starcie, bo FaZe było wtedy w gazie, a Optic bazując na tej wiedzy wycofało się do defensywy przy okazji powtórki, ale wygranych się nie sądzi. Już teraz zacieram ręce myśląc o kolenych turniejach bo wiem, że tegoroczna rywalizacja będzie zacięta. Mam jednak nadzieję, że przyszłość CWL przyniesie nam więcej europejskich drużyn grających na światowym poziomie. Z całą pewnością poczyniono ku temu pierwszy krok. Jaki będzie jego efekt, dowiemy się dopiero w przyszłości.Wszystkim, którzy byli myślami ze mną w Paryżu i śledzili tą niezbyt regularną (wybaczcie, warunki nie sprzyjały) relację serdecznie dziękuję za obecność i mam nadzieję, że turniej jak i moje materiały tworzone na miejscu dostarczyły Wam choć trochę przyjemności. Trzymajcie się i do następnego!
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!