Premiera Nintendo Switch już za kilka dni. Czy warto czekać na premierę nowego sprzętu od Wielkiego N?
Premiera Nintendo Switch już za kilka dni. Czy warto czekać na premierę nowego sprzętu od Wielkiego N?
Nintendo Switch prezentuje się o wiele lepiej na żywo, niż na fotkach w sieci. Postawiona przed telewizorem zajmie nam naprawdę niewiele miejsca i prezentuje się bardzo dobrze, zarówno z wpiętymi Joy-conami, jak i bez nich. Odpięte kontrolery pasowały mi idealnie, jednak mam dłonie przeciętnego 12-latka, więc dla niektórych mogą się one wydawać zbyt drobne. Zaznaczę jednak, że na praskiej imprezie nie spotkałam się z żadnymi użytkownikami, którzy narzekaliby na ewentualne problemy podczas korzystania z Joy-conów. Mają bardzo wygodne w użyciu przyciski. Najbardziej przekonuje mnie jednak to, że kontrolery są niezwykle przyjemne w dotyku.
Joy-cony mają tez niezwykle precyzyjne czujniki ruchu. Widać to zarówno w imprezowym 1-2-Switch, jak i w bijatyce ARMS. Jeśli zatem czerpaliście radochę z machania Wiilotami, Joy-cony spodobają się Wam dwa razy bardziej. Są także niezwykle lekkie i praktycznie nie czuć ich w dłoniach.
Konsola w wersji przenośnej jest naprawdę wygodna w użyciu i nie miałam problemu w opanowaniu przycisków, choć ich rozstawienie różni się od tego w GamePadzie do Wii U. Nie można tego porównać również do gry na tablecie. To zupełnie różne doświadczenia, choć gry w wersji na ekranie przenośnym wyglądają zjawiskowo. Wydaje się być także lekka i poręczna w przenoszeniu. Tutaj jednak nie mogę wydać obiektywnego osądu, bo konsole były poprzykręcane do stanowisk grubymi kablami i w zasadzie nie wiem, ile z wagi urządzenia było winą podpinanych zabezpieczeń.
Mocno zaskoczył mnie za to Pro Controller. Osobiście uważam, że świetnych i naprawdę wygodnych padów do gry jest na świecie mało. Jestem zwolenniczką czwartego DualShocka, ale na Pro Controllerze grało mi się nadzwyczaj wygodnie. Opanowanie pada zajęło mi zaledwie kilkanaście sekund i aktualnie w mojej ocenie będzie to jeden z najlepszych padów, jakie znajdziecie wkrótce na rynku.
Nie. Nintendo Switch to po prostu konsola skierowana do wszystkich użytkowników. Praski pokaz utwierdził mnie w przekonaniu, że Nintendo ponownie stawia na wspólne granie z innymi graczami. Większość gier nastawiona jest na kooperację, co widać chociażby po Joy-conach, mogących służyć jako osobne pady. Widać na pierwszy rzut oka, że Wielkie N wyciąga wnioski ze swoich doświadczeń. Wyciąga to, co było najlepsze w konsolach Nintendo (co-op, kontrolery ruchowe, mobilność konsoli) i stara się to przenieść do nowego urządzenia. Rewolucją bym tego nie nazwała, ale...
Tak. Nintendo, jak już wspomniałam, stara się rozwijać znane rozwiązania. I to w sposób ciekawy oraz przemyślany. Kontrolery są bardzo dobrze dopracowane i świetnie wychwytują najmniejsze ruchy użytkowników, co najlepiej pokazuje wspomniane ARMS. Dodatkowo Nintendo może się pochwalić świetnymi osiągnięciami w przypadku wibracji w kontrolerach - robią one ogromne wrażenie. Dane mi było wypróbować gry, w której musiałam policzyć kulki, jakie „znajdują się” w kontrolerach. Uderzenia były oddane tak dobrze, że wydawało się, jakby faktycznie w środku obijały się kulki.
Graficznie jednak gry stoją tu na średnim poziomie i przyzwyczajeni do „wyścigu zbrojeń” użytkownicy, którzy zwracają uwagę na tego typu elementy mogą nie być pocieszeni. W „mobilnych” wersjach, na 6-calowym ekranie wszystko wyglądało dużo lepiej.
Choć przed pokazem nie do końca byłam przekonana, tak teraz jest to sprzęt, który po prostu „muszę mieć”. Nintendo Switch to konsola dla każdego i w każdym wieku. To nie jest sprzęt na którym doświadczycie 4K, HDRu, teselacji czy ostrych jak żyleta tekstur. Nintendo znów skupia się na tym, co zawsze – wspólnej grze i lekkiej, dobrej zabawie. Do mnie ten przekaz, ku mojemu zdziwieniu trafia i nie mogę doczekać się 3 marca, kiedy konsola stanie pod telewizorem.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!