Czy Gameloft namówi graczy do wstąpienia na przestępczą ścieżkę?
Czy Gameloft namówi graczy do wstąpienia na przestępczą ścieżkę?
Gameloft bardzo dobrze wie, jak zwrócić uwagę graczy. Wystarczy, że... po prostu skopiuje pomysły innych deweloperów. W przypadku Gangstar New Orleans jest podobnie jak z Gangstar Vegas. Jest to praktycznie kropka w kropkę Grand Theft Auto, choć widać tutaj domieszki MMO oraz Mafii III Rivals. Spodziewajcie się utartych schematów z innych, znanych Wam dobrze produkcji.
Gangstar New Orleans opowiada o pewnym delikwencie, któremu marzy się dostanie na szczyt gangsterskiej kariery. W tym celu wypełnia kolejne misje, które w większości polegają na zabijaniu innych kryminalistów. Fabuła zostaje przeniesiona w większości na sekcje dialogowe, które jednak gdzieś umykają, jeśli akurat zapomnimy zabrać słuchawek z domu. Nie jest to jednak jakoś specjalnie ważne. Fabuła w tej grze to niepotrzebny dodatek do solidnego mordobicia, które na nas czeka.
Mechanika rozgrywki została przeniesiona praktycznie 1 do 1 z mobilnych odsłon Grand Theft Auto. Za ruchy bohatera odpowiadają przyciski na ekranie - po lewej stronie znajdziemy cyfrowego analoga, którym będziemy poruszać postacią po ulicach Nowego Orleanu, zaś po prawej widnieją przydatne przyciski do podstawowych czynności takich jak strzelanie, chowanie się za osłoną czy bieganie. Sterowanie potrafi zmieniać się w zależności od wykonywanych czynności. W przypadku kierowania samochodem po lewej stronie znajdą się przyciski do skręcania, po prawej – do jazdy wprost lub cofania. Z reguły wszystko działa tutaj bardzo sprawnie, jednak nie obyło się bez pewnych problematycznych kwestii. W przypadku np. przechodzenia przez wyższe przeszkody bohater często zacina się i musimy nieźle się nakombinować, żeby wejść do danej lokacji. Nie przeszkadza to jakoś specjalnie podczas luźnego biegania po mieście, jednak potrafi napsuć trochę krwi przy misjach z limitem czasowym.
Przemierzając ulice Nowego Orleanu, może zrobić wszystko to czego nauczyły nas gry z serii GTA - zaatakować niewinnego przechodnia, ukraść komuś auto i przejechać się nim, a na koniec zastrzelić niewinną staruszkę gdzieś na środku ulicy. Niestety, sztuczna inteligencja czasami zapomina się włączyć i rzadko kiedy policjanci reagują na nasze zbrodnie. Zdarzyło mi się uderzyć bezpośrednio w policyjny wóz, ale bez żadnej reakcji ze strony panów w niebieskich mundurkach. Dopiero przy trzecim morderstwie na niewinnym cywilu zdecydowali, że warto coś ze mną zrobić. Na szczęście ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości, bazująca na tym co Rockstar zrobiło w ostatnim GTA, jest banalna i ciągnący się za nami ogon możemy zgubić dwie przecznice dalej.
Bardzo dobrze wygląda tutaj dobór misji. Jest ich bardzo dużo, a ich poziom trudności wzrasta wprost proporcjonalnie do zdobywanych umiejętności i wyposażenia. Jedynym problemem są tutaj mikrotransakcje, które blokują nam rozgrywkę, jeśli chcemy dłużej posiedzieć przy grze. Jedna misja zajmuje zaledwie kilka minut, jednak musimy za nią „zapłacić” (przynajmniej początkowo) trzema lub czterema punktami energii z dostępnych dziewiętnastu. Jak się pewnie domyślacie, punkty wyczerpują się w bardzo szybkim tempie, a jeśli przy okazji jakieś zadanie będzie musieli kilka razy powtórzyć, to spędzimy w grze niespełna kilkanaście minut, nie ugrywając dla naszego bohatera nic. Mikrotransakcje w grze umożliwiają również ulepszenie ekwipunku bohatera, ale jest to opcja dobrowolna. Jeśli jako tako radzimy sobie z zabijaniem przeciwników, nie musimy na siłę dokupywać dodatków. Oczywiście, ułatwia to późniejszą rozgrywkę, ale nie spotkamy się tutaj z sytuacją, w której gra z modelu free2play zmienia się w pay2win.
Graficznie Gangstar New Orleans prezentuje się całkiem dobrze. Modele postaci wyglądają przyzwoicie, a samo miasto jest bardzo kolorowe, choć od czasu do czasu męczą nas bardzo wolno doczytujące się elementy. Przykładem może być chociażby jazda autem, kiedy przy bardzo szybkim ruchu samochód jadący z naprzeciwka widzimy dopiero w ostatniej chwili, co daje bardzo mało czasu na reakcję i może zakończyć się niepowodzeniem misji. Nie najlepiej ma się muzyka, która bardziej przywodzi na myśl Lumines niż gangsterskie porachunki na ulicach Nowego Orleanu, zupełnie nie pasując przy tym do klimatu miasta.
Nie przesadzę, jeśli nazwę Gangstar New Orleans „biedniejszym GTA”. Gra w zasadzie pokrywa się z głównymi założeniami, jakie oferowały nam hity Rockstara. Nie zrozumcie mnie źle – produkcja Gameloftu jest dobrze zrobiona, ciekawie się w nią gra, ale jeśli ktoś wypróbował już swoich sił w GTA to wie, czego dokładnie Gangstar New Orleans brakuje i raczej nie chce wymieniać siekierki na kijek. Nową grę Gameloftu polecam tym, którym marzy się kariera kieszonkowego gangstera, ale szkoda im pieniędzy na gry Rockstar.