Sky Force Anniversary nie rewolucjonizuje gatunku shoot'em up, ale potrafi wciągnąć miłośników zbieractwa i podbijania wyniku na liście hi-score.
Sky Force Anniversary nie rewolucjonizuje gatunku shoot'em up, ale potrafi wciągnąć miłośników zbieractwa i podbijania wyniku na liście hi-score.
Słowem wstępu, Sky Force Anniversary to gra wywodząca się z urządzeń mobilnych, a następnie przeniesiona na platformy stacjonarne (PC, konsole) i PS Vitę. Kilka miesięcy temu publikowaliśmy nawet recenzję konsolowo-pecetowej wersji, tymczasem mój tekst bazuje na najnowszej edycji, stworzonej z myślą o dogorywającym Wii U. Sky Force Anniversary na sprzęt Nintendo to w gruncie rzeczy to samo doświadczenie, nie licząc przenośnych możliwości gamepada, jednak czytając tekst redakcyjnego kolegi postanowiłem napisać kilka autorskich akapitów i wystawić nieco mniej przychylną ocenę. I wcale nie ze względu na potencjalne wpadki wersji na Wii U (która, powtarzam, jest bliźniaczo podobna do innych edycji konsolowych).
Jak nie trudno zgadnąć, zerkając na obrazki lub odpalając zwiastun, Sky Force Anniversary to ukłon w stronę automatowych klasyków w stylu 1942 Capcomu czy nieśmiertelnego River Raid. Mały samolocik leci w górę ekranu i strzela do wszystkiego, co się rusza, po drodze ratując ludzi i zbierając wypadające z pokonanych wrogów świecidełka. Wbrew pozorom taki model rozgrywki potrafi bawić nawet teraz, choć osobiście sięgając po gry z gatunku shoot'em up (lub jak kto woli – SHMUP) szukam czegoś z japońskim rodowodem i estetyką bullet hell na wzór DoDonPachi i innych produkcji Cave. Sky Force Anniversary jest pod tym względem bardziej stonowane i mniej szalone. Co wcale nie oznacza, że łatwe i nie oferujące wyzwania.
Poziomy w grze można policzyć na palcach dwóch rąk, co nie jest szczególnym zaskoczeniem w przypadku tego typu produkcji. SHMUP-y od zawsze stawiały na powtarzalność i podbijanie wyników punktowych, i nie inaczej jest w przypadku Sky Force Anniversary. W każdym poziomie czeka na nas seria wyzwań (zniszcz 70 procent przeciwników, zniszcz 100 procent przeciwników, uratuj wszystkich ludzi, nie doznaj żadnego obrażenia), za które otrzymujemy medale. Możemy za nie odblokować kolejne plansze i spróbować swoich sił na wyższych poziomach trudności. Oprócz tego w Sky Force Anniversary liczy się zbieranie gwiazdek, które wypadają z pokonanych wrogów. Im więcej gwiazdek złapiemy, tym szybciej i mocniej ulepszymy swój statek. Początkowo nasz pojazd posyła pojedyncze strzały o małej mocy, więc warto się postarać, by zamienić go w maszynę śmierci posyłającą rakiety czy posiadającą wytrzymałe tarcze.
Sky Force Anniversary to w gruncie rzeczy zabawa w zbieranie gwiazdek, gdyż tylko motyw rozbudowy statku może przyciągnąć do tej gry na dłużej. Jeżeli więc lubicie ciągły grind na kilku bardzo podobnie wyglądających mapach (to spory minus), to możecie tu znaleźć coś dla siebie. Pod względem oprawy wizualnej mamy do czynienia z miłym dla oka SHMUP-em, choć nie ukrywam, że widziałem mnóstwo ciekawszych, bardziej pomysłowych i zapadających w pamięć przedstawicieli gatunku. Ot, kawał dobrej, rzemieślniczej roboty. To samo tyczy się ścieżki dźwiękowej, której brzmienia zahaczają o automatową klasykę i uderzają w chiptune'owe nuty, tworząc przyjemny miks.
Jak już wspomniałem, Sky Force Anniversary na Wii U to wierna konwersja znana z konkurencyjnych platform, więc jeśli cierpicie na niedostatek nowych gier na konsolę Nintendo i nie mieliście wcześniej styczności z tym tytułem, możecie go śmiało atakować. Oczywiście jest to zabawka przede wszystkim dla fanów automatowej klasyki w nowym wydaniu, którzy nie zrażą się pokonaniem finałowego bossa po kilku kwadransach (bo tak też można) i nie straszne im ciągłe powtarzanie tych samych poziomów, w celu zbierania gwiazdek i medali. Ma to swój urok, szczególnie, że Sky Force Anniversary to kawał dobrego, choć niezbyt odkrywczego SHMUP-a.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!