Przed rozpoczęciem przygody należy pokrótce zapoznać się z poprzednimi częściami serii.
Przed rozpoczęciem przygody należy pokrótce zapoznać się z poprzednimi częściami serii.
Dreamfall Chapters to trzecia odsłona serii, która pozwala prześledzić losy Zoë Castillo, Kiana Alvane i Sagi. Jeśli swą przygodę zaczynacie od tej części, nie będziecie mieli zbyt łatwego orzecha do zgryzienia - zdecydowanie warto zapoznać się wpierw z fabułą starszych tytułów (The Longest Journey z 1999 roku oraz Dreamfall: The Longest Journey z roku 2006). Znajomość poprzednich odsłon z pewnością przyda się, by zrozumieć wszystko, co prezentuje Red Thread Games w Dreamfall Chapters, a i ułatwi rozwiązanie paru zagadek.
Rozgrywkę rozpoczynamy jako Zoë, która pod koniec poprzedniej części zapadła w śpiączkę. Choć przykuta do łóżka, Zoë umysłem jest zupełnie gdzie indziej - przestrzeni zwanej Storytime. Dziewczyna stara się pomóc ludziom, którzy korzystali z technologii świadomego śnienia od japońskiej korporacji WatiCorp i w ten sposób zostali uwięzieni we własnych koszmarach. Jednak celem naszej protagonistki nie jest ratowanie kolejnych śniących przez całą wieczność: nawet jeśli wytłumaczy komuś, jak niebezpieczne są maszyny snów, na miejscu ocalonego pojawi się dziesięć kolejnych osób. Aby rozwiązać problem, musi powrócić do rzeczywistości.
Zoë znajduje wreszcie sposób, by się obudzić. Nie pamięta zbyt wiele ze swej przeszłości, ale próbuje uporać się z amnezją i ułożyć sobie życie ze swoim chłopakiem, z którym mieszka w Europolis. Jest to cyberpunkowe miasto, którego klimat, neonowe światła i nachalne reklamy (maszyn snów, a jakże) przywodzą na myśl klasyczne filmy science-fiction typu Blade Runner. W zależności od naszych decyzji, Zoë może skupić się na nowej pracy lub powrócić do dawnych zajęć. Dziewczyna angażuje się też w politykę i wspiera kampanię wyborczą jednej z kandydatek. Niełatwo polubić ten wątek, ale warto przez niego przebrnąć - później wszystko staje się znacznie ciekawsze.
Losy Kiana Alvane, zabójcy z równoległego, magicznego świata Arkadia, początkowo zdają się być znacznie bardziej pasjonujące niż historia powracającej do życia Zoë. Kian zostaje skazany na śmierć za zdradę stanu, ale wkrótce, z pomocą rebeliantów, udaje mu się odzyskać wolność. Bohater dołącza do ruchu oporu i próbuje pomóc pokrzyżować plany Imperium Azadi. Nie wszyscy rebelianci mu ufają, często odnoszą się do niego z wrogością. Atmosferę wśród buntowników zwykle rozładowuje jednak przesympatyczna Enu, która ma dobre serduszko, mówi, co myśli i często niefortunnie dobiera słowa, czym zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy - ale to już temat na inną opowieść.
Trzecią grywalną postacią jest Saga, która podczas pierwszego przejścia Dreamfall Chapters była dla mnie bardzo dużą zagadką. Rola, jaką Saga ma do odegrania, jest bardzo ważna, ale wszystko wyjaśnia się dopiero na końcu.
W grze musimy podejmować niełatwe decyzje, które pociągają za sobą pewne konsekwencje (np. w zależności, gdzie pracuje Zoë, mamy inne zadania do wykonania, czasem możemy niechcący popsuć sobie relacje z przyjaciółmi itp.), ale zawsze zmierzamy ku temu samemu zakończeniu. Czasem nasze decyzje nie będą mieć żadnego znaczenia, ale zawsze warto mieć na uwadze, że w pewien sposób wpływamy na ludzi czy inne istoty, z którymi się zetkniemy. Jeśli nie macie pewności, co wybrać zawsze możecie sprawdzić, co wybrali inni gracze i zagłosować tak, jak większość (albo przekornie postawić na mniej popularną opcję). Pod koniec każdego rozdziału mamy też krótkie podsumowanie wydarzeń - i dokonanych wyborów.
Dreamfall Chapters trafiło najpierw na PC, jako gra podzielona na pięć części. Każdy z epizodów kończył się w taki sposób, że chciało się krzyknąć: "To już?! Proszę, nie w takim momencie!" Twórcom udało się przykuć moją uwagę i sprawić, że miesiące oczekiwania na kolejne fragmenty trochę się dłużyły. Na szczęście konsolowa wersja zawiera wszystkie rozdziały, więc nie trzeba wykazywać się anielską cierpliwością, by poznać zakończenie. Gra oferuje bardzo długą, wciągającą i satysfakcjonującą historię (na 20-30 godzin), ze świetnymi dialogami i postaciami, z doskonałym voice-actingiem. Jak na cenę 124 zł, Dreamfall Chapters ma bardzo dużo do zaoferowania.
Ponowne zagranie w Dreamfall Chapters na konsoli było świetną okazją, by sprawdzić, co się stanie, jeśli w kluczowych momentach wybiorę coś zupełnie innego niż podczas pierwszego przejścia - a przy okazji przekonać się, że parę zmian, jakie zostały w międzyczasie wprowadzone, wystarczy, by rozgrywka była znacznie przyjemniejsza niż za pierwszym razem. Przykładowo, na samym początku gry, gdy Zoë tkwi w Storytime, pierwotnie musieliśmy rozwiązać kilka zagadek, by pomóc uwięzionym w koszmarach ludziom - teraz pozostała tylko jedna. Dodano też listę postaci oraz skrótowo przedstawiono informacje o ich życiu, dzięki czemu łatwo przypomnieć sobie, kto jest kim. A co najważniejsze - w każdym momencie gry można otworzyć mapę i sprawdzić swoją pozycję oraz zaznaczony cel, do którego chcemy się udać (aby zmienić cel, należy zapytać o drogę przy jednej z licznych interaktywnych map rozsianych w mieście). Lokacje są niewielkie, ale i tak zdarzało mi się gubić i długo krążyć w kółko, kiedy grałam na PC, więc tym bardziej doceniam, że funkcja mapy w wersji konsolowej jest dostępna od początku.
W Dreamfall: The Longest Journey mieliśmy system walki - bardzo toporny, dlatego cieszę się, że tego elementu nie ma w Dreamfall Chapters. Dobra przygodówka nie mogłaby się jednak obejść bez zagadek - i tych w grze nie brakuje. Generalnie nie są to skomplikowane łamigłówki, których rozwiązanie sprawiałoby ogromną satysfakcję; zabawa głównie sprowadza się do szukania interaktywnych przedmiotów (które czasem łatwo przegapić), łączenia ich ze sobą lub oglądania ze wszystkich stron w poszukiwaniu wskazówek. Nigdy nie musimy się spieszyć - niemniej ucieszyłabym się, gdyby postacie biegały nieco szybciej (nawet jeśli w ten sposób bardziej wyróżniałyby się z tłumu).
Gra działa na silniku Unity 5 (pierwotnie działała na Unity 4). Nie zapewnia on najlepszej wydajności, ale jak dotąd nie uświadczyłam nigdzie poważnych problemów. Zapewne będą razić niskiej jakości tekstury czy zbyt długie ekrany ładowania (szczególnie w sytuacjach, gdy musimy np. na krótko wejść do pomieszczenia, porozmawiać z kimś i wyjść), ale nie są to mankamenty, które szczególnie psułyby odbiór gry.
Jeśli chodzi o animacje - postacie ruszają się dość drętwo, a podczas rozmów nigdy nie zmieniają wyrazu twarzy. Czy to przeszkadza? Gdyby była to wysokobudżetowa gra, byłabym zawiedziona, że nie zadbano o mimikę. W tym przypadku można wiele wybaczyć, zwłaszcza, że angielscy aktorzy udzielający głosu postaciom wykonali świetną robotę. No tak, pozostaje kwestia polskiej wersji językowej - tej, niestety, nie ma. Nawet gdybyśmy chcieli posiłkować się napisami, musimy zadowolić się wersją angielską (lub, jeśli ktoś woli, niemiecką bądź francuską). Ale polskie akcenty są - chyba nigdy nie przestaną mnie bawić sytuacje, kiedy wśród angielskich napisów znajduję określenia typu "ziomal" albo "babka".
Dreamfall Chapters w wersji konsolowej to bardzo dobra przygodówka, ze świetnie nakreśloną fabułą i postaciami (choć w pełni docenią ją tylko fani, którzy ukończyli poprzednie odsłony serii). Pod względem graficznym może nie zachwyci (acz specyficzny styl artystyczny gry ma swój urok), ale za to oprawa dźwiękowa (zarówno voice-acting, jak i nastrojowa ścieżka muzyczna autorstwa Simona Poole'a) to majstersztyk. Wśród najpoważniejszych wad należałoby wymienić długie czasy ładowania, powolne tempo rozgrywki czy brak polskich napisów - ale jeśli to was nie odstrasza, zdecydowanie polecam.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!