Kosmos jeszcze bardziej bezkresny. Recenzja Endless Space 2

Sławek Serafin
2017/05/20 19:36
7
0

W przestrzeni nikt nie usłyszy, jak budujesz swoje gwiezdne imperium przez jeszcze jedną turę...

Endless Space 2 to jedna z tych gier, które recenzuje się z prawdziwą przyjemnością. Nie dlatego, że jest dobra i gra się w nią z wielką przyjemnością, choć oczywiście obie okoliczności zachodzą w tym przypadku. Ale chodzi mi coś innego, o taką radość na wyłączność dla recenzenta, który nie tylko sobie gra, ale też cały czas analizuje. Endless Space 2 jest bardzo wdzięcznym obiektem do recenzenckiej analizy, zwłaszcza w kontekście całego gatunku i konkurencji. A to dlatego, że widać, że Francuzi z Amplitude potrafią się uczyć. I iść dalej. I lubią wyzwania.

Kosmos jeszcze bardziej bezkresny. Recenzja Endless Space 2

Znacie na pewno taką klasyczną sytuację. Wychodzi sobie gra, która zdecydowanie wybija się ponad poziom. Wprowadza nowe rozwiązania, podnosi poprzeczkę, ustanawia nowy standard. I co się dzieje potem? Nic szczególnego. Jedni rzucają się do naśladowania a inni udają, że nic się nie stało i dalej robią swoje gry tak samo jak dawniej, choć bez wątpienia są już podrzędne w porównaniu z tamtą przełomową. Taką sytuację mamy teraz jeśli chodzi o erpegi, nie? Wyszedł Wiedźmin 3 i pozamiatał. Część producentów próbuje się z nim mierzyć na jego terenie, naśladując, a część, w tym bardzo renomowani, nadal tkwią w poprzedniej epoce. No i fajnie, ale jak to się ma do Endless Space 2 i gatunku 4X w ogóle? Otóż w ubiegłym roku tutaj zaszły analogiczne okoliczności. Paradox wydał swoje Stellaris i podbił poprzeczkę bardzo wysoko. Gatunek poszedł o krok do przodu i wielu zostało daleko w tyle, tak jak odtworzony Master of Orion na przykład. A Endless Space 2? Otóż, Amplitude nie tylko podjęło wyzwanie i wprowadziło do swojej gry rozwiązania przypominające te ze Stellaris, ale też śmiało poszło o krok dalej, pokazując wszystkim, jak powinien wyglądać emocjonujący wyścig, w którym co rusz zmienia się sytuacja i to, kto jest na czele.

Endless Space 2 na pierwszy rzut oka przypomina bardzo swojego poprzednika, głównie dlatego, że korzysta z tego samego genialnie zaprojektowanego interfejsu, który nie ma sobie równych jeśli chodzi o przejrzystość, dostępność informacji i wygodę użytkowania. Nikt, nawet starzy wyjadacze z Firaxis z kilkoma Cywilizacjami na koncie nie umie projektować warstwy komunikacji pomiędzy grą a graczem tak dobrze jak Francuzi z Amplitude. To jest solidna podstawa, na której opiera się ich produkcja. Ale na tej podstawie jest jeszcze sporo oparte.

Wybaczcie, ale użyję teraz metafory motoryzacyjnej. Pierwsze Endless Space było jak samochód, który świetnie wygląda, doskonale się prowadzi, mało pali i na dodatek nie wymaga od swojego użytkownika zbyt wiele. Gra była lekka, przyjemna i w bardzo przemyślany, elegancki sposób uproszczona. Endless Space 2 jest trochę inną bryką. Też prezentuje się znakomicie, i z zewnątrz, i od środka. Też prowadzi się lekko i bezproblemowo. I nie wymaga zbyt wiele. Ale jeśli przyjrzeć się trochę bardziej, to okazuje się, że tym razem mamy tu jakieś dodatkowe opcje. Możemy pogrzebać w silniku, zmienić opony, dostosować jakieś tam inne funkcje. Nie musimy. Ale możemy. Endless Space 2 pozwala nam zajrzeć pod maskę i pobawić się w tuning dla trochę bardziej zaawansowanych. Gra nadal wygląda na prostą, ale już taka nie jest, nie jeśli się zechce spojrzeć głębiej, jeśli mamy ochotę zająć się rozkminianiem nowych opcji i ich wpływu na rozgrywkę. W porównaniu do poprzednika gra jest zdecydowanie bardzie rozbudowana w głąb, choć nadal charakteryzuje się tradycyjną dla tej linii elegancką prostotą i przejrzystością.

Endless Space 2 jest klasycznym przedstawicielem gatunku 4X i żadnych rewolucji tutaj nie zaobserwujemy. Ale gdzie nie spojrzymy, jest coś fajnego i świeżego. To widać już od samego początku, gdy wybieramy sobie jedną z ośmiu dostępnych frakcji a potem, pograwszy kilka godzin, bierzemy się za jakąś inną. W każdej grze 4X, poza może zapomnianym już trochę Sword of the Stars, ta druga rozgrywka będzie wyglądała w zasadzie tak samo i jeśli będą jakieś różnice, to tylko zależne od losowych czynników, takich jak wygenerowana mapa. A tutaj, w Endless Space 2? Tutaj jest inaczej. Rasy są wyspecjalizowane, charakterystyczne i gra się każdą z nich albo trochę inaczej, albo zupełnie inaczej, niż pozostałymi. To nie Cywilizacja, w której różnice ograniczają się do jakichś pomniejszych bonusów, w których się szybko zapomina. W Endless Space 2 frakcje mają nie tylko swoje dodatkowe, unikalne zasady, ale zadbano nawet o to, by każda z nich miała sporo własnych technologii, własnych budowli i własnych modułów dla okrętów. I własną fabułę, jedną wielką, nadrzędną misję, przechodzącą przez kolejne etapy i snującą opowieść przeznaczoną tylko dla tej jednej, konkretnej rasy.

I tak jest ze wszystkim w Endless Space 2. Każdy aspekt rozgrywki, każda opcja na którą spojrzymy z osobna, jest jednocześnie idealnie tradycyjna i natychmiast rozpoznawalna dla każdego fana gatunku, a jednocześnie ma kilka dodatkowych cech, kilka nowych rozwiązań pomniejszych, które sprawiają, że jest jednocześnie i swojska, i nowoczesna, i dobrze znana, i ekscytująco świeża. Naprawdę, nie wypada nie skłonić się z szacunkiem, nie uchylić z szykiem kapelusza i nie powiedzieć „chapeau bas” przed projektantami z Amplitude. Są znakomici w tym co robią. I jeszcze do tego całkiem niezłe gry im wychodzą do tego. Ewenement na skalę wszechświatową.

GramTV przedstawia:

Endless Space 2 radzi sobie znakomicie w prawie każdej sytuacji. Początkowe fazy rozgrywki, czyli eksploracja i ekspansja, są ekscytujące i ciekawe. Cały czas coś się dzieje, cały czas pojawiają się nowe misje, nowe anomalie do zbadania, nowe systemy odkryte przez dalekobieżne sondy, nowe pomniejsze rasy, które będzie można później zasymilować. Rozszerzanie granic naszego imperium nie jest trudne, ale też nie za łatwe. Trzeba dbać o odpowiednie tempo i dobrze planować ekspansję, żeby sobie nie zarżnąć gospodarki. I żeby potem nie okazało się, że zajęliśmy chciwie jakiś mało ważny systemik a potem nie możemy już skolonizować jakiegoś innego, dużo lepszego, bo przekroczymy limit wielkości imperium i zaczną się rozruchy. Na niższych poziomach trudności możemy sobie grać komfortowo i luźno, ale na wyższych trzeba już mieć solidny plan i wykonywać przemyślane ruchy, patrząc od razu w przyszłość odległą o kilkadziesiąt albo i kilkaset tur. To jest to, co czteroiksowe tygrysy lubią najbardziej.

Fazy późniejsze, eksploatacji i eksterminacji też dają radę. Nadal się dzieją rzeczy i pojawiają różnego rodzaju misje oraz wyzwania, w których czasem bierzemy udział na wyścigi z innymi cywilizacjami. Drzewko technologii jest przyjemnie rozłożyste i pozwala na różne podejścia do problemu galaktycznej dominacji. I wspinając się po jego gałęziach natrafiamy na coraz to nowe opcje. A to pojawia się możliwość ulepszania systemów. A to zakładania kompanii handlowych. A to mieszania w nowym systemie politycznym, bardzo fajnym zresztą. I wojujemy też, oczywiście. Endless Space 2 śmiało zrezygnowało z taktycznych bitew na rzecz starć rozgrywanych automatycznie. Zawsze automatycznie. Możemy tylko wybrać taktykę przed potyczką i to wszystko. Na pierwszy rzut oka to rozwiązanie wydaje się być niezbyt przemyślane, ale każdy weteran 4X bardzo dobrze wie, że bitwami człowiek się bawi tak naprawdę tylko przez chwilę a potem już każda następna jest przykrym obowiązkiem. I są one coraz bardziej nużące i frustrujące dlatego, że prawie każdą się trzeba zająć, bo bez naszych półboskich zdolności taktycznych sztuczna inteligencja postrada nam połowę floty. Tutaj tego nie ma. Nie mamy wpływu na bitwy i już. Możemy je sobie najwyżej pooglądać. I choć wydaje się, że takie rozwiązanie odbiera nam część przyjemności z zabawy, to tak naprawdę zdejmuje nam z barków cała masę rutyny, nudy i frustracji z późniejszych fazach rozgrywki.

Wspominałem już, że projektanci z Amplitude znają się na swojej pracy? Chłopaki myślą długofalowo i nie mają zamiaru bawić się w robienie wrażenia na jakichś przypadkowych graczach tanim efekciarstwem. Dbają o tych fanów, którzy będą nad Endless Space 2 siedzieli przez setki godzin. Dlatego na przykład system projektowania nowych okrętów jest taki niby prosty i ubogi. Podmieniamy tylko moduły, bazując na niezbyt rozbudowanych statystykach. Słabo, nie? W innych strategiach 4X możemy sobie budować okręty z klocków, podejmując dziesiątki decyzji co do tego, jak będą wyglądały i jakie role spełniały. Tylko… czy to jest naprawdę takie fajne? No właśnie nie. Jasne, na początku się tym bawimy jak dzieci. A potem się nudzi. Mamy na głowie całe imperium i zwyczajnie nam się nie chce dłubać przy każdym głupim okręcie. Klikamy automatyczne ulepszenie, bo myślimy już na poziomie całych eskadr i flot, a nie pojedynczych okręcików. I twórcy Endless Space 2 o tym wiedzą. Dlatego ten ich niby to ubogi, niby to za prosty system projektowania okrętów działa znakomicie od początku do końca. Kilka kliknięć i już mamy nowy model. Można zająć się ustalaniem produkcji lub ulepszaniem istniejących okrętów. Nic nas nie zmusza do odrywania się od strategii i dłubania w jakichś dawno temu być może zabawnych, ale teraz już tylko zabierających czas szczegółach.

Endless Space 2 jest znakomite. Tak po prostu. Nie pozbawione wad, oczywiście, bo dyplomacja trochę kuleje, zwłaszcza że brak nam opcji szpiegowskich. I temat kompanii handlowych też wymaga nieco więcej pracy. Przydałoby się też, żeby obecne tutaj „cuda wszechświata” były trochę bardziej charakterystyczne i miały jakiś większy wpływ na rozgrywkę, jak cuda z ostatniej Cywilizacji na przykład. Endless Space 2 grą bardzo dobrą, świetną nawet, ale nie idealną. Jeszcze nie. Mając w perspektywie aktualizacje i dodatki od Amplitude oraz mody tworzone przez społeczność, a gra ma wbudowaną obsługę tychże już w dniu premiery, możemy być pewni, że Endless Space 2 będzie z upływem czasu coraz lepsze i coraz bogatsze. Ważne jest nie to, że nie wskoczyło od razu na podium, bo ze Stellaris przez ponad rok rozwijanym i modowanym nie może konkurować jeszcze. Nie, ważne jest to, że startuje do wyścigu z doskonałym przygotowaniem, z bardzo dobrej pozycji i można być pewnym, że będzie konkurencję gonić z werwą i klasą. Zwłaszcza, że tak naprawdę tylko ten Stellaris jest z przodu. Wszystkie inne kosmiczne strategie 4X Endless Space 2 pobiło już na starcie, swoją podstawową, premierową wersją. A i nad tym głównym rywalem ma już przewagę na niektórych polach, jak na przykład pod względem tego, jak bardzo przyjazne i otwarte jest na mniej wyrobionych graczy.

Krótko mówiąc więc, Endless Space 2 nie zawodzi. Amplitude znów przeszło samo siebie i dało nam grę, która nawet jeśli nie jest nowym królem 4X, to startuje zaledwie pół kroku za aktualnym władcą i może go wkrótce dogonić i prześcignąć. Innymi słowy – pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku. Oraz tych, którzy by się chcieli tymi fanami stać. Przy Endless Space 2 będzie to łatwiejsze niż przy czymkolwiek innym.

8,5
Kosmiczna wojna i pokój połączone z francuską klasą i elegancją
Plusy
  • bardzo przyjemna oprawa audio-wizualna
  • genialnie wygodny interfejs
  • charakterystyczne frakcje
  • sporo nowych, dobrych rozwiązań
  • równocześnie swojskie i na wskroś nowoczesne
  • dużo opcji na każdym etapie rozgrywki
  • wbudowana obsługa modów
  • przyjazne dla nowicjuszy
  • syndrom "jeszcze jednej tury" w rozkwicie, oczywiście
Minusy
  • dyplomacja trochę zbyt płytka
  • szpiegowanie by się przydało
  • trzeba będzie poczekać na mody
Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
10/06/2017 12:30

Też gram w Endless Space 2 - wybrałem Sofonów. Tu można zobaczyć, jak mi idzie https://youtu.be/kAS3X1N57wU . Zapraszam na mój kanał na Youtube https://www.youtube.com/channel/UC9bHwxcu_k2HU8iQlYvIm7Q .

naczelnyk
Gramowicz
24/05/2017 12:19

Świetna gra i dobra recenzja. W zasadzie to kolejna recenzja p. Sławka, co do której nie mam się o co przyczepić. A może te ostatnie recenzje pisze młoda stażystka, bo precyzyjne i trafne spostrzeżenia wyparły tradycyjny przaśny i obciachowy styl. Tak czy siak, dobra robota, przyjemnie czytać. 

Usunięty
Usunięty
23/05/2017 20:15
4 godziny temu, KeyserSoze napisał:

To, że coś jest bardziej skomplikowane, nie oznacza, że jest lepsze. W Distant Worlds grałem, sympatyczne, ale nie takie dobre jak Stellaris czy ES2. 

Przecież rozbudowanie i skomplikowanie rozgrywki w kosmicznych 4X ma główne znaczenie właśnie.

Przekłada się to przecież na mnogość taktyk możliwych do rozegrania.

 

O grafice nie ma co rozmawiać w przypadku tych gier, bo ma ona trzeciorzędne znaczenie, wiec przewaga najnowszych gier na tym polu jest mało istotna.

Ratuje je tylko (konkretnie chodzi mi tutaj o Stellaris) rozbudowanie opcji wpływu na inne cywilizacje, w tym te mniej rozwinięte.

Na tym polu faktycznie Stellaris króluje, ale to jest tylko jedna z atrakcji kosmicznych 4X.

Na głównym polu, czyli ekonomii czy taktyki walki, DW:U zjada wszystkie dostępne gry na rynku i nie ma tu nawet o czym dyskutować.

 

Oczywistym jest, że jednemu coś będzie podobało się bardziej, niż drugiemu, ale stawianie na łatwość i widowiskowośc rozgrywki, nie przytłoczonej opcjami, brzmi bardzo słabo jeśli chodzi o kosmiczne 4X.

Nie twierdzę, że gry takie są kiepskie, bo oczywistym jest że nie są, ale Stellaris już zdaążył mi się znudzić, gdy w DW:U gram nieprzerwanie już od kilku lat...




Trwa Wczytywanie