Niby wszystko już było, ale Ever Oasis pokazuje, że z wyświechtanych elementów można stworzyć coś całkiem nowego.
Niby wszystko już było, ale Ever Oasis pokazuje, że z wyświechtanych elementów można stworzyć coś całkiem nowego.
Kiedy po raz pierwszy zasiadałem do Ever Oasis, byłem świeżo po obejrzeniu Lawrence'a z Arabii - najbardziej "pustynnego" dzieła kultury, jakie przychodzi mi do głowy. Ponad trzy i pół godzinny seans dobrze mnie przygotował do rozpoczęcia piaszczystej przygody na 3DS-ie, tymczasem Ever Oasis przywitało mnie widokiem pięknej, zielonej krainy, której bliżej do rajskiego ogrodu aniżeli surowego pustkowia.
Akcja gry rozpoczyna się beztroską sielanką w tytułowej oazie. Jako młodszy brat (albo siostra – płeć, imię i kolor skóry określamy w prostym kreatorze postaci) szefa zielonej wyspy na piaszczystym oceanie, pokrótce poznajemy prawa rządzące tym światem. Okazuje się, że główny bohater to tzw. Seedling, czyli po naszemu "sadzonka", i Dziecko Wielkiego Drzewa. Swoisty wybraniec, którego głównym zadaniem jest założenie oazy i dbanie o jej rozwój. Wzorem do naśladowania jest starszy brat, stojący na czele prężnie działającej i atrakcyjnej, zielonej enklawy. Niestety sielanka nie trwa wiecznie, gdyż na scenie pojawia się złowroga siła zwana Chaosem, przedstawiona jako główny mąciciel w grze. Nie zdradzając szczegółów, nasz bohater musi opuścić rodzinną oazę i zacząć realizować się w swoim powołaniu, czyli iść w ślady brata i założyć tętniącą życiem przystań dla wszystkich pustynnych wędrowców.
Przed premierą Ever Oasis było uważane za jeden z najgorętszych (nie tylko ze względu na pustynną estetykę) tytułów action RPG ostatnich lat. Wszystko za sprawą postaci reżysera i producenta, Koichiego Ishii, stojącego na czele studia Grezzo (The Legend of Zelda: Ocarina of Time 3D, Majora's Mask 3D). Ishii to kluczowe nazwisko w historii Square Enix, ojciec serii Mana, jeden z projektantów gier spod znaku Final Fantasy i SaGa. Twórca o ogromnym dorobku dał się zapamiętać jako propagator jRPG-ów z dynamiczną walką w czasie rzeczywistym, która stanowi istotny element jego najnowszej produkcji.
Ishii zadbał, by fani jego twórczości odnaleźli w Ever Oasis ulubione motywy np. z kultowego Secret of Mana, a zarazem postawił na gatunkowy amalgamat. Mamy tu więc grę narracyjną, action RPG, grę ekonomiczną, a nad wszystkim unosi się duch Animal Crossing. Taka mieszanka sprawia, że Ever Oasis, mimo powielania gatunkowych schematów, jawi się jako ciekawe i świeże doświadczenie. Różnorodne, nieoczywiste, a przede wszystkim bardzo wciągające.
Jako Seedling zarządzający rozwojem nowo założonej oazy mamy na głowie mnóstwo obowiązków. Pierwszym i najbardziej podstawowym jest zapraszanie nowych osadników, którzy zechcą współtworzyć naszą zieloną krainę. W pojedynkę niewiele tu zdziałamy, więc każdy gość przekraczający bramę musi zostać wysłuchany i, jak nie trudno zgadnąć, trzeba coś dla niego zrobić. Zadowoleni dawcy questów zamieszkają w oazie i postawią swoje sklepiki, które będą magnesem przyciągającym nowych wędrowców. Im więcej mieszkańców, tym oczywiście lepiej, gdyż zadaniem głównego bohatera jest nie tylko utrzymanie oazy przy życiu, ale skupianie się na ciągłym rozwoju.
W praktyce oznacza to wykonywanie powtarzalnych questów, typu zbieranie surowców, które pozwolą sklepikarzom prowadzić ich biznesy. Ważnym elementem całej przygody jest ponadto eksploracja okolicznych zakątków, przemierzanie lochów, rozwiązywanie zagadek i nieustanna walka. Zwiedzanie świata poza oazą odbywa się na trójwymiarowej, w pełni interaktywnej mapie, po której szwendają się widoczni przeciwnicy. Potyczki odbywają się w czasie rzeczywistym – wystarczy podejść do wroga dostatecznie blisko, by nas zaatakował, lub uderzyć z zaskoczenia. W tej materii Ever Oasis to rasowy action RPG, z lekkim, mocnym i specjalnym ciosem, koniecznością robienia uników i obserwowaniem ruchów przeciwnika. Jeżeli graliście w remaki Zeldy od Greezo, to walka w tej grze nie powinna być dla was zaskoczeniem. Początkowo nasz Seedling jest samotnym wojownikiem, ale z czasem zaczną nam przychodzić z pomocą inne postacie, z których można tworzyć 3-osobową drużynę. Przełączanie się między bohaterami odbywa się błyskawicznie (SI steruje dwoma pozostałymi kompanami) i jest o tyle istotne, że drużynę tworzy się w oparciu o zróżnicowane zdolności wojowników. A przynajmniej powinno się to robić, by odnieść sukces w poszczególnych lokacjach.
Dynamiczna walka, zwiedzanie lochów, rozwiązywanie zagadek potrafi wciągnąć, ale cały czas trzeba pamiętać o zarządzaniu oazą. Nie można jej traktować jako bazy wypadowej, do której wraca się na noc, by uzupełnić zapasy. Osoby przyzwyczajone do fabularnych action RPG-ów mogą się czuć zaskoczone kładzeniem nacisku na aspekt ekonomiczny, ale w dużej mierze na tym polega cała magia Ever Oasis. Zadowalanie nowych przybyszów, mieszkańców i przedsiębiorców może być uciążliwe, gdy po raz n-ty przyjdzie nam zbierać sok z kaktusa czy inne surowce (jeżeli zaczniemy zaniedbywać obowiązki gospodarza, nasza enklawa będzie tracić rezydentów). Warto się jednak postarać, gdyż obserwowanie, jak oaza tętni życiem i z dnia na dzień robi się coraz większa i bardziej zatłoczona, sprawia masę radości. Poza tym z rozwiniętej oazy czerpiemy wymierne korzyści, które przydają się w trakcie pustynnych eskapad. Wystarczy wspomnieć o lepszym ekwipunku, broni czy systemie craftingu – wszystko to realnie wpływa na nasze przygody, rozgrywane po przekroczeniu bramy oazy.
Ever Oasis to zaskakująca mieszanka gatunkowa, która z kilku doskonale znanych i sprawdzonych elementów tworzy atrakcyjne doświadczenie. Niech was nie zmyli infantylny styl graficzny i prosta narracja (fabuła nie jest ani odkrywcza, ani szczególnie wciągająca) – to nie jest prosta gra dla dzieci, ale rozbudowana i bogata w możliwości produkcja. Aspekt ekonomiczny wciąga na długie godziny, choć powtarzalność wykonywanych zadań sugeruje rozgrywanie kilku-kilkunastominutowych partyjek (powtórka z genialnego Animal Crossing). Z drugiej strony mamy rozbudowaną zabawę w stylu action RPG, z fajnym systemem walki i eksploracją. Oba te elementy doskonale się uzupełniają, i chociaż podobne rozwiązania widzieliśmy już wRune Factory 4 czy Final Fantasy Explorers, to nie sposób zarzucić najnowszej grze Greezo odtwórczości.
Często słyszy się zarzut pod adresem Nintendo, że japoński gigant stawia wyłącznie na kultowe marki z Zeldą, Mario czy Pokemonami w tytule, unikając zupełnie nowych IP. Ever Oasis czy niedawno wydane Arms zadaje kłam takiemu twierdzeniu i udowadnia, że kreatywność Japończyków potrafi realnie wpłynąć na urozmaicenie danego gatunku. Nie spodziewałem się po Ever Oasis zbyt wiele, dziecinna narracja i stylistyka nie przypadła mi do gustu, niemniej jednak to prawdziwie nowe doświadczenie i kolejna zaskakująco dobra produkcja na 3DS-a. Idealnie skrojona pod przenośne granie.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!