Pociągnęliśmy trochę za język ekipę z Firaxis i mamy dla was sporo informacji o XCOM 2: War of the Chosen.
Zapowiedź rozszerzenia War of the Chosen do gry XCOM 2 w naturalny sposób zelektryzowała fanów serii z powodzeniem wskrzeszonej przez Firaxis. Jasne, można rozgrywkę wzbogacać sobie modami, ale duży dodatek modyfikujący mechanikę to zawsze święto i okazja do ponownego zmierzenia się z Obcymi na nowych zasadach. Zmian zaś jest naprawdę sporo, zarówno w ramach samego rozszerzenia, jak i podstawowej gry. Od jakiegoś czasu staram się skrupulatnie zbierać informacje na temat XCOM 2: WotC, a niedawno miałem też okazję pogadać z częścią ekipy z Firaxis odpowiedzialnej za rozszerzenie.
Zawartość XCOM 2: War of the Chosen dobrano tak, by gracze otrzymali nowe możliwości, okupione zawsze nowymi zagrożeniami. Zacznijmy od największego elementu pozytywnego. To trzy grupy bojowników zwalczające Obcych niezależnie od XCOM-u. W odróżnieniu od zwykłego ruchu oporu, te ekipy mają wypracowane własne taktyki i agendy. Gdy operatorzy XCOM nawiążą kontakt z takim ugrupowaniem, zaczyna się taniec godowy, którego finałem jest zacieśnienie współpracy na tyle, by pozyskać do naszych sił weteranów z danej organizacji. Tak, oczywiście chodzi o dodatkowe misje. Tu ważna informacja: wiecej misji nie oznacza w tym wypadku więcej wizyt w podobnych sceneriach.
Generator map w XCOM 2: War of the Chosen zostanie zasilony zarówno nowymi elementami związanymi ze starymi zestawami, jak też całkiem nowymi miejscami. Z tej pierwszej kategorii w rozmowie ze mną wymieniono dodatkowe fragmenty z centrów miejskich, slumsów i dziczy. Druga kategoria brzmi jednak znacznie ciekawiej. Odwiedzimy tereny, które zostały już częściowo “odterraformowane” przez Obcych. To oznacza zmutowaną i pozaziemską florę. Będą też opuszczone miasta (w praktyce nie do końca opuszczone). Najciekawiej dla mnie zapowiadają się podziemne tunele, które siłą rzeczy wymuszą zupełnie odmienną taktykę.
Wróćmy do frakcji. Jak wspomniałem XCOM 2: War of the Chosen wprowadza je trzy. Niestety wszystkie nie przepadają za sobą nawzajem. Dlatego w ramach tańca godowego będzie trochę komplikacji. Filmik powyżej nieźle naświetla ten temat. Bohaterowie, których możemy pozyskać z każdej z frakcji, to bardzo cenni żołnierze. Dysponują unikatowymi umiejętnościami i sprzętem niedostępnym dla reszty naszych podkomendnych. Frakcja Reaper to mistrzowie w skradaniu się i strzelcy wyborowi. Bohater, którego możemy pozyskać będzie potrafił wykonywać akcje, które dla innych żołnierzy oznaczają wyjście z ukrycia, ze sporą szansą na pozostanie niewidocznym. Nawet pojedynczy strzał nie musi go zdekonspirować. Oprócz świetnej snajperki, która do końca gry nie powinna wymagać wymiany, ma też miny Claymore. To ładunki, które po umieszczeniu w celu (lub na celu, na przykład na wrogim wojaku) dowolny operator może aktywować oddając strzał ze stuprocentową celnością.
Skirmishers to byli żołnierze Adventu, którym udało się pozbyć chipów. Rola takiego bohatera na polu bitwy to atak z dość bliskiej odległości, którą potrafi odpowiednio zmodyfikować za pomocą ichniej konstrukcji wyrzutni linki z kotwiczką. Nie tylko przemieszcza się za jej pomocą na dogodną pozycję, ale też może przyciągnąć do siebie przeciwnika (lub na odwrót, przemieścić ku niemu). Używa potężnej strzelby, której potrafi używać bardzo sprawnie, oddając dodatkowe strzały. To bardzo mobilna jednostka. Najmniej wiem o frakcji, z której rekrutuje się Templar - specjalista od walki w zwarciu, preferujący energetyczną broń białą. Jeśli właśnie wyobraziliście sobie drużynę złożoną z takich bohaterów... to zapomnijcie o tym pomyśle. Już tłumaczę czemu.
GramTV przedstawia:
Przejdźmy może teraz do jednej z największych zmian ogólnych w XCOM 2: War of the Chosen, czyli tworzenia się więzi między towarzyszami broni. Wiecie, jak to jest w życiu: jedni ludzie do siebie lepiej pasują, inni gorzej. Łatwo się chyba domyślić, że bohaterowie z trzech niekochających się frakcji mają ujemne predyspozycje do zawiązania braterstwa. Oprócz naturalnych predyspozycji, więź może się wzmacniać poprzez wspólne misje. Im bardziej zżyci są nasi wojacy, tym lepiej dla oddziału, bo odblokowywane są specjalne umiejętności. Oczywiście śmierć towarzyszy broni to potężna trauma. Po pierwsze owocuje wpadnięciem w berserk, czyli znacznie skuteczniejszą bojowo wersję paniki. Po drugie zazębia się z innym nowym elementem mechaniki, czyli zmęczeniem. Jeśli będziemy non stop wysyłać na akcje tych samych żołnierzy, to po prostu ich zajeździmy. To zaś owocuje mniejszą skutecznoscią i szansą na otrzymanie negatywnych cech. Na przykład podatności na panikę na widok konkretnego rodzaju Obcych. Albo obsesji na punkcie posiadania pełnego magazynka (czyli wyrzucania częściowo opróżnionych). Spokojnie, da się naszych podkomendnych z tego wyleczyć, ale po co ryzykować. Cała ta nowa mechanika będzie nas pchała w stronę posiadania kilku drużyn taktycznych, mających w szeregach po jednym bohaterze.
Z frakcjami związany jest jeszcze inny ważny element: tytułowi the Chosen. To bohaterowie wroga, elitarni specjaliści Starszyzny: Warlock, Assassin i Hunter. Ich celem jest przejęcie Dowódcy XCOM i zwrócenie go Obcym. Każdy z tych czarnych charakterów ma swoją agendę i metody działania, które niekoniecznie będą identyczne w każdej rozgrywce. Ogólnie jednak będą dążyli do pochwycenia naszych podkomendnych i przesłuchania ich, zbierania informacji, by na koniec wedrzeć się na pokład Avengera i próbować porwać naszą postać. W ten sposób jak najbardziej można przegrać kampanię. Pojmanych wojaków będziemy mogli odzyskać w specjalnej misji. Dopytałem się, czy towarzysze broni porwanych dostaną jakieś bonusy podczas próby odbicia kumpli. Niestety nie. Wybrańcy mogą się pojawić w dowolnej misji, za każdym razem coraz potężniejsi, bo rozwijają swoje zdolności. Najlepiej postarać się jak najszybciej ich zabić, ale... nie będzie to możliwe bez zwerbowania bohaterów z trzech nowych frakcji. Można powiedzieć, że herosi obu stron są dobrani parami.
Oczywiście, by pokonać - choćby czasowo - coraz potężniejszych Wybrańców będziemy musieli rozwijać naszych nowo pozyskanych bohaterów. Nie jest to jednak proste, bo nie zyskują oni poziomów na tej samej zasadzie jak reszta wojaków. Rozwijamy ich za punkty taktyki, które zdobywamy wykazując się podczas misji właśnie zmysłem taktycznym. Warto dodać, że na tej samej zasadzie regularni operatorzy mogą zyskać specjalne umiejętności, głównie z innych specjalizacji. Będzie to więc gorąca pula punktowa... Oprócz specjalnych wrogów pojawią też nowi regularni przeciwnicy. Największą nowością są tak zwani Lost. To ludzie, którzy poważnie zmutowali i w XCOM 2: War of the Chosen zapełniają niszę przewidzianą dla zombiaków. Atakują hordą, walczą wręcz i mają nawet specjalną mechanikę związaną ze sobą.
Jaka to mechanika? Po pierwsze Lost reagują na wybuchy. Jeśli są na mapie, to zaczną się zbiegać tam, gdzie jest najgłośniej. Atakują wszystkich bez różnicy, więc można ich ściągnąć na wojska wroga (na przykład detonując minę Claymore przyczepioną do Obcego). Gdy jednakże to nam przyjdzie z nimi walczyć, nie damy rady pokonać ich na normalnych zasadach, zaleją nas. Ponieważ robią w XCOM 2: War of the Chosen za zombie, trzeba strzelać im prosto w głowy. To nowy element mechaniki: po powaleniu w ten sposób jednego z nich dostajemy darmowy strzał. I tak do końca amunicji lub trafienia na twardziela, który nie padnie od razu. Lost mają różną żywotność, warto zaczynać ten łańcuszek gore od najsłabszych. Ponieważ są problemem i dla Adventu, zobaczymy nowe jednostki, stworzone do zwalczania “zombiaków”: gości z miotaczami. Siły Adventu wzbogacą się też o innego specjalistę. Nazywa się Priest, więc zapewne będzie leczył i wzmacniał swoich kompanów.
Bardzo niesympatycznie zapowiada się jednostka Spectre. Wyjaśniono mi, że ci Obcy nie są bezpośrednio związani z Adventem czy Starszyzną. W jakiś sposób działają jako niezależne zagrożenie, zapewne zostanie to wytłumaczone fabularnie, na razie nie udało mi się więcej wyciągnąć z twórców. Spektry nie atakują standardowo. Starają się podkraść do naszych żołnierzy i przemienić ich w doppelgangery, atakujące swych dotychczasowych kompanów. Wredne. Na koniec jeszcze coś niezwiązanego z mechaniką. Zapomnijmy o banalnych zrzutach ekranu, teraz gra pozwoli nam uchwycić na fotce dramatyczne momenty, po czym je obrobić, dodając na przykład propagandowe hasła. Będzie się czym chwalić przed znajomymi...