Podczas tegorocznych targów mieliśmy okazję trochę sobie postrzelać.
Podczas tegorocznych targów mieliśmy okazję trochę sobie postrzelać.
Podczas ogrywania Call of Duty: WWII mieliśmy okazję postrzelać w trybach Team Deathmatch, Domination i Hardpoint na trzech mapach: Du Hoc, Ardeny i Gibraltar. Do tego doszła jeszcze Operacja Breakout prezentująca zupełnie nowy tryb wojny. Mogliśmy też wybrać jedną z pięciu dostępnych frakcji. Wszystko to znajduję się w trwającej właśnie na PS4 becie oraz znajdzie się też w drugiej fazie bety, od 1 do 4 września, wtedy już na Xbox One i PlayStation 4.
Team Deathmatch nie trzeba chyba nikomu przedstawiać – gra dzieliła grających na dwie drużyny i walczyliśmy do ostatniej kropli krwi. Choć osobiście preferuję standardowy Deathmatch bez podziału na drużyny, tak tu bawiłam się świetnie testując różne klasy, bronie i dodatkowe zdolności. Ciężko było mi się początkowo tu odnaleźć bez podwójnych skoków i pokazujących przez ścianę celowników, ale to przecież II wojna światowa. Tryb Domination, w którym naszym zadaniem było przejęcie kontroli nad trzema punktami na mapie był całkiem ok, ale do komfortowej zabawy brakowało mi zgranej ekipy z headsetami. Zbieranina ludzi z różnych państw, z których połowa ledwo co posługiwała się angielskim, nie pomagała w zabawie.
Dużo lepiej, bo nie przeszkadzały tu bariery językowe, grało nam się w tryb Hardpoint. Na mapie losowo pojawia się punkt, do którego musimy dobiec, przejąć go i utrzymać nad nim kontrolę przez określony czas. Kiedy na zegarze wybijało zero, gra przyznawała punkty kontrolującej punkt drużynie i przenosiła go w zupełnie inne miejsce. Bawiłam się świetnie i czuję, że kiedy zagości u mnie w domu pełna wersja gry, to będę miała twardy orzech do zgryzienia: Deathmatch, Hardpoint czy może... Wojna?
Zupełną nowością w grze jest tryb wojny, w którym odgrywamy lekko fabularyzowane misje wraz z innymi graczami online. W udostępnionej Operacji Breakout zadaniem mojego oddziału było przejęcie i zabezpieczenie okupowanej przez nazistów posiadłości pod Saint-Lo we Francji, przebicie się i przejęcie pobliskiego miasteczka, zbudowanie mostu oraz zniszczenie niemieckich działek przeciwlotniczych. Mam nadzieję, że pozostałe misje w tym trybie będą równie ciekawe i wciągające, bo w tej bawiłam się świetnie.
Wspominałam już o tym na wstępie, ale powtórzę się jeszcze raz: wszystko to jest dostępne w tej chwili dla Was, jeśli uda Wam się jakimś sposobem zdobyć kod na dostęp do bety. Nie dane nam było sprawdzić trybu Nazi Zombies czy kampanii fabularnej – na to musimy jeszcze poczekać. Na tę chwilę nowe Call of Duty, w trybie multi, prezentuje się naprawdę dobrze i nie mogę się doczekać listopadowej premiery.