Najnowszy PES znów wygrywa w przedbiegach gameplayem. To już robi się nudne…
Najnowszy PES znów wygrywa w przedbiegach gameplayem. To już robi się nudne…
Nic się nie zmieniło jeżeli chodzi o licencje. Nadal możemy jedynie pomarzyć o graniu licencjonowanymi klubami z ligi angielskiej czy hiszpańskiej (z nielicznymi wyjątkami, jak Barcelona czy Liverpool). Pod tym względem Konami od lat jest daleko w tyle za EA Sports i nic z tym nie robi. Plus taki, że chociaż reprezentacja Polski jest licencjonowana i nasze orły wyglądają jak w rzeczywistości. Prawda jednak jest taka, że polski klient i tak pójdzie do sklepu i kupi nową FIFE, bo tam ma wszystkie kluby, polską wersję językową, polskich komentatorów, polską Ekstraklasę i jeszcze wszystko to w grze ma podane w przystępny sposób. W Pro Evolution Soccer 2018 niczego z tego nie uświadczy; zamiast tego gra go przywita go archaicznym interfejsem oraz „randomowymi” nazwami większości drużyn. Owszem, można wgrać, od zeszłego roku także na PlayStation 4, fanowskie pliki aktualizujące stroje czy nazwy zespołów, ale nie o to chodzi. I gdyby patrzeć tylko z tego pryzmatu, Pro Evolution Soccer 2018 odradzałbym każdemu. Jest tylko jedno ale, przez które co roku to właśnie z produkcją Konami spędzam więcej czasu niż z kolejną odsłoną serii FIFA.
To oczywiście gameplay, którym Konami od czasów wejścia z Pro Evolution Soccer na konsole obecnej generacji bije na głowę konkurencję. Nie inaczej jest i tym razem. Z roku na rok Konami udaje się jeszcze bardziej uprzyjemnić rozgrywkę. W Pro Evolution Soccer znacznie poprawiono przede wszystkim kontrolę piłkarzy nad piłką. Zawodnicy najwyższej klasy potrafią teraz znacznie lepiej dryblować i mają jeszcze większy zakres ruchów, dzięki czemu najlepsi w rękach wprawnego gracza potrafią, zupełnie jak w rzeczywistości, zaczarować przeciwnika.Lepsza kontrola nad piłką odcisnęła piętno na całej rozgrywce. W Pro Evolution Soccer 2018 gra się nieco wolniej niż w poprzedniej odsłonie, niemniej dzięki temu zabiegowi mamy więcej czasu na bardziej taktyczne planowanie akcji i w żaden sposób nie odbija to się na odczuwalnym tempie rozgrywki. To nie szachy, to realistyczna piłka nożna, ze wszystkimi swymi nieprzewidywalnymi zagraniami, których w najnowszej odsłonie Pro Evolution Soccer także nie brakuje.
Światła reflektorów padają w tej edycji także na skrzydłowych. Niestety, zbyt często w Pro Evolution Soccer 2018 po ich dośrodkowaniach napastnicy trafiają do siatki. W zasadzie wystarczy mieć w składzie wysokiego piłkarza wbiegającego w pole karne, by z dużą dozą prawdopodobieństwa takimi akcjami wygrywać większość meczów. Trochę to niestety burzy balans rozgrywki, ale w rozrachunku nie odbiera całej przyjemności z rozgrywania kolejnych meczów.
Status quo został utrzymany także w trybach rozgrywki. Poza możliwością gry w kooperacji 3 na 3 lub 2 na 2, pozostałe tryby pozostały bez zmian i przeszły zaledwie niewielkie zmiany usprawniające rozgrywkę, jak choćby w Master League, w którym pojawiły się nowe opcje negocjacyjne. Nie ma tu absolutnie mowy o żadnej rewolucji, po prostu dostaliśmy to samo co w poprzedniej odsłonie, z kilkoma drobnymi ulepszeniami. Dzięki temu w grze ponownie będą miały co robić zarówno osoby, które preferują rozgrywkę z SI lub towarzyszami na jednej konsoli oraz osoby, które lubują się w trybach sieciowych.Pro Evolution Soccer 2018 kontynuuje drogę, którą obrało Konami wchodząc na konsole obecnej generacji. Gameplay jest dopracowywany do perfekcji, jednak twórcy nadal nic robią w temacie pozyskania licencji całych lig czy zmian archaicznych rozwiązań w menusach gry. Nowe, świetne animacje zawodników, bardzo dobra oprawa graficzna oraz fantastyczny gameplay przyciągną z pewnością wielu świadomych graczy, bo Pro Evolution Soccer 2018 to kawał porządnej gry. Szkoda tylko, że od kilku lat rokrocznie muszę wypisywać grze te same minusy…