Córka profesora Laytona przejmuje rodzinny biznes i bierze się za rozwiązywanie całej masy zagadek. Z jakim skutkiem?
Córka profesora Laytona przejmuje rodzinny biznes i bierze się za rozwiązywanie całej masy zagadek. Z jakim skutkiem?
Po siedmiu występach w grach z głównej serii i jednym spin-offie u boku Phoenixa Wrighta, profesor Layton przekazał pałeczkę młodemu pokoleniu. A dokładnie swojej uroczej córce, Katrielle. Miłośniczka zagadek prowadząca agencję detektywistyczną zadebiutowała w grze pod wymownym tytułem Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires' Conspiracy, która w lipcu pojawiła się na urządzeniach z iOS-em i Androidem. Pisząc te słowa ponad trzy miesiące później zabieram się do zrecenzowania wersji 3DS-owej, która dotarła do Europy z małym poślizgiem - oficjalna premiera została zaplanowana na 6 października.
Warto było czekać? Fanów Laytona raczej nie muszę przekonywać, gdyż Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires' Conspiracy to w dużej mierze powtórka z rozrywki. Gra wykorzystująca podobne schematy, estetykę i narrację. Z jednej strony, to bardzo dobrze, gdyż sześć gier z udziałem tytułowego profesora ma sporą rzeszę fanów, którzy nie oczekują rewolucyjnych zmian w sprawdzonej formule. Z drugiej strony, debiut Katrielle zawiera serię nowych pomysłów i rozwiązań, odróżniających jej przygodę od perypetii słynnego tatusia paradującego w cylindrze.
Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires' Conspiracy jest wypełnione świetnymi animacjami z brytyjskim dubbingiem (znak rozpoznawczy serii), które bez większych problemów można by przerobić na pełnoprawny film lub serial. Mimo że przygody Laytonów kojarzą się z rozwiązywaniem zagadek, to nie można zapominać, że równie istotna jest tu narracja w formie wspomnianych filmików czy statycznych, czytanych dialogów. Dość powiedzieć, że przez pierwszą godzinę zostałem dosłownie zawalony kolejnymi rozmowami i przerywnikami, a samych łamigłówek naliczyłem bodajże ze trzy. I choć animacje są mistrzowskie, a bohaterów aż miło posłuchać, to nie ukrywam, że byłem żądny zagadek, a nie kolejnych pogadanek.
Po żmudnym wprowadzeniu było już znacznie lepiej. W końcu gdzieś trzeba było upchnąć około 200 zagadek (rekord serii) w kilkunastu śledztwach. Co znamienne, fabuła Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires’ Conspiracy została podzielona na krótkie epizody, co wyróżnia przygodę Katrielle na tle gier z jej ojcem, w które grało się "jednym ciągiem". Poszczególne śledztwa Katrielle łączy motyw przewodni, jednak każdą z nich można traktować jako oddzielną przygodę. Teoretycznie taki podział na kilkanaście epizodów mógł być związany z dystrybucją na smartfonach (sprzedawanie każdego fragmentu jako DLC). Ale z tego co widzę, gra na Google Play i Appstore jest sprzedawana w całości za 16 dolarów/75 złotych. Oczywiście nie obyło się bez mikrotransakcji, które dotyczą kupowania nowych ciuszków dla Katrielle. Wiem, że posiadacze wersji 3DS-owej otrzymują specjalną sukienkę na samym początku gry – niestety grając przed premierą nie mogłem się połączyć z eShopem i podejrzeć cen bonusowej garderoby.
Scenariusz poszczególnych przygód Katrielle i jej przyjaciół nie robi wrażenia, gdy zestawimy go z Professor Layton and the Curious Village, Professor Layton and the Last Specter itd. Brakuje mu rozmachu, siły napędowej, czego zdecydowanie nie można powiedzieć o przygodach profesora. Nowicjusze nieznający tamtych gier z pewnością spojrzą na debiut Katrielle przychylniejszym okiem (jest kilka ciekawych wątków i barwnych postaci), jednak weterani serii mogą czuć niedostatek.
Pomijając fabułę, w której główną rolę oprócz Katrielle gra jej sympatyczny pomocnik Ernest i gadający pies (nota bene, to pierwszy klient młodej pani detektyw), Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires’ Conspiracy błyszczy pod kątem tego, co najważniejsze, czyli zagadek. Co ciekawe, autorem łamigłówek nie był tym razem Akira Tago – japoński psycholog, który poza pracą nad serią Professor Layton od 50 lat pisał bestsellerowe książeczki z zagadkami. Tago zmarł w zeszłym roku, a jego miejsce zajął niejaki Kuniaki Iwanami. Nowy projektant wywiązał się ze swojej roli bardzo dobrze, dostarczając zróżnicowane wyzwania o różnym stopniu trudności. Są zagadki językowe, geometryczne, matematyczne, zręcznościowe itd. Jeżeli któraś sprawia nam problemy, możemy posilić się wskazówką kupowaną za złote monety (znajdujemy je podczas eksploracji, klikając w elementy otoczenia). Nagrodą za bezbłędne podanie właściwej odpowiedzi są tzw. Picarats – punkty, za które kupujemy kosmetyczne (czyt. mało znaczące) akcesoria, więc nawet jeśli się kilka razy pomylimy, to cena za popełnione błędy nie jest szczególnie wysoka.
Nie przypominam sobie, by któraś z łamigłówek doprowadziła mnie do wyrywania włosów z głowy i szczególnego wysilania szarych komórek. Niektóre są banalne, inne zmuszają do dłuższego zastanowienia, ale są też i takie, które niejasnym opisem najzwyczajniej wprowadzają w błąd. Język angielski w grze został dostosowany raczej do ucznia niż profesora, nie ma tu skomplikowanego słownictwa i trudnych składni, ale kilka razy miałem spore trudności w zrozumieniu, "co poeta miał na myśli" i musiałem dosłownie zgadywać właściwą odpowiedź. Na szczęście tego typu "zagadkowe pytania" nie są normą i znakomita większość poleceń jest jasna i przejrzysta.
Poza głównym wątkiem rozpisanym na kilkanaście godzin Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires' Conspiracy oferuje dotęp do kilku minigier oraz 365 bonusowych zagadek, które można pobrać z eShopu. Są to tzw. "Daily puzzles", więc każdego dnia możemy ściągnąc jedną łamigłówkę. Gra od początku zawiera osiemnaście takich dodatkowych wyzwań, więc jeżeli chcemy się oderwać od głównej przygody i skupić na zagadkach, warto tu zaglądać. Tak samo jak do indeksu, gdzie znajdziemy wszystkie napotkane wcześniej łamigłówki.
Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires' Conspiracy pokazuje, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Córka profesora, choć pewne rzeczy robi po swojemu, jest wierna tradycji i z pewnością żaden fan serii nie powinien narzekać na rewolucyjne zmiany. Bo takowe nie występują. Kilkanaście spraw i rekordowa liczba zagadek to mocne strony produkcji, która jednak nie dorównuje przygodom profesora Laytona. Nic dziwnego, w końcu początki bywają trudne, a słynny ojciec zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. Dobry debiut, ale następnym razem może być znacznie lepiej.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!