Sudden Strike. Na nazwa przywołuje wiele wspomnień. Siedemnaście lat temu, gdy wyszła pierwsza gra z tej serii, stworzona przez rosyjskie studio Fireglow, nie było takich strategii czasu rzeczywistego. Jasne, II wojną światową zajmowało się wielu, ale Sudden Strike był innowacyjny, odrzucił budowanie baz, postawił na taktykę, na wielką skalę starć, na własny, charakterystyczny klimat. Potem wszyscy poszli w tym kierunku… no, prawie wszyscy. Wystarczająco wielu, o, tak bym powiedział. Gry taktyczne czasu rzeczywistego, czyli te, w których operujemy określoną liczbą jednostek w czasie misji i nie zajmujemy się ani zbieraniem surowców, ani budowaniem bazy, stały się normalnym, może nawet trochę nudnym elementem krajobrazu. Tak nudnym, że zniknęły, razem ze swoimi bardziej wiekowymi kuzynami, klasycznymi RTSami. Teraz wracają.
Kolejny powrót klasycznego RTSa.