Szukacie porządnej kierownicy do PlayStation i PC, a dodatkowo macie na ten zakup trochę gotówki? Dobrze trafiliście.
Szukacie porządnej kierownicy do PlayStation i PC, a dodatkowo macie na ten zakup trochę gotówki? Dobrze trafiliście.
Nie bez przyczyny zaawansowane produkcje traktujące o samochodowych wyścigach nazywane są symulatorami. Samo określenie co prawda przylgnęło ostatnio do casualowych i czasem durnych minigierek pokroju Symulatora Kozy, ale akurat w przypadku wyścigów używamy go nie nad wyraz. Szczególnie, że ten bardzo pojemny gatunek zawiera w sobie zarówno zręcznościowe tytuły tworzone z myślą o konsoli oraz gamepadzie, jak i produkcje starające się jak najwierniej oddać uczucia towarzyszące prowadzeniu sportowego auta. Ich złożoność, rozbudowany system fizyczny, laserowo skanowane trasy, odwzorowane w najdrobniejszych detalach auta, a przede wszystkim zaawansowany system sterowania sprawia, że są to prawdopodobnie jedne z najbardziej zaawansowanych i najwierniejszych symulatorów pośród gier.
Jak możecie się domyślić, panowanie nad setkami koni mechanicznych za pomocą kciuka na analogowej gałce i dwóch spustów to trochę zbyt mało, aby okiełznać wszystko, co dzieje się dookoła. Owszem, za pomocą pada można jeździć szybko i ćwiczyć swoje umiejętności, ale jeśli chcecie mieć pełną kontrolę nad tym co się dzieje, a dodatkowo wyciągnąć z tej całej zabawy trochę przyjemności dla siebie - kółko okaże się do tego praktycznie niezbędne. Szczególnie, jeżeli marzy Wam się rywalizacja w sieci i chcecie stanąć w szranki z innymi fanami wirtualnych wyścigów.
Osobiście testowałem już kilka kontrolerów do gier wyścigowych. Przerabiałem zarówno tańsze i prostsze, jak i droższe oraz zdecydowanie bardziej zaawansowane modele. Na przestrzeni lat ogrywałem za ich pomocą zdecydowaną większość ukazujących się na rynku gier wyścigowych. Od Need for Speedów, przez Forza Motorsport, Gran Turismo, Project CARS, Assetto Corsę aż po zapomniany dziś Project Gotham Racing czy gry odradzającego się w Wielkiej Brytanii SimBinu. Jako fan wyścigówek doskonale wiem, jak wiele zmienia "dobre kółko" - dzięki niemu nie tylko możemy lepiej sterować samochodem, ale przede wszystkim poprawia się immersja, a więc i skupienie na tym, co dzieje się na ekranie. Ważna jest także wygoda, ponieważ tłuczenie kolejnych okrążeń i szlifowanie linii przejazdu na danym torze wymaga czasu i bywa męczące, a ergonomiczne kółko pokryte przyjemną w dotyku gumą w zestawie z fotelem i biurkiem zdecydowanie wygrywa z padem i kanapą. Serio, możecie mi wierzyć. Jak więc wypadł model od Thrustmastera w testach?
Jak przystało na swoją cenę, Thrustmaster T300 RS od samego początku sprawia wrażenie bardzo porządnie przygotowanego urządzenia. Jeżeli zetknęliście się w swoim życiu z budżetowymi kierownicami, pewnie wiecie jakie to uczucie, gdy urządzenie wydaje się tandetne - chiński plastik czuć praktycznie z daleka, jest nieprzyjemny w dotyku, trzeszczy podczas używania, całość jest podejrzenie lekka, często dodatkowo coś gruchocze w środku niczym w kinder niespodziance z tym, że w środku nie kryje się żadna przyjemna niespodzianka.
Thrustmaster T300 RS kompletnie taki nie jest, ponieważ jest to profesjonalny, świetnie zaprojektowany sprzęt od ludzi, którzy specjalizują się w tworzeniu rozwiązań także dla graczy rywalizujących na wysokim poziomie. Nie jest to może kompletnie topowa półka, bo na rynku znajdziemy jeszcze lepsze i droższe urządzenia, ale z całą pewnością nie jest to gadżecik za kilka stów do schowania pod biurkiem lub w szafie po kilku godzinach zabawy. Konkurencją Różnice pomiędzy Thrustmaster T300 RS, a pierwszą lepszą budżetową kierownicą z supermarketu czuć chociażby w wadze urządzenia. Thrustmaster T300 RS jest masywny i ciężki. Waga kierownicy to sporo ponad kilogram, ale trudno się dziwić, skoro główna część "koła" wykonana jest z metalu, podobnie jak i przytwierdzone do niej łopatki do zmiany biegów. I tak, oznacza to, że sprzęt nie posiada osobnego shiftera w układzie H, co nie znaczy, że nie może go mieć, o czym jednak szerzej pod koniec tekstu.
Samo koło liczy sobie 28 centymetrów średnicy. Koło nie było zbyt grube, dzięki czemu wygodnie obejmowałem je palcami, bez problemu sięgając do łopatek skrzyni biegów. Te ulokowano tuż pod kierownicą. Każda ma aż po 13 cm długości, dzięki czemu mamy do nich prosty dostęp nawet podczas zakrętów, choć panowanie nad nimi naturalnie wymaga chwili nauki. Thrustmaster dbając o detale nie zapomniało o pokryciu koła przyjemną w dotyku gumą, dzięki czemu kierownica dobrze leży w rękach i nie ślizga się nawet, gdy ręce po dłuższej zabawie zaczynają się pocić. Dobra robota.
Co kryje się wewnątrz urządzenia i jakie daje ono możliwości? Ano całkiem spore. Thrustmaster wyposażył T300 RS w regulowany zakres obrotu kierownicy - oznacza to, że poprzez zmianę ustawień możecie samodzielnie decydować o maksymalnym kącie obrotu, ustawiając go pomiędzy 270, a 1080 stopniami. W pierwszym przypadku mówimy o niepełnym pojedynczym obrocie, w drugim o pełnych trzech obrotach. Dzięki temu możemy płynnie dostosować działanie sprzętu do wymagań. W grach bardziej zręcznościowych i dla mniej wprawionych kierowców półtora do dwóch obrotów będzie absolutnie wystarczająco. Bardziej zaawansowani gracze zrobią natomiast odpowiedni użytek z pełnych możliwości sprzętu.
Thrustmaster T300 RS daje graczom możliwość nie tylko namachania się, ale co więcej także naszarpania się. I to srogiego. Sprzęt wyposażony jest w obsługę systemu Force Feedback, który symuluje zarówno sprzężenie zwrotne, jak i wszelkie informacje pochodzące od kół, dając tym samym znać co dzieje się na styku auta i podłoża. Innymi słowy to właśnie dzięki niemu czujemy, kiedy tył auta zaczyna uciekać albo odczuwamy ze zdwojoną siłą pracę zawieszenia przy najechaniu na tarkę po wewnętrznej stronie apeksu. System FFB działa w przypadku Thrustmaster T300 RS z wielką siłą i dzielnie stawia opór naszym dłoniom. Jestem pewien, że niejeden gracz zdecyduje się na obniżenie siły poszczególnych efektów, bo potrafi to być na dłuższą metę męczące. Każdy z nas jest inny i ma własne preferencje, czego oczekuje od poszczególnych gier - jednym zamarzy się większy opór przy rajdach, innym mniejszy przy wyścigach ulicznych, a w tym przypadku efekty i wrażenia z zabawy można swobodnie personalizować.
Pomimo tego, że system ffb w Thrustmaster T300 RS jest naprawdę mocny, całość działa zadziwiająco cicho. To zasługa bezszczotkowego silnika, w którym koła zębate zastąpiono dwoma paskami, eliminując tym samym tarcie. Całość nie wydaje więc irytującego dźwięku ani przy mocnym czy szybkim skręcaniu, ani przy działaniu wibracji. To ważne, bo wiele osób korzysta z gier wyścigowych późną porą, gdy inni domownicy już śpią. Z Thrustmaster T300 RS możecie korzystać bez obaw, że pobudzicie połowę swojej rodziny.
Jak wspominałem powyżej, Thrustmaster T300 RS to ciężki, masywny, dobrze wykonany sprzęt, to samo tyczy się dołączonych do zestawu pedałów. Mowa tylko o dwóch, ponieważ poza hamulcem i gazem nie uświadczycie tutaj sprzęgła. Sytuacja jest o tyle nieatrakcyjna, że konkurencyjny pod względem ceny Logitech G29 wyposażony jest także i w sprzęgło. Same pedały wykonano z metalu i stawiają mocny, progresywny opór, co zresztą nie każdy można zaliczyć do zalet. Osobiście miałem wrażenie, że spory opór pedałów i konieczność siłowania się z nimi sprawiały, że spadała efektywność hamowania w grach, choć na szczęście ten element także można dostosować. Dodatkowo duża siła, którą musiałem wkładać w hamowanie sprawiała, że konstrukcja szybko odsuwała się pod naciskiem nóg, nawet pomimo szorstkiego dywanu na którym spoczywała. Jeżeli macie lub planujecie zakup specjalnego mocowania, może być ono bardzo przydatne.
Sporą zaletą Thrustmaster T300 RS jest kompatybilność urządzenia z konsolami PlayStation. Jeżeli posiadacie PS3, a na półce kolekcję Gran Turismo albo zastanawiacie się właśnie nad kupnem PS4 i marzy Wam się urządzenie, które obsłuży zarówno obydwie konsole, jak i PC - Thrustmaster T300 RS właśnie do tego został stworzony. To trochę usprawiedliwia wysoką cenę - wydatek jest może i większy, ale pozbywamy się konieczności posiadania dwóch osobnych kierownic. Wierzcie mi, przerabiałem to i absolutnie jest to męcząca sytuacja. Kompatybilność T300 RS ma swoje zalety także w postaci zestawu oficjalnych przycisków od PlayStation na kierownicy. Jest to mylące przy korzystaniu z kierownicy przy PC, ale jednocześnie bardzo ułatwia zabawę na konsoli. Producenci pokusili się nawet o umieszczenie przycisku Share, jeżeli więc lubicie robić zdjęcia czy nagrywać filmy z najlepszych akcji, odpowiedni przycisk będziecie mieli dosłownie pod ręką.
W porównaniu do swojego mniejszego i tańszego brata, Thrustmaster T300 RS posiada bardzo ważną cechę - jest to urządzenie o otwartej konstrukcji, dzięki czemu można potraktować je jako platformę do dalszej rozbudowy. Podstawa kierownicy i samo koło nie stanowią tu przymocowanej na stałe jedności. Niczym w prawdziwych samochodach sportowych samo "koło" można odpiąć i zastąpić innym. I oczywiście, że Thrustmaster ma w swojej ofercie dodatkowe warianty - chociażby dedykowane serii F1. Dokupić można także zestaw pedałów ze sprzęgłem czy moduł skrzyni biegów w układzie H, choć kupno akcesoriów wymaga wydania kolejnych kilkuset złotych na każdy z nich. Jest to więc opcja tylko dla najbardziej zapalonych fanów wyścigów, ale dzięki temu możecie budowę swojego wyścigowego zestawu podzielić na etapy, a koszty rozłożyć w czasie. Sprzęgło, prawdziwa skrzynia biegów czy kierownica w specjalnym kształcie są przydatne, ale spokojnie można obyć się i bez nich.
Reasumując, mamy tu do czynienia z bardzo dobrym sprzętem za wysoką cenę. Kupno Thrustmaster T300 RS to koszt około 1300 złotych. W tej cenie otrzymujemy świetną kierownicę do PC oraz PlayStation - cichą, ze świetnym systemem ffb, precyzyjną, przyjemną w dotyku i z silnym sprzężeniem zwrotnym, która daje ogromnie wiele radości w grach. Niestety, dla niektórych to może być początek dalszych wydatków. Przyda się w końcu z czasem shifter w układzie H czy pedał sprzęgła, lecz niestety koszt ich zakupy to ponownie wydatek ponad tysiąca złotych. Jest to więc hobby tylko dla zamożnych i zdecydowanych graczy, którzy wiedzą, czego potrzebują od tej klasy urządzenia, a zakupu nie dokonują pod wpływem zachcianki czy chwili. Jeżeli w gry wyścigowego gracie rzadziej lub dopiero zaczynacie z nimi swoją przygodę na bardziej zaawansowanym poziomie, lepszym wyborem będzie pewnie jakieś tańsze urządzenie. Jeśli natomiast gry wyścigowe zabierają Wam stałą liczbę godzin w miesiącu, a rywalizację z innymi w grach traktujecie na serio, Thrustmaster T300 RS to bardo ciekawy wybór, o ile przełkniecie brak sprzęgła lub jesteście gotowi na dalsze wydatki.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!